Strzec Was po wszystkie dni mojej władzy: Część 3

3 1 0
                                    




Siedziałam obok rozluźnionego Daniela, który po naszym powrocie zupełnie się uspokoił i zrelaksował. Niczym dumny paw uśmiechał się bez przerwy, jakby rozpamiętując co wydarzyło się chwilę wcześniej. Nasi rodzice tańczyli wraz z innymi na samym środku, wesoło bawiąc się w rytm głośnej muzyki skrzypiec i bębnów. Sama atmosfera przemiłych gości i pochwaleń zapraszała na parkiet, aby uczcić wspólnym śmiechem ten piękny dzień.
Dosiadł się do nas jeden z młodszych chłopców, chcąc porozmawiać z królem trzymającym na głowie złotą koronę obleczoną w najdroższe kryształy. Rozmówca miał nie więcej niż szesnaście lat, a mimo to, cieszył się jak dziecko wymieniając zdaniem z moim ukochanym. Rozejrzałam się po sali, bacznie obserwując każdego z gości. Standardowo byli Ci pijący i siedzący na poboczu, nie zabrakło rozbawionych i roztańczonych, oraz filozofów dni kolejnych. Niespodziewanie pod sukienką poczułam obcą dłoń w której rozpoznałam siedzącego obok właściciela. Co on knuje?
Nie dając satysfakcji w spojrzeniu, odwróciłam wzrok przyglądając się tańczącym gościom. Chwilę pomasował moje udo drażniąc mocnym uściskiem, aby w końcu wsunąć palce do mojej bielizny. O nie, nie mogę sobie na to pozwolić, nie tutaj!
Złapałam twardy nadgarstek chcąc go odsunąć, jednak ten pewnie otarł punkt między moimi udami. Co za ćwok! Jak tak dalej pójdzie, w którejś chwili się nie powstrzymam i jęknę.
-Pamiętam jak walczyłeś na jednym z turniejów, byłeś wtedy niesamowicie szybki. Od tamtego czasu trenuję z mieczem, aby Ci dorównać, mój królu.-rzekł nastolatek, wpatrzony w Daniela jak w obraz. Ten uśmiechnięty, bez przejęcia błądząc mi w majtkach, nadal z nim konwersował. Mimo wszystko, widziałam kątem oka jak na zwrot ''Królu'' wkradł się na jego buzię uśmiech. Czekał na to całe życie.
-Śledzę Twoje poczynania, Peter. Dobrze trzymasz postawę, ale jestem ciekawy jak silny będziesz przy mnie.-puścił oczko, dobierając się do mojej waginy tak, jakbyśmy byli sami. Boże, przecież tak nie można... Nie przy gościach. Nawet zaciskanie długich paznokci na jego skórze go nie wzruszyło. No co z nim nie tak! Przestań, nawet jeśli już mi mokro!
Westchnęłam, zaciskając uda na jego dłoni. Sama świadomość, że mnie dotyka, była satysfakcjonująca po tygodniu celibatu.
-Królowo. Królowo?-usłyszałam powtórzone wołanie obok ucha. Ktoś tu stoi?! Ręka!
Zestresowana spojrzałam niezwłocznie między nogi, ale między nimi nie było nic poza moimi dłońmi.
-T-tak?-westchnęłam ciężko, gdy ulga uderzyła mnie gorącym powietrzem w twarz.
-Czy mam uszykować lżejszą suknię do przebioru?-mina młodej służącej nie wyglądała na zakłopotaną widokiem. Czyli to nie była prawda.
-Nie... Dziękuję...-
-Co to miało być?-zapytałam, kierując źrenice na ukochanego, gdy towarzysz jego zaciekłej rozmowy odszedł na chwilę do mojego teścia. Może zbiera autografy.
-Ależ co takiego?-rozbawiony w końcu ułaskawił mnie swoim cwanym, ale przenikliwym spojrzeniem.
-Zrobiłeś to?-burknęłam marszcząc wyregulowane brwi.
-Może.-szepnął, aby oblizać piękne usta.
-Daniel!-
-To co widzisz w głowie, nie musi być prawdą na jawie.-ciągle nie przestawał się uśmiechać. To było dla niego zabawne.
-Masz jeszcze jakąś moc o której nie wiem? Takie jak iluzje w moim umyśle?! Nie rób tego więcej... Nie w takim momencie...-wydusiłam przełykając ślinę przez zaschnięte gardło. Narobił mi cholernej ochoty.
-No coś Ty.- szepnął skradając pocałunek, w którym lekko przygryzłam jego wargę. Nie jestem w stanie się na niego gniewać. Od razu usłyszeliśmy szczęśliwe klaskanie i śmiechy.
-Niech żyje władza ich panowania!-krzyknęli wszyscy razem, wesoło podskakując w rytm muzyki.
-Jaki szczęśliwy widok!-nagle rozbrzmiał w sali nieznany mi głos, na który ustąpiła muzyka i każda rozmowa. Reakcja mojego małżonka była natychmiastowa.
-Seth...?-wydukał, nerwowo wstając od królewskiego stołu.
-Ah, jeszcze pamiętasz moje imię? Kto by pomyślał, ''królu''!-roześmiał się, sarkastycznie wyrzucając obiema dłońmi w powietrze.
Spojrzałam dokładnie w stronę nieznanego mi osobnika, aby zlustrować go w całości. Jego twarz była podłużna, albastrowo zaznaczając szczupłe policzki z kilkudniowym zarostem. Ciemne włosy dynamicznie mocno zaczesane do tyłu, odsłaniały jego gniewne, niskie czoło. W nieprzyjaznych oczach nie mogłam znaleźć żadnej empatii, chociaż na swój sposób wydały mi się znane. Tak, jakbym kiedyś już je widziała. Był zadbany, odziany w bordowy płaszcz ozdobiony złotymi guzikami. Pod spodem nosił czarne garniturowe spodnie i białą koszulę.
Kim był?

Mój chłodny ukochany ||HARD 18+||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz