Porywacz bez głowy

26 3 1
                                    

Klapa zatrzasnęła się z głuchym trzaskiem. Od razu po wejściu przyjaciół uderzył chłód, wilgoć i zapach zgnilizny. Na zewnątrz dało się usłyszeć odgłosy rozmów oraz hałasy wydawane przez maszyny odśnieżające szczyt Śnieżki.

- Już jest chyba bezpiecznie - uspokoił Felix.

- Tak, poszli już. Zwinęli się tak szybko, jak przyszli - poinformował Manfred.

Blondyn, schodzący jako ostatni, zatrzymał się na chwilę, aby zobaczyć, gdzie właśnie się znaleźli.

Byli w długim okrągłym tunelu cały czas biegnącym w dół, w środku którego biegła wąska drabinka. Co kilkanaście metrów znajdowały się za nią niewielkie lampki. Od betonowych okręgów biło okropne zimno, spowodowane zapewne tym, że znajdowali się w środku góry. Choć woda leniwie ściekająca po ścianie również się do tego przyczyniła.

Chłopak zaciekawiony skąd w takim tunelu wzięła się wilgoć, prześledził dokładnie trasę kropel wody. Te, które uporczywie skapywały mu na głowę, wypływały ze szczeliny pomiędzy dwoma betonowymi kręgami. Pewnie przecięty został jakiś górski podziemny strumień.

- Jak myślicie, skąd ten tunel mógł się wziąć? - zapytał Felix, schodząc za przyjaciółmi. To pytanie dręczyło go już jakiś czas.

- Nie wiem - przyznała Nika. - Ale nie może być on legalny, znajdujemy się na terenie parku narodowego. Ktoś musiał niepostrzeżenie go wykopać...

- Ale przecież to się nie trzyma kupy - przerwał Net. - Nie da się bez niczyjej wiedzy w środku góry wykuć tunelu, a później jeszcze obudować go betonowymi kręgami. Do tego potrzeba ciężkiego sprzętu - powiedział, wzdychając.

Felix zagwizdał z uznaniem.

- Widzę, że nie wiesz tak mało, jak się wydaje - przyznał.

Net mruknął coś pod nosem.

- A może - zaczęła Nika - to pozostało po drugiej wojnie światowej? Przecież stan tego tunelu błaga o pomstę do nieba.

- Co druga wojna światowa ma tu do rzeczy? - zapytał brunet.

- Teren Karkonoszy wielokrotnie podczas wojen przechodził z rąk do rąk, ale głównie mieli go Niemcy. Może to jedna z ich budowli? Jest wiele pogłosek co do skarbów, jakie oni zostawili - westchnęła. - Wunrung to też wynalazek Niemców. Nie wiem czy słyszeliście, ale jest wiele legend. Na przykład złoty pociąg, to jedna z nich. Pociąg wypełniony kosztownościami, planami wynalazków, sztabkami złota... Ale mniejsza z tym. Są też tunele w podziemiach zamku Książ, w tym samym, do którego kiedyś przenieśliśmy się przez pierścień - odetchnęła próbując uregulować oddech. Śmierć mamy, choć odległa, nadal pozostawała jej w pamięci i przywoływała wspomnienia. Głównie te miłe związane z jej obecnością, ale nie obeszło się też bez tych smutnych. Czasem myślała, czy byłaby w stanie powstrzymać katastrofę samolotu. Jakaś cząstka jej wiedziała, że nie dała rady tego zrobić w przeszłości, więc drugi, czy trzeci raz też by nic nie dał, ale pamiętała, że jej mama żyje. Gdzieś w świecie równoległym jej rodzice żyli. Tej myśli się łapała, kiedy było źle - jej rodzice, żywi i zdrowi, gdzieś tam są, a jeśli bardzo zapragnie ich zobaczyć, może (choć raczej byłoby to nieodpowiedzialne, niebezpieczne, ryzykowne i nierozsądne) przenieść się do tego świata. - Wiecie, wszystko jest połączone, więc może i te tunele mają ze sobą coś wspólnego?

Chłopcy słuchali w milczeniu, podziwiali zamiłowanie Niki do historii, ale nie potrafili odpowiedzieć na pytanie przyjaciółki.

Zbliżali się już powoli do końca drogi, drabinka zaprowadziła ich do większego tunelu. Od podłogi dzieliło ich kilka metrów, więc powoli i ostrożnie zeskakiwali na podłogę. Towarzyszył im nieustanny rytm skapujących kropel uderzających o kałuże. Felix znalazł się na ziemi jako ostatni, omiótł snopem światła z latarki pomieszczenie, w którym wylądowali. Byli w starym, zaniedbanym tunelu. Jego początek i koniec ginęły w mroku, bo ledwo żarzące się i migające lampy nie dosięgały tajemnic ciemności. Net, zdecydowanie najwyższy z Superpaczki, musiał schylać się przez cały czas przebywania w niewysokim korytarzu. Nika, która od jakiegoś czasu czuła się nieswojo, tuliła się do bruneta, a jej martensy jako jedyne nie przemokły wodą.

- Chodźmy. - Felix ruchem ręki nakazał przyjaciołom iść w prawą stronę. Jego również tunel napawał niepokojem, ale ciekawość zwyciężyła nad strachem.

- Manfred, co się stało z tamtymi ludźmi? - spytał Net.

- Po tym, jak wrzucili tamtą osobę do bagażnika furgonetki, pobiegli po was, ale część z nich gdzieś się oddaliła. W tamtym helikopterze to nie byli ratownicy, widziałem na kamerach, że to byli Oni. Nie wiem, jak się tam znaleźli, ale zaraz po tym, jak was ostrzegłem przybyli prawdziwi ludzie, a tamci się zmyli do helikoptera.

- Co masz na myśli?

- Porwali helikopter?

- O co ci chodzi, jak mówisz "prawdziwi ludzie"?

Wszyscy mieli więcej pytań, niż odpowiedzi, ale wystarczyło jedno nagranie by pomnożyć ich liczbę. Na laptopie Manfred przytoczył słabej jakości nagranie, prawdopodobnie z parkingu, bo stało tam kilka samochodów i ludzi rozmawiających ze sobą. To byli Oni. Zamaskowani, ale wyluzowani gawędzili na jakiś temat. W końcu do jednego z aut podszedł ktoś inny, również w przebraniu i nawrzeszczał na partnerów. Nagranie przyspieszyło, teraz jeden z nich żywo gestykulował do pozostałej dwójki.

W końcu szef podszedł do podwładnych, zdjął maskę jednego z nich i... W tym momencie nagranie się zatrzymało, ale nie uszło uwadze przyjaciół, że tam gdzie powinna znajdować się głowa mężczyzny, był kawałek blachy.

- Widzicie to, co ja? - Felix pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Jeśli widzisz właśnie cyborga, który wyrównuje rachunki z innym gościem, to widzisz to samo, co ja - przyznał Net. - Porywacz bez głowy nam się trafił...

Nika odeszła od przyjaciół pogrążonych w rozmowie na temat nagrania. Nie była w stanie znieść tego przeszywającego bólu głowy i złego przeczucia. Od samego patrzenia na tunel pogrążony w ciemności, przechodziły ją ciarki. Dotknęła gładniej, mokrej ściany. Była przyjemnie zimna, dawała wyczekiwane ukojenie, ale od razu, kiedy delikatne opuszki jej palców zetknęły się z kamieniem poczuła niepokój. Tak silny, jak jeszcze nigdy. Głowa zaczęła pulsować jeszcze mocniej, niż wcześniej, choć wydawałoby się to niemożliwe. Uderzyła ją fala gorąca, a nogi ugięły się pod ciężarem ciała. Nie wiedziała, co się dzieje. Podparła się tej nieszczęsnej ściany, aby nie upaść. Wtedy jej palce znalazły wyżłobione symbole. Ostatkiem sił zerknęła w tą stronę, a kiedy zobaczyła, co napotkała jej dłoń od razu ją cofnęła, jak oparzona. Zamknęła oczy. Wolała nie wiedzieć, nie widzieć tego... Nie widzieć wyżłobionych w ścianie trzech zazębiających się trybów.

***

Uff... Myślałam, że nigdy nie przebrnę przez ten rozdział. Myślę, że na razie jest okej. Jeśli uznam, że nie wyszło to napisze edit, ale nie wiem czy będzie mi się chciało. Na dziś 1091 słów. Kolejny rozdział możliwe, że nawet przed sylwestrem, ale zależy, jak bardzo będzie mi się nudzić (nie polecam 7 klasy, ale z wolnego trzeba korzystać pełną parą, bo wspaniałą odmianą jest oglądanie seriali od nauki do tryliarda sprawdzianów tygodniowo). Niestety już po świętach, ale życzenia można złożyć. Wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku spełnienia marzeń, dobrych ocen i wszystkiego dobrego. Buziaczki <3

PS. Dziękuję Miła Osóbko za wyjątkową okładkę.

Felix, Net i Nika oraz Historie Nie z Tej Ziemi [BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz