ROZDZIAŁ 2. Jestem łowcą

160 14 1
                                    

GLASS31

– Cześć Alli – wita mnie radośnie Scott. W jego wzroku nie ma nawet cienia zażenowania całą tą sytuacją.

Zabiję moją matkę.

– Allison – poprawiam go bezzwłocznie. – Alli jest dla przyjaciół i rodziny, a ty do nich już nie należysz – przypominam mu dosadnie, przekraczając próg drzwi rodziców. Moich, nie jego!

– Twoja mama mnie zaprosiła – wyjaśnia, delikatnie się do mnie uśmiechając, jakby to miało mnie do czegoś zachęcić, a ja wewnątrz mam ochotę zabić ich obydwoje.

Co to kurwa ma być?

– I rozumiem, że dla ciebie przyjęcie tego zaproszenia nie było niczym złym, tak? – Wkurwienie subtelnie maluje się na mojej twarzy. Po chwili wzrokiem mogę już zabijać, niczym Arnold Schwarzenegger w filmie „Commando".

– Stwierdziłem, że to może być dobry moment na rozmowę o nas...

– Nas? – Unoszę dziarsko brwi ze zdziwienia, bo to słowo nie istnieje już w moim słowniku. – Chyba zgubiłeś jedną literkę. – Patrzy na mnie zmieszany, bo oczywiście nie zrozumiał, co mam na myśli. Mało kto rozumie mój styl bycia i poczucie humoru. – A. Zgubiłeś literkę „A" – wypowiadam bez gniewu, jakbym zwracała się do małego dziecka.

– A? – Stoi przede mną zdezorientowany, bo totalnie nie kuma o czym mówię.

– NASA – wyjaśniam, powoli wypowiadając tę nazwę. – NASA, czyli tam gdzie powinieneś być w tej chwili i wypieprzać razem z nimi w kosmos. Tam pasujesz idealnie, a przy okazji możesz zabrać moją matkę – dodaję, ściągając marynarkę i wieszając ją wraz z torebką na wieszaku, obok dębowej komody na buty. Później to zrozumiecie.

– Hmm... – pomrukuje niezadowolony. – Te twoje żarty nigdy nie były zbytnio śmieszne. Wiesz, że marzyłem o tej szansie od dawna – próbuje zripostować, ale jakoś mu się to nie udaje.

– To nie żarty, mówię poważnie. Żart jest u ciebie w innym miejscu – wzdycham, wzrokiem pokazując na jego krocze, bo wiem, że to go rozdrażni, po czym chcę się udać w stronę salonu, ale Scott gwałtownie łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie.

– Posłuchaj, wiem, że kierują tobą teraz negatywne emocje, ale nie pozwalaj sobie za dużo – syczy zirytowany.

O, a to już mi się bardzo podoba. W końcu wychodzi ten prawdziwy Scott, ukryty wewnątrz, którego sam się boi. Pomimo tego, że jego niebieskie, hipnotyzujące oczy błyszczą niczym diamenty, to nie robią na mnie takiego wrażenia jak kiedyś. Wtedy działały obezwładniająco, ale z czasem zrozumiałam, że nigdy nie da mi ekstremalnych przeżyć, które są mi potrzebne do istnienia. Lubię to, co nieznane, nieosiągalne i zakazane. To mnie napędza, w życiu i w łóżku. Może nie jestem jak większość kobiet, ale w końcu urodziłam się w Halloween. Pogodziłam się z tym, że być może nigdy nie spotkam idealnego  mężczyzny, ale nie jest to dla mnie tak przerażające, jak dla mojej matki.

– A na to mogę sobie pozwolić? – Wpatruję się w niego zalotnie, bezczelnie go kokietując. Ręką dotykam nagiego torsu, do którego dostaję się przez uchylony kołnierzyk, po czym zjeżdżam niżej, mijając czarny skórzany pasek, który oplata mu biodra. Czuję, jak jego kutas zaczyna rosnąć i za chwilę braknie mu miejsca w spodniach. – Widzę, że ktoś na dole nadał łaknie mojego dotyku. Pamiętasz, co potrafi mój zręczny język? – Zbliżam usta do szyi, wyczuwając mocne, męskie perfumy - co do tego to ma akurat dobry gust, po czym zaczynam subtelnie kąsać jego skórę, a cichy jęk, który mu się wymyka, tylko utwierdza mnie w tym, że w środku cały płonie z pożądania. – Lubisz jak cię dotykam, prawda?

– Lubię.... – wychrypuje, mętnym wzrokiem błądząc po ciemnym suficie. Myśl o tym, że ktoś może nas zaraz nakryć sprawia, że i ja czuję  lekkie podniecenie.

– Jak bardzo? – prowokuję go bezwstydnie, bo sprawia mi to cholerną satysfakcję.

Scott nadal cicho pojękuje, a jego ciało staje się gorące niczym rozgrzane kamienie na rajskiej plaży. Nie mogę powiedzieć, że nie jest przystojny, bo jest. Ma zajebiście umięśnione ciało, ale brakuje  mu odwagi, aby być sobą w łóżku. Zawsze się hamował, a moja dominacja czasami go krępowała. Niestety sam nie potrafił przejąć nade mną kontroli, co pewnego dnia zaczęło mi przeszkadzać, dlatego doszliśmy w związku do etapu, gdzie seks trwał trzy minuty, Scott dochodził, po czym braliśmy szybki prysznic i szliśmy spać. Byłam spragniona potężnych orgazmów, których nie potrafił mi zapewnić. Z upływem czasu pominęliśmy ten etap i łóżko służyło nam tylko do spania. Przed tym, jak z nim zerwałam, zapewniłam mu najlepszy orgazm w życiu, aby widział, jak spieprzył sprawę, słuchając się mojej matki, a nie moich potrzeb.

Tego dnia ma na sobie ciemną, granatową koszulę, która dyskretnie podkreśla jego tors oraz czarne spodnie. Fryzura jak zwykle perfekcyjnie ułożona. Gdyby tak spojrzeć z boku, jest ideałem dla większości kobiet.

– Kotku – mruczę mu seksownie do ucha. – Zapytałam cię o coś, a nie usłyszałam odpowiedzi – skarcam go, mocniej kąsając szyję, czując przy tym, jak jego ciało drży. Drży przede mną. Przed tym, co potrafię z nim zrobić. Bawi mnie to. Cholernie. Jest jak posłuszny piesek, który wykona wszystko co mu każę.

– Uwielbiam, gdy mnie dotykasz i bierzesz go do ust. – Diaboliczny uśmieszek pojawia się na mojej twarzy. Wygrywam.

– Co jeszcze lubisz, Scott?

– Lubię się z tobą pieprzyć – dyszy, ale wyczułam w jego głosie nutkę napięcia. Nadal nie jest prawdziwym sobą, tym ukrytym głęboko wewnątrz swoich erotycznych fantazji, a ja tego wieczoru nie zamierzam mu odpuścić.

– Masz ochotę się ze mną dzisiaj pieprzyć? – szeptam, a on zachowuje się jak potulny baranek. Po kilku sekundach docierają do niego te słowa i mocno napalony tonie w moim spojrzeniu. – Powiedz to na głos, Scott.

– Mam ochotę się z tobą pieprzyć tak, aby brakło ci tchu – wydusza z siebie skamlającym tonem. Widzę, jak jego ciało błaga, abym dała mu nieopisaną rozkosz.

– Widzisz Scott... – mówię nadal  szeptem. – Wciąż jesteś ode mnie uzależniony, tylko... – pomrukuję mu do ucha, słysząc jego płytki, przyśpieszony oddech. – Ja od ciebie nie. Jestem łowcą, ale pragnę też, aby ktoś polował na mnie, a ty tego nie potrafisz, dlatego nic z tego nie będzie, kotku – dodaję, podgryzając płatek ucha. Głośny jęk wyrywa mu się z ust, a jego echo dźwięcznie wybrzmiewa w mojej głowie. – Skoro tu dzisiaj przyszedłeś, to spodziewaj się brutalnego pojedynku. Suki nie szczekają, suki pożerają żywcem – obiecuję, po czym gwałtownie odsuwam się od niego, zagryzam dolną wargę, triumfalnie lustruję go od góry do dołu widząc, jak kutas mocno odznacza się w spodniach i udaję się do salonu.

Te igrzyska zamierzam wygrać ja.

GRANDA [Mroczny erotyk 18+] | SoTh | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz