Rozdział 4

9.5K 467 14
                                    

- Matko, co za palant! Myśli, że jak jest szefem to wszystko mu wolno-Lena prowadziła właśnie swój monolog w trakcie parzenia kawy, gdy dobiegł ją głos

- Minęły trzy minuty

- Ughh... ten facet doprowadza mnie do szału! Ale w porządku chcesz wojny to proszę bardzo- pomyślała zalewając kawę i zabierając filiżankę ruszyła gniewem krokiem do gabinetu Langa- Bardzo proszę pańska kawa- powiedziała kładąc napój na biurku

Nie odrywając wzroku od dokumentów upił łyka, jednak szybko zwrócił go z powrotem do filiżanki

- Co to jest?! - zapytał akcentując każde słowo i spojrzał spod rzęs na Lenę, a jego oczy były prawie czarne

- Pańska kawa- słodki uśmiech nie schodził jej z twarzy

- Zalała ją pani zimną wodą- zacisnął mocno szczękę

- Na normalną kawę trzeba trochę poczekać a skoro pan chciał w trzy minuty to pomyślałam, że pewnie woli pan mrożoną- i sama zaczęła się śmiać pod nosem dumna z siebie- Proszę się nie martwić woda była naprawdę dobrze schłodzona prosto z lodówki

- Myśli Pani, że to jest zabawne- wstał zza biurka obszedł je i stanął z Leną twarzą w twarz o ile można tak powiedzieć przy ich różnicy wzrostu- Nie potrzebujemy tu klauna a jeśli nie potrafi pani zaparzyć zwykłej kawy to świadczy tylko o tym jak niski poziom Pani reprezentuje

- Ja reprezentuje niski poziom?!- no teraz to naprawdę przesadził- To pan go reprezentuje- uderzyła palcem wskazującym w jego klatkę piersiową- Znam naprawdę dużo ludzi może nie mają oni drogiego samochodu ubrań od projektantów i łatwego życia, które zapewnili im rodzice, ale mają o wiele więcej klasy i kultury niż pan. Oni potrafią być ludźmi, ale Pan tego nigdy nie zrozumie. Zresztą ja też nie rozumiem jak to możliwe, że pana ojciec jest takim miłym i dobrym człowiekiem a pan jest jego całkowitym przeciwieństwem? Jako dziecko musiał być pan chyba wyjątkowo tępym uczniem.

- Radziłbym się pani nie zapominać i pamiętać, kto tu jest szefem, bo moja cierpliwość ma swoje granice- powiedział zaciskając dłonie w pięści a jego oczy o ile to możliwe stały się jeszcze bardziej czarne niż poprzednio

- Ani przez chwilę nie pozwala pan o tym zapomnieć..

- O już się poznaliście- w progu drzwi stanął pan Henry- Więc teraz zna już pani wszystkich a jak idzie przeglądanie dokumentów?

- Doskonale dziękuję- uśmiechnęłaś się delikatnie- właściwie to już skończyłam

-Wzorowa pracownica- zaśmiał się Henry- Skoro pani już skończyła to na dziś starczy. Może pani iść do domu

- Pani czas pracy się jeszcze nie skończył- odpowiedział szybko Lang junior- Według mojego zegarka zostało jeszcze 30 min.

- Przestań Alex. Skoro pani skończyła przeglądać dokumenty to może iść do domu-oznajmił starszy mężczyzna z uśmiechem

-Nie- zaprotestował twardo Alex-Ja też jestem właścicielem a pani ma jeszcze pół godziny pracy a więc zostaje- powiedział dobitnie

Henry chciał zareagować, ale Lena mu przerwała

- Nie ma problemu znam swoje godziny pracy i w cale nie proszę o wcześniejsze wyjście- powiedziała mierząc go spojrzeniem równie wściekłym, co on ją

- Świetnie- powiedział unosząc brew i wpatrując się surowym wzrokiem w dziewczynę

- Świetnie- odpowiedziała mu tym samym

Nie odrywali od siebie wzroku przez dłuższą chwilę. Oboje byli wściekli. Jedyną osobą, która patrzyła na to wszystko z lekkim rozbawieniem był Henry.

Miłość kpi z rozsądkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz