Thomas
Nigdy w życiu chyba tak bardzo nie żałowałem czegoś, jak tych słów. To wszystko wydarzyło się przeze mnie. Zjebałem po całości... Najpierw ta sprawa z Kylie, a potem te kilka słów. Pocałunek z Kylie trwał może z 5 sekund. Tak naprawdę to ona mnie pocałowała. Chciałem ją odepchnąć, ale mój los znowu się mną bawił i nagle z dupy pojawiła się tam Emily. Potem nie wiem co mną kierowało, ale odrazu z wypowiedzeniem tych słów, żałowałem. Chciałem jej to odrazu wytłumaczyć, chociaż nie wiem wogóle, jakbym mogł akurat takie słowa wytłumaczyć. Chciałem ją przeprosić, ale ona zaczęła uciekać i kurwa wpadła pod ten jebany samochód. Ten kto to zrobił zapłaci za swoje. Mam przeczucie, że to nie był wypadek.
Właśnie jadę do szpitala, bo ten idiota nie chciał mnie wpuścić do karetki. Nie mam pojęcia czemu, ale zacząłem się modlić. No bo kurwa co mi szkodzi.
- Pani boże, ja wiem , że nie jestem idealny i jestem skurwielem bez serca. Ale ona na to nie zasłużyła. Nazwałbym ją aniołkiem, ale oboje wiemy, że święta to ona nie jest. Tak czy siak, to najwspanialsza istota jaką kiedykolwiek widział świat. Jeżeli już ktoś ma umrzeć to proszę, niech to będę ja. Chce oddać swoje życie za nią, bo ona jest zbyt wyjątkowa, żeby tak szybko umrzeć. Ja jej potrzebuję... Ona jest moim powietrzem bez którego nie będę żyć. Nie odbieraj mi jej tak szybko. - ostatnie zdanie wyszeptałsm.
Bo to prawda. Zaczęło mi na niej zależeć nawet nie wiem kiedy. Odkąd ze mną zamieszkała, zmieniło się dużo. I to, że ze mną zamieszkała, to najlepsze co mi się przydarzyło w moim pojebanym życiu. To moja wina, że znalazła się w szpitalu. I to ja zrobię wszystko, żeby z tego wyszła. Cała i zdrowa.
Nie wiem nawet kiedy, ale kiedy przestałem wypowiadać mój wewnętrzny monolog, byłem już pod szpitalem. Szybko wybiegłem z samochodu o mało co nie zapominając go zamknąć. Wszedłem do środka i podbiegłem do recepcji. Za ladą siedziała babka około dwudziestki. Miała na sobie strój pielęgniarki przez co było widać jej cycki. Kiedy spojrzałem na nie,ona chyba pomyślała, że mi się podobają, bo uśmiechnęła się chytrze i oparła brodę o swoje dłonie. Kiedy zrozumiałem do czego zmierza spojrzałem jeszcze raz na jej cycki. Tym razem z obrzydzeniem.
- Przywieźli tutaj Emily Miller. Gdzie jest jej sala? - spytałem i cały czas starałem się patrzeć na nią z obrzydzeniem.
- Kim dla pana jest pacjentka ? - Zapytała zalotnie.
Kurwa dajcie mi sznur.
- Moją narzeczoną.
Zobaczyłem jak kobieta była w szoku, ale jednocześnie bardziej chętna na mnie.
- Lubię zajętych. - Wychrypiała cicho, powoli stając z fotela.
- Chce rozmawiać z kierownikiem. - Nie mam ani czasu ani ochoty na jakieś zabawy z nią. Nie będę się z nią cackać.
- I myśli, że panu uwierzy? Zamiast mi, jego ulubionej pracownicy uwierzy randomowemu człowiekowi? - zaśmiała się, podchodząc do mnie.
Ja pierdole.
- Po pierwsze. Myślę, że ulubioną jesteś jego pracownicą tylko dlatego, że może sobie poruchać od czasu do czasu. A po drugie. Mam wszystko nagrane w telefonie. Czasami jak wchodzę do obcych miejsc to nagrywam. Właśnie dla takich sytuacji.
Nie mam nic nagrane. Ale tego nie musi wiedzieć.
Widziałem szok jak i wkurw u tej lafiryndy. Szach mat idiotko.
- 123. - Podała mi sale, poczym odwróciła się i wracała na swoje wcześniejsze miejsce.
No w końcu, kurwa.
Nie zwracając większej uwagi na nią odwróciłem się na pięcie i ruszyłam w stronę sali 100-200. Gdzieś tu musi być.
Powiedziałem, że jest moją narzeczoną dla dwóch powodów.
1. Chciałem, żeby ta dziwka się ode mnie odjebała.
2. Gdybym powiedział, że znajomym, nie wpuścili by mnie.
Szedłem aż w końcu to zobaczyłem - sala 123.
Zobaczyłem lekarza wychodzącego z tej sali. Podeszłem do niego.
- Dzień dobry, panie doktorze.
- Och, dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytał gościu.
- Jaki jest stan zdrowia pacjentki, Emily Miller? - Facet spojrzał na mnie spod łba.
- A kim pan jest ?
- Jej narzeczonym.
- Dziewczyna ma złamaną rękę i uderzyła się lekko w głowę jak upadała, a tak to jest w porządku. Założyliśmy jej gibs i żyje jak talala. Będzie pod obserwacją dwa dni. Potem wraca do domu, jeżeli wszystko będzie dobrze.
- Mogę się z nią zobaczyć?
- Pewnie.
Wszedłem do sali i zobaczyłem ją. Siedziała na łóżku, pykając coś w telefonie. Nagle podniosła na mnie swój wzrok.
- Yyy, Dzień dobry ?
- Dzień dobry? - zaśmiałem się. - Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś.
- Kim pan jest? - spytała marszcząc brwi.
Stop kurwa. ONA MNIE DO KURWY NĘDZY NIE PAMIĘTA ?
- Co kurwa ? Już ja dam temu doktorkowi. Mówił o ręce i trochę obitej głowie, ale o zanikach pamięci nie raczył wspomnieć. - Odwróciłem się i już naciskałem za klamkę, gdy nagle usłyszałem jej śmiech.
Yhy. Już rozumiem.
- Ty kłamczuszku. - odwróciłem się i powoli do niej zbliżałem.
- Można powiedzieć, że to taki początek kary za tamte słowa. - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Przepraszam. Targały mną emocje i...
- Rozumiem.- Przerwała mi. - Ale jeżeli jeszcze raz tak powiesz to przysięgam, że więcej mnie nie zobaczysz. I ja też przepraszam. Nie jesteś tchorzem, sądząc po tym co chciałeś zrobić doktorkowi- zaśmiała się.
Boże jak ja koch- lubię jej śmiech.
Kiedy byłem już przy jej łóżku zacząłem ją łaskotać. Mówiłem już jak bardzo lubię jej śmiech?
- Przeproś za to, że mnie oszukałaś.- laskotałem ją, uważając na nią, żeby nie zrobiła sobie większej krzywdy.
- Nie ma opcji. Zasłużyłeś. - Wiem to.
- Przeproś.
- Nie.
- Przeproś.
- Nie. - zacząłem ją trochę mocniej łaskotać.
- DOBRA, DOBRA, PRZ- HAHAH - PRZE- PRZESTAŃ PROSZĘ HAHAHAHA PRZEPRASZAM. - krzyczała.
Wtedy przestałem, a ona spojrzała na mnie z mordem w oczach, na co wysłałem jej buziaka w powietrzu.
- Jesteś niemożliwy
Wiem to. Ale przy niej wszystko jest możliwe.
Bo będę pamiętać o tobie nawet jak ty zapomnisz o mnie.
CZYTASZ
Queen of nothing
Genç KurguKiedy mama młodej Emily Miller musi wyjechać na pół roku w delegację, Emily musi zamieszkać na ten czas ze swoim wrogiem. Thomas Davis... nienawidzą się od dzieciaka. Urodzeni w tym samym szpitalu i już od tego momentu się nienawidzili. Potem było t...