Wysoki chłopak dzierżąc w ręku kubek kawy wyszedł na skrawek jego prywatnej plaży, delektując się promieniami wschodzącego słońca leniwie wyłaniającego się zza horyzontu. Do widoku zapierającego dech w piersiach dołączyła jeszcze morska bryza, delikatnie zrosiła mu bladą twarz i potargała idealnie ułożone wcześniej rude włosy. Podkrążone oczy świadczyły o kilku przepracowanych nocach. Mimo iż chłopak ledwo skończył osiemnaście lat, nie miał dużo czasu na odpoczynek, zwłaszcza, kiedy rzeczywistość ciągle przybiera inny obrót od zamierzonego. Dopił kawę dziękując niebiańskiemu napojowi, że przywrócił mu utraconą energię.
Wtedy wszystko potoczyło się tak szybko ze ledwo zarejestrował co się stało. Na początku usłyszał głos jego brata krzyczący coś w oddali. Obrócił się i spostrzegł, że biegnie on w stronę plaży. Dalej, zza drzew otaczających dom, wybiegli jacyś czterej mężczyźni trzymający w ręku pistolety, również niebezpiecznie szybko zbliżający się do jego osoby. Chłopak nie czekając ani chwili dłużej, obrał kierunek przeciwny od tego w jakim wszyscy zmierzali. Rozproszył go jednak niespodziewany huk. Spojrzał w kierunku, z którego dochodził hałas. Zobaczył ciało swojego brata bezwładnie opadające na piasek. Ten, który go postrzelił chował właśnie broń. Trzej pozostali przycupnęli przy zwłokach upewniając się, że ich ofiara nie żyje i wyciągnęli zza poły płaszcza jego brata małą czarną kopertę. Chłopak nie potrafił dłużej na to patrzeć. Na początku mogło się to wydawać nierozważne, ale wtedy mało co o tym myślał. Podbiegł do nieznajomych wyciągając w tym czasie swoją broń i celując w napastników. Tamci mruknęli tylko coś do siebie i po chwili rudzielec leżał na ziemi zwijając się z bólu. Teraz już wszystko stracone...
***
Rozdziały będą krótsze ale powinny być częściej. Tu macie taki wstęp do dalszej części. Na chwilę obecną 273 słowa.
CZYTASZ
Felix, Net i Nika oraz Historie Nie z Tej Ziemi [BARDZO WOLNO PISANE]
Fanfiction"- Macie pomysł, o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał Net, kiedy zatrzymali się na postój. - Porwania, koperty, roboty, jakieś nieznane wynalazki... - westchnął Felix, zawiązując buty. - Czego się spodziewaliśmy na niby zwykłym wyjeździe? - Znamy...