9. UŚMIECH JAK Z OBRAZKA

36 4 5
                                    

Następny dzień w szkole wcale nie minął mi tak szybko i przyjemnie, jakbym tego chciała. Głowa od samego rana bolała mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie się na niczym skupić, jednak w podobnym stanie była połowa klasy, przez co nasze próby wyszły koszmarnie. Nie było osoby, która była w stanie skupić się na swoich kwestiach. Wszystko nam się mieszało, zapomnieliśmy, co powinniśmy byli robić na scenie. Zupełnie, jakbyśmy pierwszy raz widzieli nasze scenariusze, a nawet gorzej.

Profesor Alvador był wyraźnie niezadowolony z naszego stanu. Bez problemu mógł domyślić się, że w nocy nie siedzieliśmy nad naszymi rolami, tak jak by tego chciał. Nie był głupi. Mógł być chaotyczny, czasem nie orientować się, co się działo wokół, ale jeśli chodziło o teatr, widział wszystko wyraźnie i nie mógł znieść faktu, że tak kaleczyliśmy jego sztukę.

— Dziesięć minut przerwy — oznajmił w końcu. Słychać było w jego głosie, jak bardzo poirytowany był, jednak nikt go za to nie obwiniał. W końcu miał do tego pełne prawo. — Zróbcie coś ze sobą, na litość boską! Odegrajmy chociaż kilka scen.

Wszyscy rozproszyli się po całej sali, aby zaczerpnąć trochę tchu i odpocząć. Usiadłam pod sceną i wbiłam wzrok w scenariusz, jednak nawet nie miałam siły skupić się na tekście. Literki same rozjeżdżały mi się przed oczami, przez co nie byłam w stanie przeczytać choć jednego wersu. Nie było sensu nawet próbować. Skupienie się wymagało ode mnie zbyt wiele wysiłku.

Siedząc tak i bezmyślnie wpatrując się w jeden martwy punkt gdzieś z boku, nie zorientowałam się nawet, że tuż przede mną stanął Pablo. Pamiętałam, że na imprezie spędziłam z nim trochę czasu, jednak nie do końca łączyłam fakty. Byłam pewna, że nic na tym nie traciłam i że to, co stało się na imprezie, powinno tam zostać. Wcale nie chciałam pamiętać, co się stało i pozostali myśleli podobnie, dlatego nikt nawet nie rozmawiał o minionych zdarzeniach. Moglibyśmy do tego wrócić dopiero na kolejnej imprezie, kiedy wszystko straciłoby swoje znaczenie.

Chłopak przykucnął tuż przede mną i wyciągnął w moją stronę rękę w której trzymał starannie wycięty listek z dwoma tabletkami. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, marszcząc przy tym brwi. Wiedziałam, że nie były to tabletki na ból głowy. Nie byłam głupia.

— Wczoraj powiedziałaś mi trochę o tym, jak się czujesz. Pewnie robiłaś to nieświadomie i tego nie pamiętasz, bo byłaś okropnie narąbana, jednak skoro już wiem, pomyślałem, że mogę ci trochę pomóc — powiedział ściszonym głosem, patrząc na mnie z jakąś troską. Szkoda, że faktycznie nie pamiętałam, ile mu wyznałam. — Weź je. To pomoże ci pozbyć się bólu. Przynajmniej na jakiś czas, ale skutecznie. Gwarantuję.

— Nie mam pieniędzy — mruknęłam.

— Nie szkodzi. Mam ich wiele, więc nie zrobi mi to różnicy. Uznajmy, że to prezent i podziękowanie za miło spędzony czas.

— Dzięki — Sięgnęłam po tabletki i szybko schowałam je do torebki, nim ktokolwiek zdążyłby to zauważyć. — Nie mów Nicolasowi, bien?
Por supuesto. Miłej zabawy, Ros. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś trochę potańczymy.

Chłopak posłał mi nikły uśmiech, po czym odszedł, zostawiając mnie samą. Nie zdążył odejść na kilka metrów, a już podszedł do mnie Nicolas, który musiał zauważyć, że rozmawialiśmy. Nie wyglądał, jakby był zbyt zadowolony z tego faktu. Podniosłam się z ziemi, patrząc na niego pytającym wzrokiem, jednak on wciąż śledził Pabla, który próbował zniknąć gdzieś przy kurtynie.

— O czym z nim rozmawiałaś?

— Dopytywał o jedną scenę — skłamałam.

— W porządku — Nicolas westchnął ciężko. Nie uwierzył mi, to było oczywiste, ale nie dopytwał o to. Miał inne pytanie. — Posłuchaj... To, o czym powiedziałem ci wczoraj. To wszystko było szczere. Zapewniałem cię o tym, zanim odprowadziłem cię do domu, ale...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Teatr Krwi I Śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz