Sex on Fire- Kings of Leon
20:05
Przemierzali szybko ulice San Diego. Felix nie był w stanie określić z jaką prędkością jechali. Mogło to być 50 km/h ale też 120 km/h.
Za bardzo był wciągnięty oglądaniem miasta pochłoniętego przez powoli kierujące się ku dole słońce. Do zachodu zostało mniej niż pół godziny, a już czuć było lekkie ochłodzenie. Piegus z chęcią wróciłby się po bluzę do swojego domu. Niestety nie miał nawet na sobie płaszcza, ponieważ w ostatniej chwili zostawił go na kanapie u Chana. Szkoda, w tamtym momencie by mu się przydał.
Deszcz już w ogóle nie padał, co za tym idzie, na plaży koło której aktualne przyjeżdżają, zbiegło się sporo ludzi. Większość miała tylko narzucone na ramiona bluzy czy lekkie płaszcze, by nie zmarznąć. Siedzieli na kocach, ponieważ piasek chcąc nie chcąc jeszcze był za wilgotny aby usiąść na nim bez niczego pod sobą. Blondyn spoglądał na ludzi. Dostrzegł, że spora ich ilość to zakochane pary, spacerujące lub odpoczywające na kocach. Wymieniali się niewinnym pocałunkami lub przytulasami. Istna sielanka.
Po plaży spacerowali też ludzie z psami, którym najwyraźniej zachciało się pobiegać na świeżym po deszczowym powietrzu. Więc wyciągneły swoich właścicieli na spacer. Jednemu nastolatkowi nieduży pupil nieznanej piegusowi rasy, wyrwał się ze smyczy i zaczął biegać po piasku, a chłopak za nim. Wyglądało to co najmniej komicznie dla osoby trzeciej.
Gdy Felix przebiegł wzrokiem ostatni raz po plaży zanim odjechali dalej, dostrzegł również pojedyńcze jednostki, samotników. Tacy ludzie po prostu spędzali czas we własnym towarzystwie. Zatapiali się w łagodnym zapachu wilgotnego powietrza i muzyce lecącej ze Spotify'ja na ich słuchawkach. Popijali jak wydaje się Felixowi jakieś soki lub alkohol. Mógłby tak długo wymieniać i opisywać każdą jedną jednostkę, ale nie miał na to czasu. Przemieszczali się szybko motorem ze starszym.
Z czasem Lee zauważył, że kierują się na obrzeża miasta. Budynki były definitywnie starej daty. Podjechali pod jakiś stary i na pierwszy rzut oka opuszczony budynek.
Hyunjin podjechał na pobocze i zdjął kask ukazując swoje lekko przydługie, w tamtym momencie już delikatnie rozwalone włosy od kasku. On zawsze wyglada gorąco, nie zależnie czy jest cały mokry czy dopiero co zdjął kask.
Brunet zgasił pojazd i podał rękę młodszemu, by mógł bezpiecznie zejść.
- Mógłbyś mi jeszcze zdjąć to ustrojstwo z głowy? - wskazał na kask, który dostał od starszego na czas jazdy. - Lekko to ciężkie.
- A no tak! - zaśmiał się Hyunjin. Podszedł swoim powolnym ale stanowczym krokiem w stronę piegusa i zaczął odpinać mu kask. Ciemnooki rozpiął zapięcie pod brodą Felixa i powoli by nie zadać nie potrzebnego dyskomfortu młodszego, zdjął czarny kask.
Lee z chęcią zatrzymałby kask starszego na pamiątkę i postawiłby go na półce w swoim pokoju. Czemu? Powiedzmy sobie szczerze, jego kask był wyjebany w kosmos. Cały kask był w kolorze czarnym z akcentem kolorystycznym w postaci błękitnej gwiazdki po prawej stronie kasku. Wokół obwodu były narysowane czerwono-pomarańczowo-żółte płomienie.
Nakrycie głowy miało w swoim wyglądzie jakiś nie do końca znany piegusowi pazur. Coś, co wręcz zmuszało obserwatorów do przyglądania się mu. Ah, tak samo jak jego posiadaczowi. Gorący, wysoki brunet w przyciągającym wzrok kasku. A do tego motor. Na ten widok Felix mógł tylko przypuszczać, że większa cześć damskiej populacji tego miasta zrobiłaby się mokra i może nawet jakaś część mężczyzn czułoby te podniecenie na jego widok.
- A hipisowska księżniczka zamierza ruszyć swój tyłek, czy będzie tak stać? - parsknął starszy, widząc jak bardzo piegus myślami był hen daleko. - Szybko, zanim ktoś nas zauważy, przebywanie w tym miejscu możliwe, że nie jest do końca.. emmm legalne?
CZYTASZ
𝖗𝖔𝖈𝖐𝖘𝖙𝖆𝖗 ʰʸᵘⁿˡⁱˣ
Fanfiction"Kochać i być kochanym to tak, jakby z obu stron grzało nas słońce."- 𝘿𝙧 𝘿𝙖𝙫𝙞𝙨 𝙑𝙞𝙨𝙘𝙤𝙩𝙩 "Miłość to głupota robiona we dwoje." -𝙉𝙖𝙤𝙥𝙡𝙚𝙤𝙣 𝘽𝙤𝙣𝙖𝙥𝙖𝙧𝙩𝙚 Obok Państwo Bang wprowadzają się nowi sąsiedzi. W garażu Banga zawsze...