Alone

64 7 7
                                    

- Tato, proszę! Nie! - krzyczałem z całych sił, aż powoli zaczynałem czuć ból w gardle. Ciągnąłem mężczyznę za koszulę, chcąc jakoś zwrócić na siebie uwagę, bo cały czas mnie ignorował. Nagle poczułem na sobie jego dłoń i z wielką siłą mnie odepchnął, przez co upadłem na podłogę. Patrzyłem z niedowierzaniem no ojca, przestając na chwilę płakać przez szok. Nie potrafiłem uwierzyć, że to zrobił.

- Weź się, kurwa, uspokój w końcu! Mam dość twoich histerii! - był naprawdę zdenerwowany. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie. - Zamknij się! Muszę się skupić! - po tych słowach ruszył do pokoju Jisunga, zostawiając mnie samego na podłodze.

W tamtym momencie nie wiedziałem, co zrobić. Jisung nagle dostał wysokiej gorączki i rodzice pojechali z nim do szpitala. Zostawiając mnie samego w samym środku nocy. Bardzo się bałem. Dlatego ucieszyłem się, gdy późnym ranem, po tylu nieprzespanych godzinach pełnych strachu, zobaczyłem tatę. Od razu pobiegłem do niego, żeby się przytulić, ale zostałem zatrzymany oschłym "czekaj". Chodziłem za nim po całym domu i mówiłem, jak było mi źle samemu. Opowiedziałem mu o dziwnych dźwiękach, jakie słyszałem i o tym, że się bałem, że z szafy lub spod łóżka wyjdzie potwór. Byłem bardzo wdzięczny, że w końcu ktoś wrócił i nie byłem już sam. Jednak jak tata powiedział, że przyjechał tylko po parę rzeczy dla Ji i musi tam wrócić, spanikowałem. Nie chciałem znowu zostać sam. Już nie chodziło o to, że nie umiałbym spać w nocy, tylko o to, że byłem bardzo głodny, a jeszcze nie wiedziałem, jak przyrządzić sobie coś do jedzenia. Miałem wtedy tylko pięć lat. Dlatego próbowałem ubłagać tatę, żeby ze mną został, ale nic to nie dało. Skończyło się na tym, że zostałem odepchnięty. Kiedy już wziął wszystko, co potrzebował, wrócił do mnie i powiedział, że za niedługo wrócą. I wyszedł.

Znowu było cicho. Jedynie słyszałem burczenie z mojego brzuszka. Rozpłakałem się. Nie wiedziałem, co mam robić. Zdjąłem moje pluszowe tygryski z łóżka i przytuliłem je mocno do siebie. Liczyłem, że pomogą mi się uspokoić i będę mógł coś wymyślić. Dalej nie potrafiłem pojąć, czemu rodzice w takiej chwili skupiali się tylko na Jisungu. Tak, jakbym w ogóle nie istniał. Zacząłem się zastanawiać, czy jakby coś mi się stało, to by to zauważyli. Albo czy jakbym umarł, to by się tym w ogóle przejęli.

Poszedłem do salonu i wspiąłem się na kanapę, żeby wyjrzeć przez okno. Miałem nadzieję, że może zobaczę tam jeszcze tatę albo że postanowił jednak ze mną zostać. Pusto. W moich oczkach znowu zaczęły zbierać się łzy.

- Nie martw się, Chanie. Dasz sobie radę. Jesteś już duży. - próbowałem sam siebie pocieszyć i podnieść trochę na duchu.

Nagle zobaczyłem, jak na parkingu obok jakaś pani wychodzi z auta i wyciąga zakupy z bagażnika. Z jednej torby wypadła jej kolorowa paczuszka, która bardzo mnie zainteresowała. Może były to jakieś dobre cukierki? Ciekawe, czy to miła pani. Może mogłaby mnie nimi poczęstować? Ale rodzice mówili, że nie można rozmawiać z obcymi. W mojej głowie toczyła się wojna myśli. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Obca pani zaczęła iść w stronę swojego domu, dlatego szybko ubrałem swoje kapcie w kształcie tygrysków i wybiegłem z budynku, kierując się w jej stronę. Stanąłem za nią i zacząłem się jej przyglądać.

- Dzień dobry. - odezwałem się. Starsza kobieta podskoczyła i rozejrzała się dookoła. Chwilę jej zajęło, zanim mnie zobaczyła.

- O, dzień dobry, skarbie. A co ty tu robisz sam? Gdzie są twoi rodzice? - nachyliła się do mnie i pogłaskała po włosach. Czy mogłem jej wszystko powiedzieć? Była miła...

- Pojechali z Ji do szpitala, bo miał gorączkę.

- Zostawili cię samego? - zapytała zdziwiona. Pokiwałem głową i przytuliłem mocniej swoje tygryski.

Sour grapes | minchan x minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz