Oboje nasłuchiwali dźwięków z głębi zamku. Coś zaszurało, a Cecylia podskoczyła. Była przerażona, w oczach miała strach. Kaiser kazał jej być cicho i zostać w izbie. Sam złapał miecz i skradając się wyszedł na korytarz. Pełna strachu założyła suknie i mimo jego rozkazu wymknęła się za nim by sprawdzić co się dzieje.
Przez chwilę było bardzo cicho, ale gdy zrobiła trzy kroki znowu dotarło do niej szuranie i odgłosy kroków. Nikt z wioski nie odważyłby się pokazać w zamku nocą, tym bardziej bez zaproszenia i wiedzy generała.
Miała najgorsze obawy, skręciła do kuchni i złapała największy nóż jaki znalazła. Coś w środku mówiło jej, że stanie się coś złego. Nie widziała Kaisera, a to jeszcze bardziej nasiliło niepokój. Gdyby był obok czułaby się bezpiecznie, a wszędzie panowała głucha cisza. Bała się zrobić kroku by nikt jej nie usłyszał.
Głośny łomot dotarł echem z wielkiej sali, a Cecylia niewiele myśląc pobiegła w tamtym kierunku. Wtedy jeszcze nie liczyła się z tym, że może to nie być zbyt rozsądne. Bała się o Kaisera, który zniknął gdzieś w ciemności szukając napastników. Na myśl przychodziło jej tylko jedno, to musieli być ludzie króla, albo ktoś wysłany przez Jakuba Marks.
Zatrzymała się w sali, wszędzie było już ciemno, nie mogła niczego dostrzec. Stąpała na oślep starając się nie narobić hałasu. Idąc z nożem w drżących rękach modliła się w duchu. Nagle coś złapało ją z tyłu, a na szyi poczuła chłód ostrza.
- Jeśli zaczniesz krzyczeć, poderżnę ci gardło. - usłyszała szept tuż przy uchu, szybko skinęła głową - Powoli wyjdziemy na dziedziniec.
Robiła co kazał, o dziwo najbardziej bała się teraz gniewu generała. Kazał jej zostać w izbie, gdyby go posłuchała nie dałaby się złapać. Teraz była zakładnikiem, a on będzie miał większy problem. Ukradkiem, korzystając z ciemności ukryła nóż w głębokiej kieszeni sukni.
Wyszli na zewnątrz, człowiek, który ja trzymał pachniał lasem i sokiem z sosny, jakby czekał tam długo na odpowiedni moment. Przeraziła ją myśl, że byli obserwowani. Nic nie było słychać, gdzie podział się Kaiser i dlaczego z wnętrza zamku nie dochodzi żaden dźwięk? Czy mogli go zaskoczyć i pokonać?
Na dziedzińcu pojawiło się jeszcze siedmiu innych ludzi. Nie byli mieszkańcami wioski, była tu już tak długo, że tyle mogła powiedzieć. Skąd więc się wzięli?
- Gdzie ten zasrany demon? - jeden z nich splunął na ziemię idąc w jej stronę, przyłożył jej do policzka sztylet - Gdzie twój Pan?
- Nie wiem... - jęknęła unosząc wyżej głowę - Wyszedł przed wieczorem i jeszcze nie wrócił. - skłamała starając się stwierdzić czy byli obserwowani wcześniej.
- Ten idiota nas okłamał... - przeklną kilka razy - Co teraz? Gdzie jest Jon? Jebany nicpoń... Pewnie jak zawsze szuka żarcia!
Cecylia rozglądała się się w poszukiwaniu Kaisera. Bała się coraz bardziej, mężczyzn było zbyt wielu, by mogła sobie z nimi poradzić. Z resztą co mogła im zrobić? To byli bandyci, którzy pewnie w takich zadaniach się specjalizowali i niejedno życie mieli na sumieniu. A ona nie umiała walczyć.
- Nie ma tego diabelskiego pomiotu, więc ona musi nam zapewnić rozrywkę. - roześmiał się dotykając sztyletem szybko unoszące się piersi, strach całkiem ją sparaliżował.
- Nie mamy czasu, Kal. - zbeształ go najstarszy z nich, miał brodę i rozglądał się w około, był zaniepokojony ciszą, nawet wiatr przestał szumieć między drzewami.
- Ty będziesz pilnował, a ja będę miał czas by ją zerżnąć. - śmiał się do siebie, a tamten machnął ręką - trzymaj ją młody.
Gdy zrozumiała jego zamiary wpadła w panikę. Nie miała wyjścia, musiała o siebie zawalczyć, chodziło o jej cześć. Wolała umrzeć niż mu się oddać. Szarpała się, ale ten który ja trzymał był silniejszy. Kopała nogami żeby nie zbliżał się do niej, piszczała w niebogłosy o pomoc, ale była tu sama. Gdy kopnięciem rozwścieczyła zbira, któremu z wargi popłynęła krew, rozjuszony przyłożył jej sztylet do gardła.
- Ty dziwko! - wymierzył jej policzek w odwecie również rozcinając usta. - Stul pysk! Ja ci pokaże! Zaraz będziesz krzyczała, że chcesz jeszcze! - brzmiał jak szaleniec. - Każda tak krzyczy.... Zaraz będziesz jęczała z rozkoszy!
Podniósł jej suknię do góry, teraz nie była w stanie powstrzymać łez. Jego obrzydliwe brudne łapska prześlizgiwały się po jej udach, które zaciskała kurczowo. Siłowanie się z nim kosztowało ją więcej niż myślała. Mężczyzna jęczał masując się po kroczu, patrząc na nią pożądliwym wzrokiem, widziała że to mu się podoba a to jeszcze bardziej ją przerażało. Nie zważając na sztylet krzyczała, gdy poczuła jak jego palce dotykają łona. Czuła obrzydzenie na samą myśl, ze mógłby zanurzyć w niej swoje przyrodzenie.
Spuścił spodnie w dół trzymając w rękach swojego obrzydliwego kutasa, Cecylia straciła nadzieje gdy otarł się nim o nią. Wtedy w ciemności coś zalśniło.
Pełnia księżyca oświetlała dziedziniec srebrzystym światłem, z mroku rozbłysły dwa złowrogie światełka. Chwilę po tym człowiek, który ją trzymał padł na ziemię z dzidą wbitą w głowę, to odwróciło uwagę zbira, który próbował ją zgwałcić.
Wykorzystała ten moment.
Kopnęła z całych sił mężczyznę w przyrodzenie, zawył z bólu, więc wyjęła z kieszeni sukni nóż, który złapała w kuchni i pchnęła go. Nie myślała, o tym że może go zabić, liczyło się tylko to, że ratowała swoje życie. Dopiero, gdy padł na ziemię, a z raną w sercu która zalewała ziemię dotarło do niej co się stało. Ręce trzęsły jej się z przerażenia.
Zabiła człowieka.
Kawałek dalej czarna postać lawirowała między wrogami z mieczem ociekającym krwią, Cecylia podziwiała jego płynne lekkie ruchy, mimo że miecz był naprawdę ciężki. Nie potrafiła odwrócić od niego wzroku, wyglądał pięknie, jakby urodził się na polu bitwy. I chociaż nie powinna cieszyć jej śmierć ludzi, to było coś co ją oczarowało.
Kaiser się zmienił, jego twarz nie była spięta jak zawsze, rozluźnił się i zdawał cieszyć tym co robi. Dzierżył dziwny miecz, nie widziała go do tej pory. Ten był czarny i niknął w nocy, sprawiając, ze stawał się niewidoczny dla wroga. Tańczył między wrogami jakby znał każdy ich ruch na przód zanim oni sami pomyślą co zrobić.
Gdy ostatni z nich padł na ziemię bez życia, Kaiser Dark zatrzymał się patrząc na swoje dzieło. Cecylia opadła na ziemię bez sił, to był koniec, była bezpieczna. Słysząc jej szloch mężczyzna spojrzał w jej stronę, jednak jego spojrzenie przeraziło ją ponownie. Patrzył w jej kierunku jakby jej nie poznawał, czuła że coś jest nie tak.
_ Panie... ? - wyszeptała odsuwając się od niego.
Nie zatrzymał się, uniósł miecz i ruszył w jej stronę. Jego oczy stały się całkiem czarne, nie było widać białek, sprawiał wrażenie opętanego.
- Nie zostawiaj mnie, Kaiser... - patrzyła na niego błagalnie z oczami pełnymi łez, bezradnie opadły jej ręce z nim nie mogła się równać, to nie był ten sam mężczyzna, który pieścił ją z miłością, nie ten, który trzymał ją na kolanach.
To był prawdziwy Demon.
CZYTASZ
Saga Rodu DarkSłużącaCzęść Pierwsza
RomanceStraciła swój tytuł i dobrobyt w którym żyła, a sytuacja zmusiła ją bycia służącą. Gdy wysłano ją na służbę do człowieka który za nic miał ludzkie życie postawiła sobie za cel przywrócić w nim radość i odzyskać stracona przez błędy rodziny życie.