Promyki porannego słońca wlatywały do komnaty przez okno. Dianna i Estera leżały jeszcze przez chwilę w ciszy. Aż w pewnym momencie do drzwi ktoś zapukał.
- Proszę! – krzyknęły jednocześnie.
Do komnaty weszły dwie służki. Jedna z nich trzymała suknię a druga tacę z jedzeniem. Dianna i Estera szybko zabrały się za śniadanie. Ciepła bułeczka rozpuszczała się w ustach królewny. Popijała ją nektarem ze złotego kielicha. Estera delektowała się konfiturą z wiśni.
Ktoś ponownie zapukał do drzwi. Obie dziewczyny skierowały na nie swoją uwagę. Ktoś nacisnął klamkę z drugiej strony.
- Można? – Caspian stanął w wejściu.
- Wejdź. – powiedziała Dianna z pełnymi jedzenia ustami. Niańka w Królestwie Iv powiedziałaby jej pewnie, że to nieeleganckie, ale teraz królewnie zupełnie to nie przeszkadzało. Wzięła do ręki kromkę chleba i zaczęła smarować ją masłem. Estera podała królewnie słoik z konfiturą.
- Dokończymy dziś zwiedzanie zamku. – oznajmił wkładając do ust winogrono. – Estero, twoja komnata jest już gotowa.
- Dziękuję. - Estera uśmiechnęła się lekko i wytarła usta haftowaną serwetą.
Po skończonym śniadaniu Dianna, Estera i Caspian udali się do komnaty Estery. Znajdowała się ona naprzeciwko komnaty Dianny. W środku czekały już na nią jej rzeczy. Pomieszczenie było mniejsze niż sypialnia królewny. Łóżko nie miało baldachimu i miało mniej zdobień. Było bardziej kameralnie, ale za to przytulnie. Dianna wraz z Caspianem zostawili Esterę samą. Sami też rozeszli się do swoich komnat. Wcześniej jednak umówili się na zwiedzanie zamku w samo południe. Jednak do tej pory zostało jeszcze dużo czasu.
Dianna nudząc się postanowiła rozejrzeć się po swoim nowym miejscu zamieszkania. Jej uwagę przykuła ogromna skrzynia. Postanowiła ją otworzyć. Wieko skrzyni ani drgnęło. Potrzebny był jej klucz.
- Musi gdzieś tu być. – pomyślała i zabrała się do poszukiwań.
Sprawdziła najpierw wszystkie kredensy i inne skrzynie, które dały się otworzyć. I nic.
- Może jest ukryty w mniej oczywistym miejscu. - zaczęła bacznie rozglądać się po całej komnacie. Zerknęła nawet pod łóżko. Nie znalazła tam nic prócz kłębów nagromadzonego przez lata kurzu. Rozglądała się dokładnie kąt po kącie. Wtedy z drugiej strony drzwi rozległo się rytmiczne pukanie. Dianna pośpiesznie podeszła do nich zastanawiając się kto to mógłby stać po ich drugiej stronie. Nie mógł być to Caspian. Do południa zostało jeszcze trochę czasu. Do Dianny dobijał się nie kto inny jak Friderica.
- Przyszłam ci oznajmić, że dzisiaj odbędzie się spotkanie z lordem Faridem w sali ceremonii. - powiedziała na jednym wdechu. - Musimy ustalić terminy prób, to jak będą wyglądały dekoracje i twoja suknia. – zatrzymała wzrok na kolanach Dianny.
- Dobrze, przyjdź po mnie, Friderico. – Dianna pchnęła drzwi zamykając je za sobą. Friderica przytrzymała je ręką. Dianna wywróciła oczami. - Masz mi coś jeszcze do przekazania?
- Nie. Powiedz mi tylko jeszcze czy widziałaś się dzisiaj z Caspianem?
- Był tu dzisiaj. - Dianna założyła ręce na piersi. - Jedliśmy razem z Esterą śniadanie.
- Jedliście tylko śniadanie? - kobieta dociekliwie uniosła brew.
- Owszem.
- Jadłaś je klęcząc na kolanach? – wskazała wymownym gestem na suknię Dianny.
Na kolanach była brudna od kurzu, który bardzo odznaczał się na jasnej tkaninie.
- Pierścień mi spadł pod łóżko. – pokazała staruszce biżuterię na palcu. - Chciałam go wyciągnąć.
CZYTASZ
Dynastia Rexów. Królewna Dianna
Fiction généraleGdy w wieku ośmiu lat zostajesz zaręczona z następcą cesarskiego tronu, wydaje ci się, że twój los jest już przesądzony. Gdy jesteś już dorosła i jedziesz spotkać się ze swoim narzeczonym, by ostatecznie go poślubić, myślisz, że nie masz już wpływu...