Noc smakowanego uczucia

15 2 1
                                    

Po ''zamachu'' natychmiast mnie zbadano; królewski lekarz stwierdził, że jestem w idealnym stanie i przemiana nastąpiła szybko.
Nie odczuwałam żadnego bólu w klatce, a rana w miejscu serca zniknęła i została tylko mała, zakrwawiona dziurka w sukience, którą na sobie miałam.
Nerwy powoli opadały, jednak mimo to, Daniel rozkazał,aby wszelaka straż zjawiła się na miejscu wesela i chroniła każdego gościa, kiedy on nie odstępował mnie nawet na krok.
Chyba zapamiętamy ten dzień o wiele dłużej, niż sobie to wyobrażaliśmy...

Godzina trzecia osiemnaście w nocy. Zabawa trwa dalej.

-No! To się nazywa świętowanie!- krzyknął przez mikrofon wspaniały DJ, którego wybrałam na nasz ślub, akurat ja. Nie żałowałam, dawał każdemu świetnie popalić.
-Pogratulujmy jeszcze raz pięknej parze! Wielkie oklaski!-kończyliśmy właśnie taniec, darząc się krótkim pocałunkiem.
-No patrzcie! Te iskierki aż biją, a my nadal ich tu trzymamy. Może na sam koniec posłuchamy kogoś jeszcze?-zapytał ciepło, zapraszając na scenę matkę i ojca Dana.
-Nasi kochani nowożeńcy. Wyglądacie w tym dniu jak marzenie każdego na tym świecie. Nigdy nie poznaliśmy takiej miłości, jaka bije od was. Gdyby jej nie było, dzisiejsza sytuacja zakończyłaby się tragedią; jednakże stoicie tu, uśmiechnięci, weseli, pełni entuzjazmu. Na nowej drodze, która już pewno stoi równo z nieśmiertelnością, życzymy wam tego co najlepsze; pogodności, dobrych wyborów, rozpalającej się jak ogień miłości, troski, kłótni i chwil dobrych; bo żaden związek nie jest idealny. -wypowiedziała matka, nie przestając się do nas uśmiechać.
-Kochając Was jak tylko możemy, będziemy Was wspierać w każdej chwili i wspomagać radami. To właśnie WY będziecie kreować nową przyszłość, nie tylko swoją, ale i ludności, nad którą będziecie panować.-dodał jej mąż, przechylając ku nam głowę, uwieńczoną złotą koroną.
-Już wiemy, że ta miłość przetrwa wszystko. Kochani...- zwróciła się ponownie kobieta po odebraniu mikrofonu od męża.
-Ostatni raz dzisiaj zaśpiewajmy dla tej pięknej pary i pozwólmy im spędzić dalszy czas w samotności.-ze wzruszeniem melodyjnie zaczęła nucić wesołą przyśpiewkę ''Niech żyją nam'', do której szybko dołączyła się reszta gości, przemieniając nucenie na głośny śpiew.

Matka kiwnęła głową, kiedy ocierałam łzy wzruszenia na koniec. Wszystkie emocje zaczęły definitywnie się ze mnie wylewać.
-Wypuśćmy te dwa ptaszki wolno.- wypowiedział rosły władca, w gronie głośnych oklasków, odprowadzających nas pod same drzwi wejściowe do zamku. Dopiero teraz zaczęłam się naprawdę denerwować.
Przez całą drogę milczeliśmy, trzymając się za ręce. Miałam wrażenie, jakby połatane chwilę temu serce, miało ochotę eksplodować, kiedy tylko zdawałam sobie sprawę, że jesteśmy coraz bliżej sypialni. Wyrwana z zamyślenia, poczułam jak moje ciało odrywa się od ziemi, łapane pod zgięciami kolan, oraz łopatkami.
-Głupi! Patrz na schody, a nie na mnie, bo jeszcze się wywrócisz.- krzyknęłam, emanując nieznanym mi dotąd szczęściem.
-Musze popatrzeć, bo mam właśnie cały świat w ramionach. Nic nam się nie stanie. Obiecuję.-wyszeptał pewnie, wchodząc po kolejnych stopniach zamkowych schodów.
Wiedziałam, że mnie nie zawiedzie ani nie okłamie. Miałam też pewność, że jest na tyle silny, aby bez zmęczenia wejść na górę, aż do naszego pokoju. Zadowolona więc, wsunęłam palce w jego krótko ostrzyżone włosy, ułożone z pełną, dopisaną mu precyzją. To słodkie, z jaką dbałością odtwarza każdy szczegół. Robił to tak, jak zawsze marzyłam w swojej małej, spokojnej głowie.
Nie spuszczając ze mnie wzroku nagle postawił na nogach, aby delikatnie przejechać wierzchem lewej dłoni po kobiecym policzku.
Oh, to już tutaj, jesteśmy w naszych czterech ścianach.
Chociaż nie miałam okazji do obaw, wiedziałam, że gdzieś w głębi serca znajduje się cząstka niepewności. Skąd mam wiedzieć, czy wszystko odtworzy się tak, jak o tym marzyłam?
''Po ślubie zasmakujemy swoich ciał...'' pomyślałam w ciszy, oglądając jego pogodną twarz.
-Gdybym Cię dzisiaj stracił, nie poślubiłbym już nikogo innego.-usłyszałam ściszony głos.
W tej wypowiedzi dojrzałam pewną swojej wagi obietnicę. Powiedzcie mi, jak kogoś takiego nie kochać?
Ułożyłam prawą rękę na jego policzku, który sam do niej przytulił. W tej głowie chowało się tak wiele... Czułam się bezpiecznie, przecież to on podarował mi nowe życie, chociaż wiedziałam, że taki gest byłby ostatnim w jego wykonaniu.
-Za to właśnie, tak bardzo Cię kocham.-zaśmiałam się, przechylając głowę w bok. Trwało to chwilę zanim otworzył oczy i kokieteryjnie na mnie spoglądając, schylił do namiętnego pocałunku. Niesamowicie całował. Zawsze w tych czynnościach prowadził, dbając również o ruchy kobiety. Podobało mi się jak przygryzał moją wargę, lekko zahaczając o nią ostrymi kłami; robił to w seksowny sposób. Miętowy głęboki oddech głaskał moje usta, kiedy w nie chuchał. Kto jak kto, ale Daniel wyróżniał się niesamowitą higieną i wyrafinowanie dopasowanym wyglądem.
Moje gorące policzki zaczęły nabierać różowego koloru, gdy usta powoli poruszały się z pełnymi wargami chłopaka. Wprawiał mnie w stan błogości, jaki powinna poczuć każda kobieta w takim momencie. Pieścił moje usta, i trzymał mocno, abym była pewna, że mogę mu się oddać w całości.
Wiedziałam, że w najbliższych sekundach wyciągnie dłonie za moje plecy, aby odpiąć sukienkę, ale właśnie w takiej chwili kompletnie znieruchomiałam.
Zdezorientowana złapałam palcami jego nadgarstek, odsunęłam go i pochłonęłam dla samej siebie chwilę przerwy.
Zdziwiony Daniel spojrzał na mnie, pomrugał dwa razy i wyprostował sylwetkę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam; było to nawet dla mnie niespodziewane. Przecież chyba do tego zmierzamy, prawda?
- Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony.
-Tak, ja po prostu...- zmarszczyłam brwi, przecież nie o to mi chodziło...
-Jeśli nie chcesz, nie musimy tego robić.-wtrącił się bez zastanowienia, w momencie poszukiwania przeze mnie jakiejś dobrej odpowiedzi w nogawkach jego dopasowanych spodni.
Stwierdzenie które padło z bladych ust mocno mnie zdziwiło. Nie chciał mnie rozebrać? Spojrzeć na nagie ciało i dotknąć? Nie zależało mu tak bardzo na skonsumowaniu małżeństwa?
-Po prostu to wszystko jest dla mnie nowe. Ta cała sytuacja, my...-odsuwając się, obróciłam na pięcie i powoli pomaszerowałam na środek pokoju.
-Jasne, że chce wszystkiego co jest związane z Tobą. Po prostu nie dochodzi do mojej świadomości informacja, że to się naprawdę stało.-spoglądając na lśniącą obrączkę, powróciłam twarzą w jego stronę.
-Boje się, że nie będę idealną żoną o której marzyłeś. Nie chcę nie sprostać zadaniu bycia u Twego boku na wieki, jako żona kolejnego króla.-
-Jako królowa.- poprawił pewnie.
-A jeśli Ci się znudzę? Ludzie nie potrafią ze sobą wytrzymać jako śmiertelnicy, a ja będę przy tobie odrzucając śmierć. Albo... Na przykład, jeśli będziemy się dużo kłócić? Albo umrę? Nie wiem jak, ale umrę?-zanim zdążyłam spytać o kolejne scenariusze, poczułam ponownie pełne usta księcia.
'Czasem za dużo mówisz. Wiesz, że kocham Cię bezgranicznie i nic tego nie zmieni.'
Mimo wkradnięcia się do mojej głowy, miał rację. Pozwoliłam myślom wziąć górę.
-Po prostu się boję.-wzdychając, przełknęłam gulę, która zamykała mi gardło.
-Strach nie jest zły. Ale dzisiejsi ludzie chcą być tylko w dobrych momentach, my wolimy być na dobre i na złe. Razem. Od dnia w którym poczułem to błogie uczucie do Ciebie, jestem pewny, że moje życie nie miało, i nie będzie mieć sensu bez Ciebie. Moja miłość, jest pierwszym uczuciem jakie zasiałaś. Jest we mnie również pożądanie, troska, zauroczenie, zazdrość, wdzięczność i ekscytacja. Każdy kolejny dzień z Tobą, był przygodą, którą chcę kontynuować niczym w najbardziej nieoczekiwanym marzeniu. Bo Ty jesteś moim marzeniem. Nawet jeśli nieidealnym, wiem, że moim. Moim i jedynym. Jedynym pocałunkiem, jedynym dotykiem, jedynym pożądaniem. Bo emocje nadają czemuś wartość, Nicole. Chcę oddać Ci najlepszą część siebie... Taką, której prawdopodobnie ja sam nie znam, ale to dla Ciebie chce ją odkryć. Czas rozpocząć nowy rozdział, czas na Ciebie i mnie. W końcu to my jesteśmy protagonistami.-na końcu swojej emocjonującej wypowiedzi, ciepło się uśmiechnął, łapiąc moją dłoń. Czułam, jak nieprzyjemne pieczenie wdziera się do moich oczu, spuszczając po sekundzie jedną, czystą łzę. Daniel uniósł brwi ku górze i szybko otarł mój mokry policzek.
-A to dlaczego?-szepnął, w nadziei, że już nie zapłaczę tej nocy.
-Bo jesteś największą miłością mojego życia.-
-Więc niech tak zostanie, Pani King. Emocje nadają czemuś wartość, więc kochaj mnie całą wieczność.-ten promienny uśmiech nie schodził z jego pogodnej i pocieszającej mnie twarzy. Był urokliwy, przekonujący i po prostu... troskliwy.
Zamilkłam na kilka krótkich chwil, w których kontemplowałam nad wszystkim wokół nas. W końcu jednak odnajdując w sobie odwagę, złapałam klapy jego czarnej marynarki i powoli odsuwając je na boki, zmusiłam, aby padła na ziemie.
Badając strukturę jego koszuli, opieszale przejeżdżałam po niej rękoma. Opinała go, ale nie na tyle, aby krępować ruchy. To fascynujące jak męskie ciało może wyglądać. Tak różnorodne z kobietą, ale tak bardzo pasujące. Przyglądał się z dużą ciekawością, jak wykonuje czynności z bardzo subtelną mi uwagą. Sam bez słowa sięgnął za tył mojej głowy i wyciągając jedną ze spinek, spowodował, że cała fryzura uległa zniszczeniu, a miękkie, falowane przez upięcie włosy, opadły delikatnie napuszone na moje ramiona. Przejechał po nich dłonią, przyciągając jeden z kosmyków pod nos. Czerwone oczy krzyczały, że ten wygląd zdecydowanie jest jego ulubionym. Może zacznę je rozpuszczać?
Zaciekawiona odpięłam czarną muszkę, puszczając jej aksamitny materiał na ziemię. Rzuciłam spojrzeniem na pierwszy guzik koszuli. Czułam jak atmosfera coraz bardziej się napina, a ja panikuję i nie wiem jak działać. Mój stres dla Dana jednak nie był przeszkodą.
Przejmując kontrolę nad koszulą, złapał za guzik, zaczynając jeden po drugim, odpinać. Chryste! Jego wzrok świdrował mi w głowie. Patrzył kusząco, delikatnie przechylając głowę w bok. Był tak hipnotyzujący, że zamiast zająć się sukienką, ściągnęłam wszystkie ozdoby, bransoletki i kolczyki. Jego ruchy, chociaż całkowicie naturalne, miały w sobie dozę nieznanej mi magii. Tak, jakby jeszcze bardziej chciał, aby mi się spodobało.
Nie potrafiłam tak ciągle na niego patrzeć, ponieważ wiedziałam, że w nerwach wybuchnę. Gdy jednak w końcu powróciłam do niego wzrokiem, zobaczyłam jak stoi z rozpiętą koszulą, a ta, delikatnie rozchylona, ukazywała gładki, umięśniony tors i wyrzeźbiony brzuch. Nie mam pojęcia jak dziwny wyraz twarzy zrobiłam, ale usłyszałam natychmiastowy śmiech.
-Jesteś taka urocza, gdy się rumienisz.-stwierdził z zadowoleniem i zmusił kolejny materiał do pofrunięcia poza granice naszego zainteresowania.
Pusząc policzki, uciekłam źrenicami od bladego ciała. Tylko raz widziałam jego klatkę nago. To się jednak nie liczy, ponieważ nie znaliśmy w tamtym momencie nawet swoich imion. Czemu musiał się zaśmiać... Nie jestem w stanie powstrzymać nadmiaru emocji wiercących mi w brzuchu.
Położyłam małe dłonie na jego torsie, w potrzebie zbadania opuszkami strukturę twardego ciała. Każdy z mięśni był wyćwiczony, a skóra gładka i gruba. Finezja z jaką się poruszał i idealizm kreujący to wysokie ciało, ciągle mnie zaskakiwały. Widziałam jak wiele kobiet skrycie się w nim podkochuje, marząc o chociażby krótkiej rozmowie. Czy naprawdę wiedział kogo wybiera?
-Będziesz mieć je ciągle tylko dla siebie.-mruknął, łapiąc za jedną z moich dłoni, której wierzch ucałował, od razu przechodząc na przedramię, ramię, szyję, aż doszedł do ust, ponownie chcąc poczuć ich smak na swoich. Zapewne pragnął mnie tym uspokoić, i rzeczywiście mu się to udawało. Moje myśli chciały tylko jego.
Przesunął palcami po tkaninie białej sukienki, dotarł do pleców i jednym ruchem odpiął cały, znajdujący się tam zamek. Odzież zsunęła się na ziemię, ale i tak nie zagłuszyło to metalicznego dźwięku, gdy odpinałam pasek od spodni garnituru. Jego usta czule zajmujące się moimi, odebrały mi na chwilę świadomość, że stoję przed nim pierwszy raz w samej bieliźnie.

Mój chłodny ukochany ||HARD 18+||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz