Hello
Jak się czujecie w nowym roku? Co tam u was? Koniecznie dajcie mi znać!
U mnie.. ciężko.. same zaliczenia, referaty, kolokwia i sesje... takze trzymajcie kciuki bo się bardzo przydadza.
Coz
wstawiam rozdział i wracam do pisania pracy...
Miłego kochani!
***
Austin, Teksas.
Layla.
Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio. Jestem wiecznie rozkojarzona. Rozkojarzona i zestresowana. Nie mogę wziąć się w garść.. To do mnie nie podobne.
Wiele złych rzeczy spotkało mnie w życiu ale nigdy się tak często nie zawieszałam.
Ręce drętwieją, puls przyśpiesza, a obraz zamazuje się.
Niby jestem ale mnie nie ma.
Owszem bywałam w takim stanie raz czy dwa. Tak jak mówiłam moje życie nigdy nie było zbyt kolorowe. Cały czas byłam narażona na stres co później szkodziło mojemu zdrowiu. Jednakże nigdy nie trwało to tak długo jak teraz.
Jestem Layla. Jestem zaradna i silna. Silna psychicznie jak i fizycznie. Więc dlaczego odkąd wróciłam do Teksasu czuje się jakby ktoś inny sterował moim ciałem. Cały czas jestem otępiała, jakbym nie spała od kilku tygodniu. Wszystko dociera do mnie z dużym opóźnieniem.
Właśnie dlatego gdy słyszę swoje imię.. odwracam się dopiero po kilku minutach. Właśnie dlatego dopiero w momencie, w którym chce schować dłoń do kieszeni zauważam, że Charlie delikatnie gładzi ją kciukiem. Nie czułam tego. Nie zorientowałam się. Nie wzdrygnęłam się ani nie wyzwałam go. Po prostu moja podświadomość to zaakceptowała i przyjęła. Jestem zbyt zmęczona żeby to teraz analizować dlatego rzucam mu łagodne spojrzenie i zabieram rękę. Przez chwilę zastanawiam się czy nie lepiej by było tą babę po prostu zignorować. Dwa kroki wprzód, trzaśnięcie drzwiami i po sprawie. Czyż to nie jest lepsze rozwiązanie?
Oczywiście, że jest ale przed tą wiedźmą nie ucieknę. Jeszcze rzuci na mnie klątwę i zamieni mnie w ropuchę.
Może i mało realistyczna wizja ale nic mnie już nie zdziwi.
Skoro trupy mogą być żywe to i wiedźmy istnieją.
I z jedną z nich właśnie staję twarzą w twarz.
-Gabriella- mruczę wykrzywiając się na jej widok. – Jak miło cię widzieć- uśmiecham się tak sztucznie jak w reklamie pasty do zębów.
-Nie musisz kłamać drogie dziecko- prycha radośnie. Ledwo powstrzymuje się od przewróceniem oczami.
-Możemy pogadać później? Chciałabym zobaczyć Declana.
-Właśnie ja w tej sprawie- wymieniłam z chłopakiem i Jiao spojrzenia- Musimy poważnie porozmawiać.
***
- To koniec- wyszeptała Gabriella wpatrując się w widok za oknem. Zabrała nas właśnie do swojego gabinetu. Do tego samego, którego niegdyś tak strzegła. Tęsknie za czasami gdy nie wiedziałam kto jest naszym szefem. Wtedy wszystko wydawało się jakieś łatwiejsze.
-A możesz konkretniej? Koniec czego? mleka w lodówce? – oparłam głowę o zagłówek skórzanego fotela, a nogi rozłożyłam na wielkim, drewnianym biurku. Kufel piwa do ręki i może jakoś zniosłabym towarzystwo Gabrielli.
-Chodzi o .. Chodzi o...Layla możesz wziąć te nogi ze stołu- zmarszczyła brwi – To naprawdę drogie drewno.. poza tym usiądź jak dama. Trochę kultury- wyrzuciła ręce w górę. Ileż dramaturgii ma w sobie ta kobieta.
![](https://img.wattpad.com/cover/354319118-288-k461847.jpg)
CZYTASZ
Living a lie- nieustraszona
AcciónZdrada, Kłamstwo, Przemoc, Śmierć, Żałoba. Czy Layla Vasquez jest na to wszystko gotowa?