Rozdział 7

2.9K 182 21
                                    


Nie kłamałam, gdy mówiłam, że umieram z głodu. Gdy wyszłam z komisariatu, okazało się, że jest już wieczór, więc cały dzień nic nie jadłam.

Nie miałam zamiaru czekać, aż wrócimy do domu i kucharz coś łaskawie mi przygotuje. Zmusiłam narzeczonego by zamówił mi hamburgera z frytkami w najbliższym lokalu jaki będziemy mijać. Dość szybko miałam w dłoniach jedzenie i mogliśmy jechać do domu.

-Mmm... Myślałam, że zaraz umrę z głodu. – Powiedziałam między gryzami, byłam pewna, że moja cała twarz jest w sosie majonezowym.

-Jak się czujesz? – Spytał się Franz, który prowadził samochód, Nicolas siedział obok mnie.

-Głodna... - Wymruczałam z jedzeniem w ustach. Już mnie denerwował tym, że przerywał mi jedzenie.

-Pewnie musiałaś się bać... – Franz spoglądał na mnie w lusterku z niepokojem w oczach. Zaśmiałam się i rzuciłam w niego frytką. – Za co to?

Następną garść frytek rzuciłam w Nicolasa.

-Nie bałam się. Jestem wściekła! Jak mogliście pozwolić mnie porwać takiej idiotce?! Chciała karmić mnie bananami i ziemniakami bym zerwała te cholerne zaręczyny!

Franz nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. Nicolas z drugiej strony pozostawał cały czas poważny.

-Niby mieliście mnie chronić! – Przypomniałam.

-Masz rację, to nie powinno się wydarzyć. – Przyznał Nicolas.

-Kiedy zauważyłeś, że mnie nie ma?! Gdy przestałeś tłuc brata?! Czy może dopiero nad ranem?! – Może i chciałam wzbudzić w nim minimalną zazdrość, ale nie chciałam zostać porwana!

-Cóż... - Nicolas unikał mojego wzroku.

-Zauważyliśmy, że nie ma cię już na przyjęciu, ale byliśmy pewni, że wróciłaś do posiadłości... – Wyjaśnił za niego Franz.

-I niech zgadnę! W najlepsze bawiliście się na przyjęciu?!

-Nie bawiliśmy się... Mieliśmy ważne interesy do załatwienia... – Odpowiedział Nicolas.

Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział.

-Ty dupku! – Krzyknęłam i rzuciłam w niego wszystkie frytki jakie miałam. - Oberwałbyś hamburgerem, ale jestem za bardzo głodna!

Z obrzydzeniem strzepał z siebie resztki jedzenia.

-Przepraszam... - Po jego minie widziałam, że często tego nie mówił.

-Nawet przepraszać nie potrafisz! – Wyciągnęłam pomidora z hamburgera i rzuciłam mu w twarz.

-Do jasnej cholery, czy my jesteśmy w jakimś pierdolonym przedszkolu?! – Wyciągnął chusteczkę i się wytarł.

-Franz! Zajedź gdzieś po frytki! Zmarnowałam na was dobre jedzenie!

-Tak jest szefowo! – Odpowiedział śmiejąc się pod nosem.

-To, kiedy zauważyliście, że mnie nie ma i zostałam porwana?! – Byłam ciekawa co mi powiedzą.

-Około 2 w nocy. – Odpowiedział Nicolas.

Słysząc to miałam ochotę rozsmarować tego hamburgera na jego twarzy.

O 2 w nocy... Byłam nieprzytomna przywiązana w piwnicy, a oni dopiero po kilku godzinach zauważyli, że mnie nie ma.

Parsknęłam i zawinęłam hamburgera w papier po czym odłożyłam go w bezpieczne miejsce.

Odpięłam pas, Nicolas przeczuwając co nadchodzi także to zrobił.

Uciekająca panna młoda (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz