Rozdział 20

2.7K 177 31
                                    


To musiało wyglądać kosmicznie. Stałam w szlafroku z figurką jakiegoś świętego w dłoni. Inez siedziała przy blacie i wyglądała jakby kij połknęła, cała sztywna i blada. A między nami mężczyzna, który sfingował naszą śmierć i twierdzi, że zna mojego ojca.

Ja pierdole... Chciałam zniknąć, ale ten facet zamordował wszystkich moich ochroniarzy! I zachowuje się jakby to było nic! Ludzie wokół mnie giną, ale napijmy się kawki!

Teraz jak Nicolas dowie się, że nie żyje, to założę się, że mu ulżyło. Zaoszczędzi sporo kasy... Cholera! To tylko wyszło mu na rękę, a powinien cierpieć!

Ale z drugiej strony moje dziecko jest bezpieczne... No chyba mnie pojebało za takie myśli! Ten mężczyzna właśnie zamordował mnóstwo osób i teraz pewnie całe Włochy o tym mówią!

Ścisnęłam mocniej figurkę. Nie zrobię mu nią krzywdy, ale mogłabym ogłuszyć i chwycić nóż, którym właśnie kroi jabłko...

-Nawet o tym nie myśl. – Powiedział nagle. – Twój wzrok cię zdradza. Nad tym też będziemy musieli popracować.

-Dziękuje za pomoc... - Będę miła, może tym coś ugram. – Rzeczywiście sprawiłeś, że zniknęłyśmy. Lecz teraz na nas czas. Jakkolwiek po włosku mówi się do widzenia, ja właśnie to robię... Jeszcze raz dzięki.

Patrzył na mnie jak na idiotkę. No wiem... Głupio myślałam, że od tak nas puści.

-Dobra, chcesz pieniędzy? Nie mam ich, ponieważ domyślam się, że biżuterię jaką miałam, spaliłeś razem z samochodem!

-Nicolas z ciebie by nie zrezygnował gdybyś żyła... Nosisz jego dziecko, w życiu by cię nie wypuścił.

-Skąd ty wiesz, że jestem w ciąży?! – Czy jest coś czego on nie wie?

-Twoja matka w pierwszych miesiącach uwielbiała jabłka i czekoladę. Pamiętam, że Tom raz wysłał mnie na rynek bym kupił kilka skrzynek jabłek. Okazało się, że ta odmiana nie zasmakowała twojej mamie... Może spróbujesz te, a jak nie, to będę dalej szukał? – Postawił talerzyk z pokrojonym jabłkiem na blacie i uśmiechnął się zachęcająco.

-Skąd wiesz o dziecku?

-Przecież cały czas cię obserwowałem. Gdybym tego nie robił, twój ojciec by mnie zabił.

-Ja pierdole... - Nie pomyślałam, że nadal będzie mnie obserwował.

-Nicolas bardzo ułatwił mi robotę sprowadzając cię do Włoch. Twój rodzinny dom tu jest, więc nasza podróż do domu nie była długa. Pokój, w którym cię położyłem, należał Lary. Ciuchy które mogłaś zobaczyć, wszystkie były jej. – Nalał wody do szklanki i upił kilka łuków. – Jednak musisz sobie coś zamówić razem z Inez. Nie możemy pojechać na miasto, Nicolas już tu jest.

-Jest tu? – Moje serce szybciej zabiło.

-W końcu nie żyjesz. – Przypomniał mi.

-I co? Znajdzie ciała swoich ludzi, ale nie będzie mnie ani Inez. Nie uwierzy w naszą śmierć. – Czy ja się łapałam nadziei? Tylko jakiej? Nicolas mnie nie chce, więc... Nie wskoczę mu w ramiona i nie powiem, że jednak żyje.

Nagle się zaśmiał.

-Myślisz, że trudno jest znaleźć dwa ciała kobiet w podobnym wzroście i wadze co wy? Do tego mam ludzi, którzy przekonają Nicolasa, że DNA się zgadza i to rzeczywiście ty spłonęłaś w aucie. Jeśli chcesz by twoja praca była skuteczna, musisz wiedzieć komu zapłacić by mówił to co chcesz... Twój narzeczony wróci do domu, a ty rozpoczniesz nowe życie we Włoszech. – Spojrzał na Inez i puścił jej oczko. – Razem z słodką Inez...

Uciekająca panna młoda (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz