Powoli podeszłam do drzwi balkonowych. On za nimi stał. Był odwrócony tyłem i miał na sobię białą bluze. Przez chwilę się jeszcze wachałam otworzyć ale wreszcie zdobyłam się na odwagę.
Na początku tylko uchyliłam lekko drzwi a on się obrucił. Twarz miał zakrytą kapturem więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy oprócz bladego podbródka i wychodzące kosmyki ciemno czarnych włosów. Wychyliłam lekko głowę i spojrzałam na chłopaka.
- To mogę wejść? - zapytał swojim ciepłym głosem.
- Emm jasne. Jeśli mnie nie zgwałcisz. - otworzyłam do końca drzwi.
Weszedł do środka i pogłaskał mój policzek swoją zimną dłonią.
- Nie umiał bym cię skrzywdzić lub zgwałcić. Jesteś taka delikatna.
- No chyba nie! Uderzysz mnię to ja ciebię uderze dwa razy mocniej. * - wtedy zauważyłam nóż w jego tylnej kieszeni spodni.
- To zostawiasz na balkonie. - wskazałam na nóż. Wtedy on pokiwał głową na znak że sie zgadza. Zanim się obrucił i spowrotem wyszedł na balkon zdjełam kaptur z jego głowy.
Ujrzałam jego bladą twarz. Twarz chłopaka z busa. Chłopaka z przerażliwym uśmiechem o którym myślałam poprzednią noc.