Rozdział 2

636 60 114
                                    

Prosto z parku, Tae-hyung, wrócił do mieszkania na Trivoligasse 70, gdzie mieszkał z Ma-ri i jak zwykle po spotkaniu z JK'em czuł się podle. Dodatkowo był po wyjątkowo ciężkim dniu w szkole, bo dyrektor wezwał go na rozmowę, żądając raportów i statystyk obecności uczniów, a wszystko przez to, że jego klasa, której był wychowawcą, zwiała z obowiązkowych zajęć regionalnych i musiał jeszcze dziś napisać maila do rodziców ze skargą. Był między młotem a kowadłem, bo w odpowiedzi spodziewał się lawiny usprawiedliwień, oskarżeń, że zajęcia są nudne, a prowadząca zajęcia profesor Wagner nijak nie zachęca dzieci, aby się zajęciami interesowały. I co on niby miał im powiedzieć, skoro... mieli rację?

Profesor Wagner była starsza od dinozaurów i miał wrażenie, że przemienia się powoli w węgiel, a jej głos był tak nijaki i monotonny, że jemu samemu nie chciałoby się jej słuchać.

Stanął w progu i zwiesił ramiona. Wsłuchał się w ciszę mieszkania, do którego niegdyś, gdyby mógł, to frunąłby na skrzydłach po pracy i westchnął ciężko. Czekała tu teraz na niego jedynie samotność. W telewizorze nie leciały wiadomości, od których JK był uzależniony, a szczebiot biegającej w tę i z powrotem Ma-ri schował się gdzieś w kącie. Nie pachniało Mak-guksu, które z uporem maniaka gotował JK, a oni z Ma-ri zajadali się nim siedem dni w tygodniu.

Poczuł się naprawdę okropnie samotny. Tak do granic człowieczeństwa osamotniony.

Rozebrał płaszcz, odwiesił na garderobę i poczłapał do salonu po skrzypiącym parkiecie. Tak samo, jak tydzień temu i jeszcze tydzień temu i w każdy weekend od jedenastu miesięcy nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Zatrzymał się przy ciemno-drewnianej komodzie, nad którą wisiały ramki ze zdjęciami i zadarł głowę. Wszędzie niemalże był JK z Ma-ri. A to trzymał ją na rękach zaraz po urodzeniu, a to spali, przytulając się do siebie w białej pościeli z włosami na bakier, a jeszcze gdzie indziej biegali po parku. Na jednym, nieco większym w srebrnej, ozdobnej ramce, trzymał ją na kolanach ubraną w puchaty, różowy sweterek. Tae-hyung pamiętał, gdzie było zrobione. W azjatyckiej restauracji Takami na rogu Ratschkygasse i Tanbruckgasse, gdzie spędzali razem ich rocznicę ślubu. Ma-ri ma na tym zdjęciu jakieś trzy latka, a on ubrany elegancko, uśmiecha się nostalgicznie, przechylając głowę w jej stronę, jakby chciał przytulić za chwilę policzek do jej czubka głowy.

Lubił to zdjęcie. Miało w sobie to światło i tę energię, która sprawiała, że kochał ich aż do bólu serca, widząc takich spokojnych i szczęśliwych.

Wyciągnął rękę i pogładził palcami policzek JK'a.

Myślami wrócił do dni, gdy dopiero co zaczęli się spotykać. Poznali się w wątpliwym miejscu, bo na dyskotece w śmierdzącym piwem klubie studenckim, ale w sumie niby gdzie mieli się poznać? W muzeum? Czy na defiladzie, żeby było porządnie? On studiował matematykę, a JK zarządzanie. Nigdy w życiu w tamtym momencie, nie powiedziałby, że połączy go z nim tak wiele. Przespali się ze sobą po pijaku, jeszcze tej samej nocy w jego pokoju w akademiku. Potem spotkali się przez przypadek w tym samym miejscu tydzień później. Od słowa do słowa, poszli razem na piwo. Jedno, drugie, trzecie i po każdym lądowali w łóżku. Szybko uświadomił sobie, że jest tym chłopakiem zauroczony, choć JK nie był wtedy tym sobą, którym był teraz. Nieufny, dziki niemalże, zachowywał się sprzecznie z jakąkolwiek logiką, ale urzekająco. Głębsze problemy wyszły nieco później, jak chociażby to, że nigdy w ciągu dnia nie pisał pierwszy, ale odpowiadał w kilka sekund. Obszernie. Z ogromnym entuzjazmem. Wybuchał niemalże jak gejzer. Jeśli Tae-hyung milczał, on też milczał. Jak grób. Nawet raz wziął go na przetrzymanie i nie odzywał się dwa dni, a gdy to zrobił, otrzymał w odpowiedzi litanię i pierwsze wyznanie, że tęsknił.

Dlaczego więc nie napisał? Coś było nie tak, już to wiedział, ale nie umiał zlokalizować problemu. Nie rozumiał, w czym tkwiła ta sprzeczność, dlatego podstawił wszystko na jedną kartę.

Chestnut people || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz