Następny dzień w szkole wcale nie minął mi tak szybko i przyjemnie, jakbym tego chciała. Głowa od samego rana bolała mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie się na niczym skupić, jednak w podobnym stanie była połowa klasy, przez co nasze próby wyszły koszmarnie. Nie było osoby, która była w stanie skupić się na swoich kwestiach. Wszystko nam się mieszało, zapomnieliśmy, co powinniśmy byli robić na scenie. Zupełnie, jakbyśmy pierwszy raz widzieli nasze scenariusze, a nawet gorzej.
Profesor Alvador był wyraźnie niezadowolony z naszego stanu. Bez problemu mógł domyślić się, że w nocy nie siedzieliśmy nad naszymi rolami, tak jak by tego chciał. Nie był głupi. Mógł być chaotyczny, czasem nie orientować się, co się działo wokół, ale jeśli chodziło o teatr, widział wszystko wyraźnie i nie mógł znieść faktu, że tak kaleczyliśmy jego sztukę.
— Dziesięć minut przerwy — oznajmił w końcu. Słychać było w jego głosie, jak bardzo poirytowany był, jednak nikt go za to nie obwiniał. W końcu miał do tego pełne prawo. — Zróbcie coś ze sobą, na litość boską! Odegrajmy chociaż kilka scen.
Wszyscy rozproszyli się po całej sali, aby zaczerpnąć trochę tchu i odpocząć. Usiadłam pod sceną i wbiłam wzrok w scenariusz, jednak nawet nie miałam siły skupić się na tekście. Literki same rozjeżdżały mi się przed oczami, przez co nie byłam w stanie przeczytać choć jednego wersu. Nie było sensu nawet próbować. Skupienie się wymagało ode mnie zbyt wiele wysiłku.
Siedząc tak i bezmyślnie wpatrując się w jeden martwy punkt gdzieś z boku, nie zorientowałam się nawet, że tuż przede mną stanął Pablo. Pamiętałam, że na imprezie spędziłam z nim trochę czasu, jednak nie do końca łączyłam fakty. Byłam pewna, że nic na tym nie traciłam i że to, co stało się na imprezie, powinno tam zostać. Wcale nie chciałam pamiętać, co się stało i pozostali myśleli podobnie, dlatego nikt nawet nie rozmawiał o minionych zdarzeniach. Moglibyśmy do tego wrócić dopiero na kolejnej imprezie, kiedy wszystko straciłoby swoje znaczenie.
Chłopak przykucnął tuż przede mną i wyciągnął w moją stronę rękę w której trzymał starannie wycięty listek z dwoma tabletkami. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, marszcząc przy tym brwi. Wiedziałam, że nie były to tabletki na ból głowy. Nie byłam głupia.
— Wczoraj powiedziałaś mi trochę o tym, jak się czujesz. Pewnie robiłaś to nieświadomie i tego nie pamiętasz, bo byłaś okropnie narąbana, jednak skoro już wiem, pomyślałem, że mogę ci trochę pomóc — powiedział ściszonym głosem, patrząc na mnie z jakąś troską. Szkoda, że faktycznie nie pamiętałam, ile mu wyznałam. — Weź je. To pomoże ci pozbyć się bólu. Przynajmniej na jakiś czas, ale skutecznie. Gwarantuję.
— Nie mam pieniędzy — mruknęłam.
— Nie szkodzi. Mam ich wiele, więc nie zrobi mi to różnicy. Uznajmy, że to prezent i podziękowanie za miło spędzony czas.
— Dzięki — Sięgnęłam po tabletki i szybko schowałam je do torebki, nim ktokolwiek zdążyłby to zauważyć. — Nie mów Nicolasowi, bien?
— Por supuesto. Miłej zabawy, Ros. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś trochę potańczymy.Chłopak posłał mi nikły uśmiech, po czym odszedł, zostawiając mnie samą. Nie zdążył odejść na kilka metrów, a już podszedł do mnie Nicolas, który musiał zauważyć, że rozmawialiśmy. Nie wyglądał, jakby był zbyt zadowolony z tego faktu. Podniosłam się z ziemi, patrząc na niego pytającym wzrokiem, jednak on wciąż śledził Pabla, który próbował zniknąć gdzieś przy kurtynie.
— O czym z nim rozmawiałaś?
— Dopytywał o jedną scenę — skłamałam.
— W porządku — Nicolas westchnął ciężko. Nie uwierzył mi, to było oczywiste, ale nie dopytwał o to. Miał inne pytanie. — Posłuchaj... To, o czym powiedziałem ci wczoraj. To wszystko było szczere. Zapewniałem cię o tym, zanim odprowadziłem cię do domu, ale...
CZYTASZ
Teatr Krwi I Śmierci
Diversos„- Show musi trwać... Tak nam powtarzają od samego początku. - Co to tak właściwie oznacza? - Pablo przewrócił oczami. - To oznacza, że mamy grać, dopóki kurtyna nie opadnie. Choćbyśmy mieli stąpać po własnej krwi, nie możemy wyjść z roli. Mamy gra...