Razem z moim bratem i Jeffem oglądaliśmy jakiś teleturniej w telewizji. Żaden z nich nie odzywał się do mnie przez wczorajszy dzień. Czego nie rozumiem to dlaczego Jeff nadal tu jest mimo iż jest na mnie zły. Ale to dobrze bo nie chcę go stracić przez to że mi było żal Ashtona. Cały czas przytulałam jego ramię. W końcu Jai znudził się siedzeniem cały czas w domu.
-Idziemy gdzieś do baru?
-Nie chcę mi się. Możecie iść z Cirrą. - odpowiedział mój chłopak. Z chęcią bym poszła ale nie chciałam bez Jeffa.
-Nie ja też posiedzę w domu.
-Ok jak chcecie pójdę z Luke'iem.
-Często się ostatnio z nim spotykasz. Jest coś między wami? Ta jedna noc co cię ostatnio nie było... byłeś u niego? - na to pytanie zarumienił się.
-Możliwe. Wiesz chyba się w nim zakochałem. Ale nie wiem jeszcze. Znasz to uczucie jakbyś miała trzęsienie ziemi w brzuchu?
-Mam to codziennie.
-Masakra. Ok to ja idę . Miłego wieczoru.
-Wzajemnie.
Nie minęła minuta i Jai'a już nie było w domu. Postanowiłam pocałować Jeffa w policzek ale on odsunął twarz. Wpatrywał się w telewizor kamienną twarzą. Chciałam wiedzieć co jest i po chwili wreszcie postanowił coś powiedzieć jednak to nie była odpowiedz na moje pytanie.
-Te trzęsienie żołądka to przez Ashtona pana perfekcyjnego Irwina?
-Jeff przestań, nie.
-Dziwka.
Nie odpowiedziałam już nic. Nie chciałam się kłócić z nim bo nie chciałam pogarszać sytuacji. Co ja bym zrobiła gdybym go straciła.
/Dzisiaj taki krótki ale i tak mam nadzieje ze się trochę podobał mimo iż był nudny i w ogóle ://