4.

101 3 0
                                    

Szliśmy za Wonką w stronę rzeki. Staneliśmy i po chwili podpłynęła do nas łódź zrobioną z materiału podobnego do tego z którego były zrobione lizaki, pewnie tak było, była ona koloru różowego. Gdy tylko się zatrzymała ompa-lumpasy, które w niej siedziały, zaczeły się śmiać.

-I co oni się tak dziwnie śmieją.-Zapytała Violet.

-A nie chybi przez to całe ziarno Kakaowe.- Powiedział szef fabryki.- Przy okazji, czy wy wiecie że czekoladą zawiera w sobie coś co przyczynia się do wytwarzania endorfin. Uczucie podobne do zakochania.- Zakończył uśmiechając się.

-Co pan powie.- Jego uśmiech przerodził się w coś podobnego do zakłopotania i może lekko zdegustowania gdy tylko mama Violet wypowiedziała te słowa.

Wszyscy wsiedliśmy do łodzi. Ja i Charlie usiedliśmy na samym końcu gdzie usiadł z nami pan Wonka.

-Cała na przód.- Powiedział a łódź się ruszyła i zaczeła płynąć. Wonka wziął jakąś chochle, nabrał do niej czekolady z rzeki i podał ją Charliemu.- Masz, wyglądasz jakbyś nie jadł przez cały rok.- Charlie wziął solidnego łyka i podał chochle mnie.

-Ale pycha.- Powiedział zadowolony.

-Naprawde dobre.- Powiedziałam i podałam chochle Wonce.

-Wiecie dlaczego, bo dobrze ją wymieszał wodospad a wodospad to najważniejsza część proces...

-Już pan to opowiadał.- Powiedziała znudzona Veruca. Właściciel fabryki zaciął się na chwilę jednak szybko udało mu się zmienić temat.

-Jesteście niscy prawda?-wsumie bardziej stwierdził niż zapytał.

-No tak jesteśmy dziećmy.-Odpowiedziała Violet.

-To słaba wymówka, ja nigdy nie byłem niski.

-Keidyś pan był- Powiedział Mike.

-Nie prawda, a wiecie czemu? Bo ja doskonale pamiętam jak wkładałem kapelusz na głowę, a wy z tymi krótkimi rączkami, nie dali byście rady.- Powiedział zadowolony.

-A pamięta pan coś ze swojego dzieciństwa?-Zapytał Charlie.

-O matko pewnie.- Powiedział usmiechnięty jednak po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy.- chociaż...- tu przerwał i tak jagby odpłyną do krainy wyobraźni i wspomnień.

-Proszę pana tu jest jakiś tunel.- powiedział Charlie a Wonka się otrząsnął choć było widać że nie do końca.

-A tak cała naprzód.- Powiedział pół przytomnym głosem.

- Czy te ompa-lumpy wiedzą do kąd płyną- Ktoś zapytał ale ja nawet nie zorientowałam się kto.

-Nie. Z tego słyną że nie wiedzą do kąd płynoł.- Powiedział nadal lekko zamyślony.

Wpłyneliśmy do tunelu i nagle zaczeliśmy strasznie szybko płynąć, łódź kołysała się na wszystkie strony. W końcu się uspokoiło a my zobaczyliśmy pełno pomieszczeń.

-Kwaśna śmietana, Śmietana Kawowa, krem do włosów.- Mama Violet zaczeła czytać nazwy pomieśczeń.- Do czego używacie kremu do włosów.- Zapytała odwracając się do Wonki.

-Do ich nawilżania hehe.- powiedział lekko się śmiejąc poprawiając swoją fryzure. Płyneliśmy dalej i zobaczyliśmy otwartą sale w której zobaczyliśmy krowę bitą przez ompa-lumpasy.

-Bita śmietana?- Powiedziałam.

-Dosłownie.- Wonka powiedział i charakterystycznie się zaśmiał.

-Przeciesz to nie ma sensu.- Powiedziała Veruca.

-Jeśli chcesz wiedzieć to bitą śmietana nie jest bitą śmietaną jak nie jest dobrze ubita, odpowiednimi litkami.- Odpowiedział jej pewny siebie Wonka. Łódź znowu ruszyła tak szybko jak poprzednio jednak znów po chwili znów zwolniła.-Zatrzymać łódź, chcę wam jeszcze coś pokazać.- Powiedział i weszliśmy do sali podpisanej "Sala wynalazków"- Ta sala to najważniejsze pomieszczenie w całej tej fabryce. A teraz idźcie się bawić i oglądać, tylko ostrzegam lepjej niczego nie dotykajcie.

A gdyby.../Willy Wonka x y/nOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz