- Niech ci będzie.
Na twarzy chłopaka zawitało niemałe zdziwienie. Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu i zatrzymał się na mojej twarzy. Jego mina wyglądała tak, jakby próbował znaleźć u mnie jakiś cień rozbawienia, czy czegoś w tym stylu. Nie żartowałem.
- Tylko nie klei się do mnie za bardzo. - dorzuciłem, przerywając tym ciszę.
- Ale... Ty tak serio?
Zabawne. Najbardziej rozgadany chłopak, jakiego tylko znałem, stał właśnie przede mną z lekko otwartymi ustami oraz ze zmarszczonymi brwiami, i nie potrafił wydusić z siebie więcej niż jedno proste pytanie.
- No ta. Mówiłem, że po czasie dam ci odpowiedź. Jeśli dalej nie czaisz, to powiem wprost. Od teraz jesteśmy parą. Tego chciałeś, co nie? - uśmiechnąłem się delikatnie, próbując tym rozluźnić sytuację.
Minho przeczesał włosy palcami i zaczął wgapiać się w jakiś punkt znajdujący się gdzieś za mną. Trochę czasu mu zajęło, zanim postanowił się w końcu odezwać.
- Szczerze, to nie sądziłem, że się zgodzisz. Sorry za zdziwienie. - zaśmiał się nerwowo. - Ale... To znaczy, że jesteś teraz moim chłopakiem?
- No, tak to działa. - uniosłem brew, podczas przyglądania się szatynowi. Nawet w takiej sytuacji mnie zaskakiwał.
Prawdę mówiąc, ten nasz cały "związek" miał być dla mnie szansą na bliższe poznanie go i rozpracowanie, o co chodziło temu chłopakowi. Odkąd tylko się zjawił, zaczęło robić się ciekawie.
- Czyli możemy się teraz całować?
- Nie rozpędzaj się tak.
- No nie mówię, że już teraz, hej! - zaczął machać szybko rękami przed moją twarzą. Czym on się tak denerwował? - Kiedyś tam, w przyszłości.
- Możliwe. - wzruszyłem ramionami. - Tylko nie próbuj mnie nawet nazywać w żaden uroczy sposób. Brzydzi mnie to.
- Masz na myśli na przykłaaaaad kotku? - uśmiechnął się słodko i zamrugał szybko powiekami.
- Ta. Nie mów tak do mnie.
Chłopak chyba pokonał wcześniejszy stres i w końcu wrócił do siebie, bo na jego twarzy zagościło to typowe rozbawienie. Przybliżył się, chwytając mnie za rękę i przyciągając do swojego torsu. Opatulił ją mocno swoimi ramionami, żebym nie mógł jej wyrwać. Spojrzał mi się w oczy, robiąc uroczą minę.
- Koootkuuu, ty mój kochany pysiaczku misiaczku. - próbował brzmieć słodko i beztrosko, jak jakieś dziecko, ale kompletnie mu to nie wychodziło.
Zacząłem się śmiać. Widok chłopaka w takim stanie był po prostu rozbrajający. W sumie nie spodziewałem się, że mnie to aż tak rozbawi. W końcu, gdyby był to ktoś inny, to od razu zostałby odepchnięty i zwyzywany. Z nim było inaczej. Zastanawiałem się, jak on to robił. Czemu przy nim zacząłem zachowywać się inaczej?
- Skończ już. - położyłem mu dłoń na twarzy. - Wyglądasz źle, jak tak robisz.
Nagle poczułem coś mokrego na wewnętrznej stronie dłoni, przez co szybko ją zabrałem. Spojrzałem na Minho, a ten się szeroko uśmiechał z wystawionym językiem.
- Dziwny jesteś. I obrzydliwy. - rzuciłem szybko i korzystając z jego chwili nie uwagi, wyrwałem rękę z jego objęć.
Odsunąłem się o kilka kroków, dla bezpieczeństwa. Chłopak śmiał się w najlepsze i nawet nie zauważył, gdy nagle zacząłem od niego odchodzić. Zawołał za mną i podbiegł, znowu chwytając mnie za rękę. Tym razem jednak inaczej niż poprzednio. Po prostu, jak gdyby nigdy nic, splótł swoje palce z moimi. Spojrzałem na niego zdziwiony, bo najzwyczajniej w świecie nie spodziewałem się takiego szybkiego obrotu spraw. Szatyn uśmiechnął się szeroko i skinieniem głowy dał znać, byśmy szli dalej przed siebie. Niczym zaczarowany, przytaknąłem i kroczyłem równo z chłopakiem.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wesoło machał naszymi dłońmi i rozglądał się po okolicy. Dosłownie tak, jakby przeniósł się do jakiegoś pięknego, magicznego świata filmowego, w którym główni bohaterowie idą beztrosko na randkę, czy coś w ten deseń, i nie patrzą na ludzi, nikt poza nimi się nie liczy.
Ja jednak nie potrafiłem go zrozumieć. Naprawdę, im dłużej przebywałem w jego towarzystwie, tym więcej pytań pojawiało się w mojej głowie. Skąd w nim tyle pozytywnej energii? Czy on kiedykolwiek bywa smutny? Ma jakieś problemy? Nie licząc krótkich chwil, kiedy jest czymś zaskoczony, bądź nie zgadza się z czymś lub kimś, to tryska od niego pełno optymizmu.
Dziwak.
Zacząłem się zastanawiać, czy ja mógłbym się taki stać? Chciałbym, choć na pewien okres czasu zapomnieć o wszystkich okropnych rzeczach, które mnie spotkały, o ludziach, co mnie skrzywdzili, najlepiej o całym świecie.
- Nad czym tak dumasz, Einsteinie? - twarz chłopaka znalazła się bardzo blisko mojej. Na tyle, że czułem aż na sobie jego ciepły oddech i delikatne stykanie się naszych nosów. Ten dzikus bardzo naruszał moją przestrzeń osobistą tego dnia.
- Nad... Niczym, w sumie. - puściłem jego dłoń, chowając je szybko w kieszeniach.
- Mhmmm. - szturchnął mnie ramieniem. - A wiesz co? - nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo kontynuował. - Przystojny jesteś. Jak inni się dowiedzą, że od teraz jesteś ze mną, to będą mi zazdrościć. Nie wiem, czy jesteś tego świadomy, ale dużo osób o tobie gada w mojej szkole. Jesteś często obserwowany, jak podrzucasz Jisunga.
W pewnym momencie jego wypowiedzi po prostu się wyłączyłem. W głowie odbijało mi się jedno zdanie.
Jak inni się dowiedzą.
Zatrzymałem się i spojrzałem poważnym wzrokiem na chłopaka, który teraz wydawał się na jeszcze bardziej zadowolonego. Po chwili również przestał iść i uniósł brew pytająco.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć. - mój ton musiał chyba zabrzmieć nieco ostro lub oschle, bo momentalnie uśmiech znikł z jego twarzy.
Przyglądał mi się, próbując zrozumieć, co dokładnie miałem na myśli. Przez jakiś czas po prostu staliśmy w ciszy i wymienialiśmy się spojrzeniami.
- Okej. - zaczął. - Powiedz mi, kiedy tylko będziesz na to gotowy. Poczekam.
Po tych słowach znów pojawił się u niego promienny uśmiech, przez który coś ścisnęło mnie w klatce piersiowej. Podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy, splatając nasze obie dłonie ze sobą. Po czym złożył na moich ustach krótki, ledwo wyczuwalny pocałunek.
Zamurowało mnie.
On chyba też nie do końca to przemyślał, bo od razu odwrócił głowę tak, żebym nie mógł zauważyć jego zaczerwieniających się policzków. Coś mu nie wyszło z ukryciem tego. Jednakże nie potrafiłem dopuścić do siebie myśli, że do tego doszło. Z jednej strony było mi dziwnie, że właśnie pozwoliłem, aby inny chłopak mnie pocałował. Przecież nie lubiłem chłopców w ten sposób. Z drugiej zaś, o cholera, co to było? Od kiedy nasze usta się ze sobą zetknęły, moje ciało wypełniło nieznane mi dotąd uczucie, którego nie potrafiłem opisać. Było po prostu... Przyjemne?
Nie sądziłem, że ten moment mógł zostać przez kogoś przerwany. A tym bardziej przez najbardziej znienawidzoną przeze mnie osobę.
- Co?
Razem z Minho odwróciliśmy się w kierunku głosu, by ujrzeć tam stojącego Jisunga z wymalowanym niezrozumieniem na twarzy. Kiedy jego wzrok spoczął na naszych złączonych dłoniach, wiedziałem, że mój plan właśnie poszedł się jebać.
CZYTASZ
Sour grapes | minchan x minsung
FanfictionChan nienawidził Jisunga od samego początku, dlatego postanowił odebrać mu wszystko, na czym mu zależało. Minchan x minsung