Rozdział 15

3K 163 16
                                    


Przepraszam za dzisiejsze spóźnienie... Zachciało mi się robić sernika dyniowego... Nigdy więcej, hahaha. Miłego czytania! ;)






Nicolas coś jeszcze do mnie mówił, ale kompletnie nie mogłam się skupić i wróciłam do domu, zapominając, że w nim może być Otto.

Na moje szczęście go nie było. Zamknęłam się w swojej sypialni i nie chciałam z nikim rozmawiać.

To nie trzymało się kupy... Moi rodzice handlowali dziećmi? To nie pasowało do nich. Mama była urocza, uprzejma, zawsze uśmiechnięta. Tata do wszystkiego podchodził bardzo spokojnie, nigdy nie krzyczał... I on by miał być uzależniony od hazardu? Nie pasowało to... Powinien być nerwowy, jeśli tracił pieniądze...

Jeśli to prawda, okazuje się, że maski, które zakładali w domu były bardzo udane. Przez całe życie nie domyśliłam się niczego.

Całe życie starałam się ukryć swój mrok, udawać, że nie ciągnie mnie do czegoś co może być niebezpieczne. Robiłam to dla nich. Tak bardzo chciałam by byli ze mnie zadowoleni... A oni ukrywali jeszcze gorszy mrok.

A do tego nasza biologiczna matka nie żyje... Nic o niej nie wiem. Nie mogę nawet teraz sprawdzić, czy jesteśmy do siebie podobne... Czy to może przez nią jestem taka dziwna? A może ona właśnie była najbardziej normalną osobą na świecie?

Uciekała... Przed kim? Przed naszym ojcem? Kim oni tak naprawdę byli? Czy kiedykolwiek się tego dowiem?

Nagle drzwi od mojej sypialni się otworzyły i do środka wszedł Nicolas.

Zdziwiłam się jego widokiem, ale gdy tylko spojrzałam w stronę okna zobaczyłam, że było już ciemno.

Boże... Ile ja tu siedziałam?

-Nie jadłaś kolacji... – Czyżby się martwił?

-To nic, nie jestem głodna. Poczułam się przytłoczona...

-Róże? – Zbił mnie z tropu, ale po chwili połączyłam kropki. Na moim łóżku leżał wielki bukiet róż. Kompletnie o tym zapomniałam, a łatwo można było się domyśleć od kogo były.

-Był tu Otto... To, dlatego przyjechałam do ciebie, uciekłam przed nim przez balkon.

-Uciekłaś? – Jego nozdrza się rozszerzyły. Jego wyobraźnia musiała działać.

-Nie w takim sensie, że mnie gonił... Inez powiedziała, że ma róże i stwierdziłam, że nie będę czekać aż do mnie przyjdzie... Wolałam uciec do ciebie.

Wyciągnął jedną róże i główką kwiatu przejechał po moim policzku, aż do ust.

-Lubisz, gdy mój ojciec przynosi ci róże?

-Myślałam, że ten temat mamy już za sobą...

Różą przejechał po mojej szczęce i po chwili dotarł do biustu.

-Też powinienem kupować ci róże?

-Jako mój narzeczony powinieneś wiedzieć, że wole tulipany...

Rzucił róże na moje łóżko. Po chwili wszystkie pozostałe także zostały tam rozrzucone.

Spojrzałam na niego pytająco, za bardzo nie wiedziałam o co mu w tej chwili chodzi i po co to robi.

-Zostały pozbawione kolców... Pewnie mój ojciec nie chce byś zrobiła sobie krzywdę, ale ja uważam, że jest to zniewaga wobec ciebie. Ty jesteś jak róża... Piękna i ostra, potrafisz zaatakować z zaskoczenia. - Powoli podszedł i wsunął dłoń w moje włosy. - Pozbywając się kolców, chce cię ukształtować pod siebie...

Uciekająca panna młoda (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz