Hello
miał być późny wieczór ale zapomniałam dodać, że dla mnie wieczór to właśnie coś koło pierwszej w nocy haha. (nie bierzcie ze mnie przykładu i chodzcie normalnie spać) Mam nadzieje, że mimo depresyjnej jesieni humory u was całkiem pozytywne.
A ja na poprawę dnia przychodzę do was z nowym rozdziałem.
No wiecie było za spokojnie więc nie byłabym sobą gdybym nie wprowadziła małego zamieszania. Takiego mini mini także możecie być spokojni (jeszcze)
Rozdział króciutki... bo troszkę w innym stylu dlatego w nocy pojawi się kolejny.
No i co.. zaparzcie sobie herbatkę i miłego czytania.
***
W tym samym czasie.
San Juan, Portoryko.
-Dzień dobry, chciałbym zapytać czy oferta jest nadal aktualna?- odezwałem się po chwili milczenia. Długo zastanawiałem się czy wziąć tą robotę czy może nie. W końcu miałem w planach zacząć normalne życie. Ale kwota pieniędzy, którą zaoferował mi ten tajemniczy mężczyzna mnie przekonała. Zatem jeśli nie znalazł nikogo innego, będzie to moje ostatnie zlecenie przed emeryturą.
-Witam... co się stało, że zmienił pan zdanie?- odezwał się komputerowo zmieniony głos. Muszę przyznać, że cała ta akcja śmierdzi oszustwem. Gość przychodzi na spotkanie w masce. Zmienia głos i w dodatku podpisuje się pseudonimem „Kruk" Kim on do cholery jest, że tak bardzo kryje swoją tożsamość. Wiem, że t głupie posunięcie z mojej strony, że mam zamiar zawrzeć umowę z.. w zasadzie nie wiadomo kim. Ale z drugiej strony... nie mam nic do stracenia.
-Pytam się czy oferta jest aktualna?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Jestem człowiekiem starej daty. Nie będę wchodził z nim w żadne dyskusje. Nie dam się wciągnąć w jakieś jego gierki psychologiczne. Nie musze go znać żeby wiedzieć, że na tego typu ludzi trzeba bardzo uważać.
-Ależ oczywiście, że aktualna. Nikt o zdrowych zmysłach nie podjął by się tej roboty.- odpowiedział prześmiewczo.- Muszę mieć pewność, że się nie wycofasz.
-nie wycofam. Niby dlaczego bym miał?- zapytałem przekładając telefon z jednej ręki do drugiej.
-Jutro dwudziesta, trzydzieści w parku zaraz obok fontanny. Tak gdzie ostatnio. Podpiszesz papierek i możesz zacząć działać.
-ile będę miał czasu?.
-60 dni. I ani sekundy dłużej.- wow.. przecież to sporo czasu.. czy aby na pewno się nie pomylił. Cóż nie będę narzekał. Trzy dni i zaczynamy wakacje w takim razie. Lepiej dla mnie.
-Połowa nagrody po trzydziestu dniach inaczej nic z tego. Muszę mieć gwarancje, że się nie wycofasz- powtórzyłem jego słowa na co prychnął zduszonym śmiechem.
-Niech będzie. – odparł po chwili.
-Zatem do zobaczenia jutro.- zapatrzyłem się w widok za oknem. Z takimi pieniędzmi moje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Koniec mieszkania w tej dziurze. Koniec biedy. To jest moja życiowa szansa i nie mogę jej zmarnować.
-Jeszcze jedno- dodał w momencie, w którym chciałem się rozłączyć.
-Tak?
-Masz to wszystko załatwić po chichu. Zero dowodów, które mogłyby doprowadzić do ciebie, a te z kolei do mnie.- mimo, że głos był zmieniony, dało się wyczuć lekkie podenerwowanie ze strony mężczyzny.
-Zrozumiano.- odpowiedziałem krótko.
-Jeden błąd i zapomnij o kasie- mruknął.
-Również zrozumiano- odparłem już lekko zirytowany. Okej, przyjąłem.. ile można się powtarzać.
-Zatem witamy w ekipie.- odpowiedział po czym się rozłączył.
Chwila moment... Ekipie? To nie jest zadanie tylko dla mnie? Nie będzie działał w pojedynkę? Jestem indywidualistą więc może to być minimalnie BARDZO duży problem.
Tymi słowami mężczyzna bardzo mnie zaskoczył.
Może jednak nie wiedziałem na co się pisze.
***
Macie może jakieś teorie co tu się dzieje? Kim jest tajemnicza osoba i czego będzie chciała dokonać? Napiszcie koniecznie.
Postarm się wstawić rozdział o ludzkiej porze ale nic nie obiecuje gdyż jestem na uczelni do 20... ;) także trzymajcie za mnie kciuki.
Ps. pamiętajcie żeby ubierać się ciepło w taką pogodę inaczej skończycie z katarem i brakiem głosu jak ja XD
buziaki, miłego tygodnia!
CZYTASZ
Living a lie- nieustraszona
ActionZdrada, Kłamstwo, Przemoc, Śmierć, Żałoba. Czy Layla Vasquez jest na to wszystko gotowa?