ROZDZIAŁ 1. Cisza przed burzą

253 12 0
                                    

GLASS31

– Nie patrz tak na mnie. Uwierz mi, wcale nie mam ochoty tam iść, ale jeśli ja się do nich nie wybiorę, to oni zwalą się do mnie, a tego nie chcemy obydwoje – rzucam ponuro do Marlona.

Patrzy na mnie tymi swoimi dużymi, ciemnymi ślepiami, a jego czarna sierść niesamowicie połyskuje w zachodzącym słońcu, gdy siedzi na parapecie. W końcu dostaje najdroższe i najlepszej jakości saszety. Dopóki nie miałam kota, bawiły mnie memy o tym, że jesteśmy ich sługami. Zapieprzam ciężko w pracy, żeby kupić mu odpowiedni żwirek, bo ten tańszy to ponoć zabójstwo dla kota – tak przynajmniej twierdzą kociary na forach, chociaż Marlon zdecydowanie wolał ten tańszy. Nie wspomnę o karmie, regularnych wizytach u weta czy witaminach. Powinnam tu też dodać o zniszczonej kanapie i tapicerowanych krzesłach, ale przecież mój koci władca musi gdzieś sobie pościerać pazurki, pomimo tego, że obok sofy jest wielki, dwumetrowy drapak. Full wypas, nawet nie chcecie wiedzieć, ile za niego zapłaciłam. Złożenie go trwało dobrą godzinę, a po wszystkim i tak wybrał... pudełko po nowej mikrofali, którą przy okazji sobie zakupiłam. Musielibyście widzieć moją „radość" w oczach, kiedy zamiast drogiego prezentu, mój ukochany kot wybrał papier, który miał iść do utylizacji.

Marlona znalazłam przypadkowo na ulicy, gdy wracałam z pracy. Siedział cały przemoknięty i mimo iż nie przepadam za kotami, nie mogłam go tam zostawić. Postanowiłam znaleźć mu nowy dom, bo ja kompletnie nie nadaję się na kocią matkę, ale po dwóch dniach nie miałam serca go oddać. Pobudka o 6:30 to już standard. Kiedy jest głodny, jego miska lata po kafelkach, jak rzucone przez jakiegoś przystojnego surfera cholerne frisbee, ale nikt mnie tak nie wkurwia i nie rozczula jednocześnie jak on. Jeśli miałabym mówić tylko o tym pierwszym, to znalazłabym kilka osób w mojej rodzinie. Tutaj o miejsce na podium walczy moja mamuśka i braciszek.

Dziś 31 października, czyli Halloween i... moje urodziny. Tak, dobrze czytacie. Urodziłam się w dniu, który niektórzy określają jako „wygrana piekła". Nie wszyscy powinni mieć dostęp do internetu i wypowiadać się w sieci. Kończę trzydzieści lat. Doskonale wiem, jakie życzenia urodzinowe będą mi znowu składane. „Szczęścia, zdrowia, super partnera i dwójki dzieci". Według matki, bez faceta i małych brzdąców nie poczuję się „spełnioną" kobietą, a dodatkowo za każdym razem przypomina mi, że czeka już na wnuki. Nie dociera do niej, że mam inny pomysł na swoje życie. Doskonale radzę sobie sama, nawet potrafię wymienić przeciekającą rurę pod zlewem. Tłumaczenia nic nie dają, dlatego wybieram ciszę – ona wyraża więcej niż tysiąc słów lub ostre riposty. To drugie zawsze kończy się awanturą i fochem z jej strony. Od dziecka wyznaję zasadę „oko za oko, ząb za ząb". Może i jest brutalna, ale świat i ludzie nie są wcale mniej okrutni. Dopóki żył dziadek, to na nim skupiała swoją uwagę - ich relacje nigdy nie były dobre. Zmarł w dniu jej urodzin, dwa lata temu. Czasami mam wrażenie, że zrobił to specjalnie, aby ją ukarać. Nawet Marlon nie wkradł się w łaski mojej rodzicielki, za to mój brat - Mike, to jej oczko w głowie. Jest ode mnie cztery lata młodszy, ale jeśli chodzi o rozwój jego mózgu, to sądzę, iż zatrzymał się gdzieś pomiędzy czwartą, a piątą klasą podstawówki. Jest kucharzem. Ciągle bierze udziały w różnych programach kulinarnych, ale z każdego odpada w ekspresowym tempie. Nie ma dziewczyny, ale w jego przypadku ma „jeszcze czas", nie to co ja.

Ponad rok temu zerwałam ze Scottem. Rodzina, oprócz ojca oraz babci - i chwała im za to, uwielbiała go, ale ten związek był niczym Przepaść Hranicka - nie miałam ochoty iść z nim w jeszcze głębszą relację. Poza tym był jak mój kot - z czasem w łóżku głównie spał, a ja potrzebuję mocnych wrażeń. Poczuć, że żyję i oddycham. Scott za to planował mi się oświadczyć, o czym doskonale wiedziała matka, bo sama podsunęła mu ten durny pomysł. Na szczęście ojciec ma zawsze nad wszystkim kontrolę i dzięki niemu, zanim Scott zdążył to zrobić, zerwałam z nim. Jak można robić coś wbrew temu, co chce twoje własne dziecko? Chyba nigdy nie wybaczy mi tej decyzji. Nieskutecznie próbuje mnie swatać i co roku wpada na coraz to gorsze pomysły. Niedawno wymyśliła sobie w randkę w ciemno, ale na szczęście Maddie - moja przyjaciółka, oswobodziła mnie z tego absurdalnego pomysłu. Aż się boję pomysleć, co wymyśliła w tym roku.

GRANDA [Mroczny erotyk 18+] | SoTh | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz