Part 12

5.6K 386 196
                                    

Było już około osiemnastej więc pomyślałem że to dobry czas by odwiedzić Cirre. Zabiore ją na spacer nad jezioro gdyż w Salt Lake City jest piękne a przede wszystkim gdy jest listopad. Wtedy już o dziewietnastej można obserwować piękny zachód słońca. 

Kupiłem pizze i zabrałem wcześniej kupiony prezent i udałem się w strone jej domu .Na miejscu zadzwoniłem na domofon i nie musiałem długo czekać aż otworzy.Weszłem na góre i weszłem przez już otwarte drzwi do jej mieszkania.Już na korytarzu mogłem usłyszeć piosenkę Crazy in Love od Beyonce lecącom z radia.Cirra wspominała ostatnio że to jej ulubiona. 

Cirra leżała rozłożona na kanapie i piła kawę. Podeszłem do niej i położyłem pizze na stół.

-Mam coś dla ciebię. - podałem jej błekitne pudełko z fioletową wstążką.

-Wow Jeff nie musiałeś. - wzieła pudełko i otworzyła je.

Ze środka wyciągneła bransoletke z białego złota i zawieszką w kształcie kółka. Najlepsze było to że nie musiałem za to nic płacić * . 

-I jak? 

-Boże jest piękna . - widziałem jak jej oczy w jednej sekundzie się powiększyły. Podeszła do mnie i przytuliła się mówiąc jeszcze jakieś sto razy dzięki. 

Następnie usiadła spowrotem na kanapie i sięgneła ręką po pizze. Odsunąłem ją i wziąłem karton z pizzą.

-Nie to na później. Teraz gdzieś cie zabieram. -chwyciłem ją za ręke i pomogłęm jej wstać.

- - -


Po około dwudziestu minutach byliśmy już nad jeziorem. Słońce powoli już zachodziło a pizza prawie już wystygła. Dobry czas by znależć jakąś wolną ławke i ją zjeść.

Gdy już usiedliśmy na jednej z ławek zaczeliśmy rozmawiać.

-Jak było . Nowiesz ... - wskazała na plamę z krwi na mojej bluzie?

-Wiesz co ? Brakowało mi tego. Chyba od jakiegoś tygodnia nikogo nie zabiłem ani nawet nie skrzywdziłem. Rekord. - zaśmiałem się. - Znalazłem jakiegoś studenta z całkiem niezłą chatą. A ty co robiłaś?

-Ja byłam z Ashtonem w parku. Przyniósł mi kwiaty i było miło.

-Co... co robiliście? Dotykał cię?

-Jeff przestań z tą zazdrością. 

-Przepraszam ale nic na to nie poradzę. - zacisnąłem pięść w kieszeni.

-Postaraj się. I nic takiego nie robiliśmy. Rozmawialiśmy i trochę chodziliśmy tam. Naserio nic takiego.

-Ok.

Po tym nastała cisza. Nie rozmawialiśmy około dwóch minut i wpatrywaliśmy się w góry i zachodzące za nimi słońce.

-Dlaczego kupiłeś mi tą bransoletkę? Przecież nie musiałeś.

-Poprostu chciałem. Tak bez powodu. Chociaż nie. Był jeden powód.

-Jaki?

-Chciałem cię zobaczyć uśmiechniętą.

-Jeff!

-Co?

-Głupi jesteś.- popchneła mnie lekko i razem zaczeliśmy się śmiać.

-Czemu?

-Poprostu chciałam to powiedzieć.

-Teraz to ty jesteś głupia. - zacząłem ją łaskotać aż spadła pizza z ławki. My jednak nie zwróciliśmy na to uwagi.  

Później siedzieliśmy przytuleni do siebię i dalej rozmawialiśmy - o wszystkim o czym chcieliśmy. Nie byliśmy parą ale i tak świetnie spędziliśmy razem czas. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej osoby jak Cirra.Piękna , charakter najwspanialszy na świecie i dała mi szansę . Teraz nie ważne jest dla mnię czy mnie kocha czy nie. Ważne jest to że teraz jesteśmy tu razem i spędzamy razem czas.

/ostatnie dni ferii więc teraz rozdziały będą rzadziej. nie jestem pewna czy ten rozdział jest fajny ale mam nadzieję że będzie ok i wam się jednak spodoba .

Monster / Jeff the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz