ROZDZIAŁ 10. Mecenas James Palant, to znaczy, Gallant

119 11 0
                                    

GLASS31

Wchodzę do biura nerwowym krokiem, a moja mina nie jest zbyt przyjazna, bo to spotkanie było umówione na inny dzień. Nie lubię, gdy ktoś nagle zmienia moje plany.

– Zawsze się pani spóźnia do pracy? – zwraca się do mnie męski głos, którego na pewno nie znam. Elegancki mężczyzna jest oparty o biurko Collina, a on wraz z Larrym siedzą na skórzanej kanapie obok.

– Udam, że się właśnie przesłyszałam – odpowiadam szorstko, rzucając torebkę na wieszak obok drzwi.

– Widzę, że pani szef nie nauczył panią zasad – prycha, próbując mnie sobie podporządkować, ale chyba nie zdaje sobie sprawy, że sam diabeł nie chce mnie w piekle.

– Zjawiłam się tutaj tylko i wyłącznie dla pana, pomimo tego, że mam dzień wolny i multum spraw na głowie – wyjaśniam śmiało, słysząc jego uwagę. – Poza tym, to wam zależało, aby było ono właśnie po weekendzie. Skąd ta nagła zmiana? – pytam, siadając obok Larrego.

– Rozumiem, że godzina w firmie, to dla pani wielki kłopot – drąży złośliwie.

– Poniekąd tak. 1 listopada odwiedzam grób dziadka i mojego byłego narzeczonego, a resztę dnia spędzam z rodziną. Po to ustalamy jakieś terminy, aby móc zaplanować sobie pracę i dni wolne – dodaję, a on próbuje zabić mnie wzrokiem. Przykro mi, inni też nieraz próbowali.

– Możemy wrócić do sprawy, przez którą się tutaj spotkaliśmy? – odzywa się Collin.

– Możemy – wzdycham głośno. – Mógłby tylko mi się pan przedstawić? Bo rozumiem, że pozostali poznali już pańskie imię oraz nazwisko.

– Mecenas James Gallant, pani Allison.

– James Palant?

– Gallant! Przez dwa „l" – poprawia mnie błyskawicznie.

Na jedno wychodzi.

– Przepraszam, niedosłyszałam.

Collin razi mnie swoim wzrokiem niczym pastuch elektryczny, bo doskonale wie, że robię to specjalnie.

– Ładne nazwisko, panie Gallat– dorzucam ironicznie pod nosem, specjalnie źle je wypowiadając.

– Gallant! Akcentuj mocniej literę „l"! – irytuje się.

– Jasne – kłamię.

Nie zamierzam tego robić.

– Allison – pyta mnie po cichu Larry. – Kiedy drzwi nie są drzwiami?

O, chyba ktoś tu oglądał Teen Wolf.

– Kiedy są uchylone, Larry – szeptam.

Od lat próbuje mnie zagiąć, ale jeszcze nigdy mu się nie udało.

– Dobrze, powiedzcie mi, kiedy ludzie podejmują złe decyzje i popełniają najwięcej błędów? – przepytuje nas James, krążąc wokół kanapy.

– Kiedy działają pod wpływem emocji i strachu – odpowiadam.

– Właśnie! Dlatego musicie zwracać uwagę na dobór słów oraz każdą decyzję przeanalizować dwa razy. To samo podczas rozmowy. Zadając pytania, nie stawiajcie w nich tezy i oskarżeń. Wystarczy jedno złe słowo, które internauci odbiorą w inny sposób niż macie to na myśli i w sieci może rozpętać się burza – wygłasza dumnie pan palant.

– Postaramy się tak układać zdania, aby po wypuszczeniu filmu nie było ataku w naszą stronę i innych ofiar.

– Collin, czy ty się słyszysz? – Nie mogę uwierzyć w to co mówi. – Chcesz udupić influencera, którego zna prawie każdy w naszym kraju i sądzisz, że obejdzie się bez ofiar?! Jeszcze się nie nauczyłeś? Zawsze są ofiary, gdy w grę wchodzi zło i pieniądze. Zawsze ktoś oberwie rykoszetem, bo to nie dotyczy tylko Brada, a całej jego ekipy oraz sponsorów. Idziemy na wojnę z człowiekiem, który myśli, że jest w internecie bogiem. Będą ofiary, nie ominiemy tego. Nas też zaczną atakować – wyrokuję.

GRANDA [Mroczny erotyk 18+] | SoTh | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz