- Dobra, chyba wszystko mam.
Zerknęłam kątem oka na mame, która rozglądała się w poszukiwaniu przedmiotu, który mógł się jej jeszcze przydać podczas tych sześciu miesięcy. Minęły dwa dni od tamtej pamiętaj ostatniej rozmowy i właśnie dzisiaj nadszedł moment, który miała wprowadzić się do Thomasa. Byłam niezmiernie wkurzona tym faktem. Na myśl o tym, że będę musiała codziennie go oglądać, chciało mi się wymiotować.
- Musisz jechać?
- Emi, to jest niepowtarzalna szansa dla naszej firmy! - potrzasnęła mną. - Poza tym kiedyś i tak byście się musieli dogadać, a to jest idealna okazja.
- Mamo, proszę cię. Ja i on w tym samym domu przez 6 miesięcy. Ty chyba chcesz żebyśmy się pozabijali - mruknęłam, opadając na fotel. Rodzicielka obrzuciła mnie rozbawionym spojrzeniem i pokręciła głową.
- Nie przesadzaj, przecież wiele razy byliście razem na wakacjach. Jakoś wytrzymałaś - powiedziała i wzięła łyk wody z butelki, którą trzymała w ręce.
- No tak, ale to były maksymalnie cztery tygodnie, a nie pół roku.
-Poradzisz sobie - westchnęła, a następnie zerknęła na zegarek. - Już po dziesiątej. Idź po swoje walizki i zanieś je do samochodu. Będę na ciebie czekać.
Wciągnęłam cicho powietrze, ale posłusznie wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku swojego pokoju. Sięgnęłam po dwie czarne walizki, które leżały na łóżku, po czym postawiłam je na podłodze. Ostatni raz popatrzyłam na pomieszczenie, wzdychając ciężko. Będzie mi go brakowało. Zaczęłam ciągnąć walizki ze schodów, prawie je sturlałam, bo nie było mowy, abym je podniosła. Wyszłam z domu i podążyłam w stronę samochodu, przed którym stała mama i grzebała w telefonie. Gdy mnie zauważyła schowała komórkę i poszła zamknąć drzwi od domu a ja w tym samym czasie włożyłam walizki do bagażnika, po czym wsiadłam do auta. Mama po chwili znalazła się obok mnie, szeroko się uśmiechając. Mnie nie było do śmiechu.
Już po 5 minutach stanęłam pod drzwiami domu cioci i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po kilku sekundach otworzyła mi Olivia, która chyba była bardzo zabiegana przez co przywitała się krótkim ,, Cześć '' i szybko zniknęła mi z pola widzenia. Wzruszyłam ramionami i weszłam do środka, by postawić bagaż w holu.
- Mama już czeka w samochodzie - powiedziałam, kiedy ciocia znalazła się przede mną.
-już się zbieramy. - uśmiechnęłaś się do mnie. - Charlie, chodź !
- Idę!
Zerknęłam w kierunku schodów, po których mężczyzna taszczył cztery walizki, o mało niepotykając się o własne nogi. Posłał cioci wrogie spojrzenie i wskazał na duży bagaż.
- Co tutaj nabrałaś? Ja się spakowałam w jedną, a ty w trzy- wymamroczał. Olivia zaśmiała się cicho i pokręciła głową jak mała dziewczynka, która coś przeskrobała.
- Zawołaj lepiej Thomasa.
Charlie nie musiał tego robić, bo w tym samym momencie brunet pojawił się u szczytu schodów. Miał szare dresy z Nike oraz czarną bluzę także z tej firmy. Jego włosy były w idealnym nieładzie, a twarz wykrzywiona w niesmaku. Chyba dopiero co wstał. Ziewną potężnie i pogiwał głową.
Posłał mi wrogie spojrzenie, które odwzajemniłam.
- Powinienem zamontować tu kamerkę. Byłby kabaret za darmo - parsknął rozbawiony Charlie, spoglądając na naszym dwójkę, kiedy patrzyliśmy na siebie z ogromną niechęcią
-Dobra! Chodźmy już, bo się spóźnimy na samolot. - ciocia oliv zaklaskała w dłonie, zwracając tym samym uwaga na siebie. Wsiedliśmy w czwórkę do jednego auta. Thomas natomiast pojechał swoim samochodem, żebyśmy mieli czym wrócić. Po 40 minutach mama zaparkowała przed lotniskiem. Wyciągnęliśmy bagaże i zaczęliśmy kierować się w stronę wejścia.
CZYTASZ
Queen of nothing
Novela JuvenilKiedy mama młodej Emily Miller musi wyjechać na pół roku w delegację, Emily musi zamieszkać na ten czas ze swoim wrogiem. Thomas Davis... nienawidzą się od dzieciaka. Urodzeni w tym samym szpitalu i już od tego momentu się nienawidzili. Potem było t...