- Masz wszystkie papiery? - zapytałem, nie odwracając wzroku od ekranu swojego laptopa. Gdy przez dłuższą chwilę nie dostałem żadnej odpowiedzi, postanowiłem w końcu spojrzeć na Tzu, stojącą przy moim biurku. - Co?
- Serio chcesz udawać, że do niczego nie doszło? - jej głos się łamał, przez co z nerwów zaciskała mocno palce na pliku dokumentów, których akurat potrzebowałem do dalszej pracy. Wstałem więc i zabrałem je od niej. Zacząłem przeglądać kartki, szukając w nich tego, co musiałem wypełnić.
- Hm? A doszło w ogóle do czegoś? - usiadłem na krześle i powróciłem wzrokiem na ekran. W końcu mogłem ogarnąć te zasrane papiery i oddać je tym wyżej, żeby niczego się nie czepiali.
- A więc już zapomniałeś? Nic dla ciebie nie znaczę? - po głosie było słychać, że ledwo powstrzymywała się od wybuchnięcia płaczem. Zaczynała mnie denerwować.
- Posłuchaj. - odsunąłem się trochę od biurka i oparłem na nim ręce, by skupić uwagę na kobiecie. - Trochę przeszkadzasz mi w pracy. Nie wiem, czy to zauważyłaś. Zostawmy twoje prywatne żale na później, co? - wymusiłem na ustach krzywy uśmiech, by choć trochę ją uspokoić.
W odpowiedzi dostałem ciche "pierdol się" i następnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Dobrze, że Tzu nie miała w sobie zbyt dużo siły, w końcu były szklane. Powróciłem do wypełniania dokumentów, czego tak bardzo nie chciało mi się robić. Ogólnie papierkową robotą powinni zajmować się ludzie pokroju tej wkurwionej chihuahua, a nie ja.
Zresztą, o czym niby chciała rozmawiać? Przyłapałem ją na zabawie z dildosem, ta nagle poczuła podwyższony poziom hormonów i chciała się pewnie do mnie dobrać. Wątpię, że liczyła na to, że na pocałunku się skończy. Chyba chciała, żebym po tym się na nią rzucił, zdarł z niej ubrania i żebyśmy ruchali się przez resztę nocy. Nie. Nie postrzegałem jej w ten sposób. Dziwiło mnie w sumie to, że jej się coś ubzdurało i niby mogło być między nami coś więcej niż zwykła przyjaźń. Czy to samo w sobie nie było wiele? Chyba nie zrozumiem nigdy kobiet. Tyle się słyszy o tym, jacy to są faceci, ciągle myślą o jednym. One niby nie? Założę się, że to właśnie baby częściej chcą wskakiwać do łóżka, niż faceci. Kusicielskie istoty.
"Zostaniemy parą?"
Nie wiedzieć czemu, nagle w mojej głowie rozbrzmiał głos Minho i jego pytanie sprzed paru dni. Dlaczego mi się to teraz przypomniało? Nawet o nim nie myślałem.
Odsunąłem się na krześle, prawie się na nim kładąc i oparłem nogi na biurku, kierując wzrok ku sufitowi, który w sumie warto by było za jakiś czas odmalować. Zacząłem powracać myślami do tamtego dnia, gdy byłem u chłopaka w domu i rozmawialiśmy w kuchni. Wtedy ni stąd ni zowąd wyskoczył z tamtym pytaniem. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie to nie zaskoczyło. Nie wiedziałem, jak zareagować w tamtym momencie. Po prostu stałem tam jak kołek i wgapiałem się tępo w szatyna. Ten po chwili, chyba czując się niezręcznie, wybuchł śmiechem i zaczął zapewniać, że tylko żartował. Wtedy naszła mnie myśl, że może to być dość dobry ruch w moim planie. Jisung pewnie by się załamał, jakby się dowiedział, że jego kochany brat i były chłopak zostali parą. To byłby cios poniżej pasa. Dlatego powiedziałem mu, że się zastanowię i dam mu znać najszybciej jak tylko będę mógł. Spotkało się to z ogromnym szokiem z jego strony, co było w sumie dość niespodziewane, bo skoro zadał to pytanie, musiał być świadomy prawdopodobnych konsekwencji (nawet jeśli serio miał być to tylko żart, chociaż mało w to wierzyłem). Wszystko zaczęło się robić poniekąd prostsze. Mój plan z każdym dniem nabierał na sile.
Jednak jedna rzecz nie dawała mi od jakiegoś czasu spokoju.Dlaczego, kurwa, wszyscy ostatnio byli tak bardzo na mnie napaleni?
Nie chciałem przecież się z nikim wiązać.
CZYTASZ
Sour grapes | minchan x minsung
FanfictionChan nienawidził Jisunga od samego początku, dlatego postanowił odebrać mu wszystko, na czym mu zależało. Minchan x minsung