Rozdział 17

883 39 5
                                    

Otworzyła oczy dwa dni później, czuła się dużo lepiej, gorączka spadła więc ciałem nie targały dreszcze, a łoże było zadziwiająco wygodne i przyjemnie ciepłe. Rozciągnęła się leniwie nie mając najmniejszej świadomości że jeszcze kilka dni temu szła w objęcia śmierci.

- Nie przyzwyczajaj się. - mruknął mężczyzna z kąta pokoju, rozejrzała się zdezorientowana, był tam, siedział na fotelu a jego czarna koszula ukazywała skrawek jego umięśnionego torsu, nie mogła oderwać wzroku.

- Panie... - rozejrzała się po izbie, twarz jej płonęła choć sama nie rozumiała dlaczego, gdy zrozumiała gdzie jest była przerażona - Dlaczego tu jestem?

Powoli podniósł się z siedzenia, jeszcze wolniej stawiał każdy krok idąc w jej stronę. Twarz mu pociemniała, dziewczyna przełknęła ślinę ze strachu. Zatrzymał się przy lożu i pochylił nad nią według niej zdecydowanie za blisko i utkwił w przerażonej dziewczynie swoje czarne ślepia.

- Wczoraj wpakowałaś mi się do łoża.

Miała ochotę parsknąć śmiechem. Nikt o zdrowych zmysłach nie wszedłby do łoża demona dobrowolnie, nawet ona nie była aż tak głupia.

- To niemożliwe, Panie!

- A jak wyjaśnisz swój brak odzienia? - jego wzrok powędrował w kierunku niemal odkrytych piersi.

Powędrowała za nim wzrokiem i o mało nie spaliła ze wstydu. Naprawdę była całkiem naga w dodatku leżała w łożu swojego Pana, za to groziła jej śmierć na miejscu. W oczach pojawiły się łzy, wyglądała tak samo pięknie jak żałośnie. Jedna z nich spłynęła po policzku, a on bez wahania starł ją palcem.

Ich spojrzenia się spotkały, Kaiser Dark był pewien że Cecylia płacze na myśl, że mógłby ją wykorzystać ona natomiast zamiast o dobre imię które już dawno straciła bała się o siebie i kolejna karę, która może jej za to wymierzyć generał.

- Nie wiem co się stało, Panie... Proszę wybacz mi.... - tłumaczyła się dławiąc szloch - Nie chciałam, naprawdę. Tak mi wstyd.... Bogowie.... Błagam o wybaczenie, nie miałam zamiaru cię obrazić swoją bezczelnością Panie.

Patrzył na nią rozbawiony, ta głupia gęś naprawdę się czegoś nauczyła.

- Możesz powtórzyć to dzisiejszej nocy. - powiedział wychodząc.

Została sama, trzęsąc się ze strachu i próbując zrozumieć co przed chwilą powiedział. Miała wrócić do jego łoża jeszcze raz ?

Zamroczona sowimi myślami wyślizgnęła się na ziemię i otuliła w skóry uciekając do siebie. Cały dzień twarz jej płonęła, musiała robić sobie zimne okłady, ale to nie pomagało. Za każdym razem gdy widziała generała to uczucie się pogłębiało jeszcze i jeszcze bardziej. Omijała go tego dnia szerokim łukiem, bała się na niego spojrzeć. Ale bardziej bała się jego spojrzenia.

Spędziła resztę dnia w ogrodzie, który zarósł okropnie, tylko po to by nie spotkać się z nim sam na sam.

Ale Pan kazał jej przyjść do siebie w nocy, co to miało znaczyć? Co miała dla niego zrobić, oddać mu się? Czy to możliwe że zrobiła to tej nocy, ale niczego nie pamięta? Nie miała w głowie nawet skrawka wspomnień żadnego punktu zaczepienia. Zupełnie nic.

Jej uwagę zwróciło popiskiwanie, dwa małe osierocone wilki przybiegły do niej w poszukiwaniu jedzenia. Pogłaskała je i zniknęła na chwilę w kuchni. Szybko rosły i zdaniem Cecylii bardzo do niej przywiązały. Nie odchodziły zbyt daleko od zamku, a czasami nawet spały w ogrodzie, była pewna że to miejsce przypomina im matkę, w końcu to tutaj się urodziły.

Saga Rodu DarkSłużącaCzęść PierwszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz