Miasteczkowy raj

7 2 0
                                    

Liceum:
-Hej, poczekaj! Od kiedy Ty się z nim spotykasz?-zagadała mnie Diana, której unikałam przez dobry miesiąc. Sprawnie mi to szło, tym bardziej gdy przez dwa tygodnie nie było jej w szkole z powodu wyjazdu.
-Odkąd mnie wystawiłaś.-tak naprawdę nie umawiałam się z poznanym Danielem, zazwyczaj gdy widziałam go na korytarzu, zmierzałam w inną stronę, aby go do siebie nie przyciągać. Często na mnie spoglądał, czasem miałam wrażenie, że kiedy coś ma mi się stać, jest niedaleko i czuwa jak anioł stróż, ale przez świadomość, że co druga dziewczyna się na niego sępi, wolałam odstąpić.
-Wystawiłam?-podniosła wymalowane brwi w nadziei, że powiedziałam zupełnie coś innego.
-W klubie, nie pamiętasz? Jakiś namolny typ próbował mnie zaciągnąć do tańca, a potem zaczął się do mnie dobierać. Gdyby nie Daniel, nie wiem czy dzisiaj nie tłukłabym się po komisariatach jako ofiara gwałtu.-odpowiedziałam z wyrzutem, chowając książki do plecaka. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać...
-Nicole... Ja naprawdę nie chciałam aby tak się wydarzyło. Przepraszam. Cieszę się, skoro masz chłopaka.-starała się zapewne załagodzić całą sytuację, bo do jakże smutnej rozmowy, dobrała wesoły wyraz twarzy.
-Nie mam chłopaka. Nie jestem taka jak Ty, że widząc samca od razu rzucam mu się w ramiona.-burknęłam szczerze z przekąsem.
-Nigdy nie miałaś problemu o to, że lubię jednorazowe numerki...-
-Ale mam teraz, gdy uświadamiam sobie, że chcąc Cię ochronić sama prawie zostałam skrzywdzona.-prychnęłam, wychodząc z pustej sali. Od razu maszerując do cichego pokoju, rzuciłam w nim rzeczy na podłogę i gdy tylko usiadłam, rozpłakałam się jak dziecko.
-Jak zawsze jestem sama. Egoistka...-fuknęłam, obejmując rękoma kolana, które do siebie przytuliłam. Nie zauważyłam, że ponownie nie jestem sama, ale czego się spodziewać, gdy w naszym liceum roi się od tak wielu uczniów?
-Raczej jesteśmy w dwójkę.-rozbrzmiał niski, dźwięczny głos, który kojarzyłam. Podnosząc ciężką głowę ku górze, zobaczyłam na fotelu Daniela. Było mi głupio. Rozlałam się i to jeszcze nieświadomie przy obcej osobie. Co on mógł sobie w końcu o mnie pomyśleć? Nie dość, że ciągle mu przeszkadzam, to obarczam go swoimi mało znaczącymi emocjami.
-Przepraszam... Przeszkodziłam Ci w czytaniu.-szepnęłam nie mogąc powstrzymać kolejnych łez, które przykrywały moje piekące od łzawej soli policzki. Osobnik wstał, solidnym krokiem podszedł i siadając obok, spojrzał na moją czerwoną twarz.
-Przeszkadzanie nie ma tu nic do rzeczy. Kto jest egoistką?-zapytał bardzo łagodnym tonem, jakby okalającym mnie dla uspokojenia roztarganych myśli.
-Diana...-pociągając nosem, wytarłam go w rękaw swojej koszulki.
-Chodzi o tamtą noc?-spostrzegł po chwili badania toku mojej wypowiedzi.
-Tak... Jest mi tak strasznie przykro, że nie widzi co mogło mi się coś stać i jedyną osobą, którą mi pomogła, byłeś Ty.-
Daniel zamilkł, chyba szukał odpowiedniej odpowiedzi, ale przez długi czas wahał się co może zrobić. W końcu niepewnie zaczął obejmować mnie swoim ramieniem, przysuwając trochę do siebie. Automatycznie się w niego wtuliłam, jak najmocniej przytulając do jego torsu. Zdziwiony na chwilę zastygł niczym marmurowy posąg, ale ja, słysząc szybkie bicie jego głośnego serca próbowałam się uspokoić. Jego ciało było takie mocne i twarde... Przez chwilę miałam wrażenie, jakbym otulała swoim ciepłem skałę na Antarktydzie, ale bardziej mnie to ciekawiło, niż przeszkadzało. Dawno już zapomniałam jak przytula się kogoś innego, niż Dianę, dlatego nie zauważyłam, jak sama zamilkłam w okalającym go uścisku, przynoszącym mi ogrom ulgi. Przez te kilka minut powtarzałam sobie w myślach, ile zawdzięczam mu za ten zwykły, prosty gest.
-Dziękuję...-dodałam cicho, gdy w końcu mocniej mnie przytulił, jakby wyczytując w moich myślach, że bardzo mi się ta czynność podoba.
-Zabierz mnie stąd...-poprosiłam nagle, samej się tego po sobie nie spodziewając. Czułam się tak, jakby te słowa już od dawna siedziały w moim gardle. Nie musiałam czekać na jego odpowiedź. Wstał, ciągnąc mnie do góry, złapał za mój plecak i szeroko otworzył drzwi. Wycierając czerwone oczy, wyszłam na korytarz pełen ludzi, czując jak nagle znowu obejmuje mnie ramieniem. Wpatrywałam się w jego ostre rysy szczęki, odznaczające zaciskanie jego twardych zębów; czułam jakby był bardzo zatroskany.
-Nicole!-krzyknęła Diana widząc nas z końca korytarza, z którego od razu próbowała do nas podbiec. Była jednak za daleko i chociaż miała nogi modelki, nie dała rady nas dogonić. 
Wpatrywałam się cicho przez okno i chociaż tak bardzo zależało mi na tym, aby nie psuć sobie dzisiaj dnia, czułam, jak w mojej głowie coraz bardziej rozciera się nieprzyjemny smutek. Zacisnęłam nerwowo dłonie na brzegach fotela w nadziei, że to odwróci moją uwagę. Może wbiłaby mi się jakaś sprężyna i to całkowicie zmieniłoby bieg moich myśli.
Mimo wszystko czułam się stuprocentowo bezpieczna i nie zaprzątałam sobie nawet głowytym, dokąd jedziemy.Spojrzałam na mojego towarzysza pełna niezrozumiałego dla mnie spokoju, ale nie tylko z poczucia komfortu, że niespodziewanie uratował mnie z opresji. W blasku pomarańczowego słońca, dojrzałam jego idealne, wręcz nieskazitelnie czyste rysy twarzy. Wyglądem przypominał idealnie wyrzeźbiony posąg, który bez najmniejszej skazy zachwyca każdego, kto na niego spojrzy.
Wkrótce pojawiły się pierwsze puste budynki na obrzeżach miasta i chociaż powinnam zacząć się martwić kierunkiem w jakim zmierzamy, wydało mi się to całkowicie obojętne, podczas podziwiania jego oczu, które przez chwilę na mnie zerkały. Chociaż na mnie zerkał, jego auto nie zmieniło swojego ruchu nawet o centymetr. Zgrabnie wymijał powolniejsze pojazdy, by w końcu zaparkowaćmiędzy innymi autami przy krawężniku. Nigdy bym pomyślała, że zmieści się tam Volvo, aleon wślizgnął się w wolną przestrzeń bez żadnych dodatkowych manewrów.
Przez okno dostrzegłam stary opuszczony browar, który niegdyś zbierał w swojej lokacji wszystkie sławne gwiazdy. Niestety po ciężkiej chorobie właściciela cała firma splajtowała, a on czym prędzej zamknął budynek, by nie popaść w jeszcze większe długi i słuch po nim zaginął... A budynek od tych pięćdziesięciu lat stoi tak samo, jak pierwszego dnia po wybudowaniu.
-Lubisz zachody?-wytrącił mnie z podziwiania głos Daniela. Schował dłonie w kieszenie bluzy i dosięgnął spojrzeniem najwyższego punktu - dachu.
-Znam miejsce z którego dzisiejszy zachód rozpromieni Ci serce.-uśmiechnął się, wskazując brodą obmyślany kąt na poprawę humoru.
-Nigdy tam nie byłam, słyszałam, że jest tu bardzo uzbrojona ochrona... Nie wiem jak się tam dostać.-odparłam cicho, niepewna co do tego pomysłu. Nie byłam zbyt szybka, również nie grzeszyłam super siłą fizyczną i gdyby jakiś dryblas zakuł mnie w kajdanki, czekając na policje, nie dałabym rady się wykaraskać.
Chłopakowi zalśniły oczy, jakby wpadł na pomysł, który chciał już wypróbować jakiś czas temu.
-Jeśli dasz mi chwilę, znajdziemy się tam w trymiga.-zaznaczył swoim aksamitnym głosem jakby chcąc mnie nim nadal uspokajać.
-Jak?-
-Zamknij oczy, dobrze?-uśmiechając, wyszczerzył przede mną rząd swoich białych zębów. Posłuchałam go uważnie i w tym samym momencie poczułam jak się unoszę. Odruchowo i instynktownie objęłam go mocno wokół szyi, gdy zapewne trzymał mnie na plecach. Nie liczyłam na palcach ile to trwało, ale już po niedługiej chwili postawił mnie na nogach, jak gdyby nigdy nic.
-Spójrz przed siebie.-wyszeptał prawie niedosłyszalnie, jakby nie chcąc zniszczyć mi ulubionego widoku.
Zanim zdążyłam zadać mu pytanie jakim cudem się tu znaleźliśmy, poczułam przeszywające ciepło w całym moim ciele. Widok, tak łaskawy, gładził moją buzię pomarańczowym odblaskiem w nadziei, że chociaż przez chwilę się uśmiechnę. Chociaż rozchyliłam swoje malinowe wargi, nie zdołałam wydusić z nich żadnego porażającego słowa. Byłam tylko w stanie westchnąć, poruszona całą scenerią wymalowanego przede mną miasta. Mimo całego pięknego widoku, ponownie narosła we mnie doza smutku, która przebijała się bardziej, niż moja chęć zapanowania nad emocjami.
Wzdrygnęłam się w duchu na samą myśl o tym, ile muszę wykrzesać z siebie fałszywego entuzjazmu, aby Daniel nie musiał silić się na rozmowy o dziewczęcych lamentach i wzdychając, usiadłam na prosto stojącym dachu. Jak na tyle lat, trzyma się naprawdę dobrze.
-Dlaczego ''sama''?-dosłyszałam jego pytający, mrukliwy ton. Spojrzałam na niego pytająco, kiedy siadał obok, opierając złączone dłonie na zgiętych kolanach. Nawet się nie garbił.
-Wcześniej powiedziałaś, że ''zawsze jesteś sama''.-powtórzył spokojnie, acz z dozą ciekawości. Ta męska, neutralna twarz w odbiciu tak wielu kolorów, prezentowała się jeszcze piękniej niż dotychczas. Bez skaz, blizn i asymetryczności patrzyła na mnie wzrokiem, który sprawił, że spuściłam głowę, aby ukryć wkradający się na moją buzię rumieniec.
-Bo to prawda.-zauważyłam niepośpiesznie, wzrok lokując ponownie gdzieś w oddali.
-Odkąd pamiętam jestem sama.-szepnęłam stłumionym głosem w nadziei, że nie odbierze mnie źle. Gdy na niego zerknęłam widziałam jak cierpliwie oczekuje mojej dłuższej wypowiedzi, więc wzdychając, uznałam, że to oczekiwany przeze mnie czas spowiedzi.
-Gdy miałam pięć lat...-zaczęłam, a dreszcz objął całe moje ciało w nadziei, że uchroni mnie przed masą bolesnych wspomnień.
-Moja mama wyjechała na służbowy wyjazd, gdzieś poza granice kraju. Była bardzo szczęśliwa, bo tamtego weekendu miała podpisać ważny kontrakt, który oferowałby jej awans, o jakim zawsze marzyła. Wszystko było dobrze, gdyby na równoległym dla siebie pasie nie spotkała pijanego kierowcy. Gdy byłam starsza, dowiedziałam się, że próbowała uchronić się przed stłuczką, ale niefortunność całego zdarzenia, oraz szczęście tamtego faceta podziałały na jego los, nie mojej mamy. -wydusiłam szeptem, w nadziei, że to go tak bardzo nie ruszy i zmieni temat. Nie chodziło o mnie, nie bałam się o tym rozmawiać, ale kiedy tylko próbowałam o tym z kimś rozmawiać, wcale mnie nie słuchał, przez co straciłam poczucie, że jestem warta jakiejkolwiek konwersacji.
-Ile miałaby dzisiaj lat?-zapytał, chociaż w jego głosie ujęłam cząstkę drżenia. Zszokowana jego bardzo szczerym pytaniem, wbiłam w niego swoje zdziwione spojrzenie.
-Trzydzieści sześć. Swojego taty niestety nie znam. Od siostry mojej mamy dowiedziałam się tylko, że zniknął w dniu, w którym dowiedział się o ciąży. Byli młodzi, mieli po osiemnaście lat, ale mimo tego, ile trudu przyniosło jej życie, była bardzo dobrą mamą. A przynajmniej taką, na jaką ją zapamiętałam.-uśmiechnęłam się, pocierając o siebie dłonie. To pozwalało mi się odstresować.
-A co z zabójcą Twojej mamy?-pytania wystrzeliwały z niego jak z procy. Czułam jak jego zaciekawienie owleka mnie płaszczem zainteresowania, którego nigdy nie było mi dane poznać. Czy właśnie tak wyglądały relacje między ludzkie? Taki jest smak rozmowy, w której ktoś naprawdę pyta i oczekuje mojej szczerej odpowiedzi?
-Jej zabójcą był słynny policjant, który wiele spraw przykrywał pod swoje biurko. Nigdy nie dowiem się ilu ludzi tamtego wieczoru przekupił, ale w końcowych aktach sprawy opisano, jakby wina była ze strony mojej mamy i sprawa została umorzona. Jej śmierć uznano  za codzienny ''kobiecy wybryk''.-dodałam zaciskając dłonie w pięści na tyle mocno, aby knykcie moich palców pobielały.
-Uważasz, że on zasługuje na życie?-Nie spieszyłam się, potrzebowałam czasu do namysłu.
-Wolałabym ją, zamiast jego.-wydusiłam, gdy w oczach zebrały się srebrne łzy. Nie płacz, nie dawaj światu tej satysfakcji, jakbyś była słaba. Zerkając na Dana, odniosłam wrażenie, jakby w jego głowie utkwiła jakaś myśl, której nie chciał mi zdradzić i chociaż próbował mi tego nie pokazać, jego oczy zmieniły swój kolor na złocisty miód.
-Dlaczego tu ze mną przyjechałaś?-zapytał nagle, nim zdążyłam cokolwiek więcej zauważyć. Zachowywał się tak, jakby chciał odwrócić moją uwagę.
-Bo Ci zaufałam.-odpowiedziałam jakby recytując ze swojego wnętrza. Licealista, chociaż bardzo zdziwiony, uśmiechnął się, jakby czekał na te słowa od dawna.
I chociaż chciałabym, niestety nie dane było mi usłyszeć jak w jego głowie przelatuje spokojna odpowiedź.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój chłodny ukochany ||HARD 18+||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz