Rozdział 7 ➰

321 98 60
                                    

Czasami wydaje się, że czas się zatrzymał, a Ziemia przestała się kręcić. W takich momentach człowiek zostaje sam ze swoimi uczuciami, lękami, doświadczeniami, bólami. A teraz czas stanął w miejscu dla Aleca Lightwooda, zamrożonego na progu pokoju, w którym leżała ranna Clary. Słowa maga, że ​​nie oddycha, wypełniły przestrzeń i odbiły się od ścian, trafiając w uszy naszych dzielnych nocnych łowców. Alec stał, nie mogąc powiedzieć ani słowa i wyraźnie nie chciał wierzyć we wszystko, co się działo. W pewnym momencie zdawało się, że się obudził i podszedł do maga.

➰➰➰


— Dlaczego nic nie robisz? Zrób coś, Magnusie! Oto krew, przyniosłem ją! Zrób coś!

W głosie łowcy brzmiała troska, ale nawet nie próbował tego ukryć. W tym czasie mag nie przestał próbować wpływać na dziewczynę magią, ale nic nie pomogło. Bane podniósł głowę znad tych prób i zaczął szybko przygotowywać łowczynię do transfuzji. Wbił igłę i krew popłynęła w jej żyłach. Magnus ponownie zaczął rzucać zaklęcie na Nefilim, lecz nie przyniosło to rezultatu. Po kilku długich minutach Bane powiedział ze smutkiem.

— Krew płynie w jej żyłach, dopływ zostaje przywrócony, ale to nie pomaga. Nie rozumiem, co to jest. Absolutnie nic nie mogę zrobić. Nie mogę znaleźć przyczyny tego. Nie wiem co robić... Nie oddycha zbyt długo, żeby się obudzić. Obawiam się, że ona nie żyje...

Magnus opuścił głowę, aby ukryć emocje na twarzy. Jego słowa sprawiły, że wszyscy łowcy wzdrygnęli się.

Isabelle wypuściła powietrze, jakby wyleciało jej z płuc.

— NIE!!! – ten przeszywający krzyk Isabelle wypełnił przestrzeń, w której po słowach maga zawisła przytłaczająca cisza. Dziewczyna zaczęła płakać i pobiegła do rudowłosej dziewczyny, która leżała na sofie i nie oddychała.

Jace opadł na pobliskie krzesło i patrzył z niedowierzaniem, pozbawionym emocji spojrzeniem na uwielbianą przez niego dziewczynę, która teraz nie żyła... Nie mieściło mu się to w głowie, a blondwłosy łowca nie mógł w to uwierzyć...

Złamany moralnie mag wstał z kolan i podszedł do stołu, na którym stała szklanka i butelka whisky. Nalał sobie pełną szklankę i natychmiast jednym łykiem ją opróżnił.

Wszyscy byli zdruzgotani tym, co się stało. Ale Alec nie chciał w to uwierzyć. Stał przy sofie i patrzył na martwe ciało dziewczyny. Nie chciał myśleć o jej śmierci. Teraz emocje i uczucia ogarnęły łowcę. Stracił panowanie nad sobą i uklęknął przed sofą, na której leżała Clary. Spojrzał na nią, opuścił ręce i zaczął powoli kręcić głową, mówiąc cicho:

— Nie... to nie może być... Ona nie może umrzeć... nie może odejść...

Spojrzał na jej twarz i wydawało mu się, że zaraz otworzy oczy, jakby powiedziała coś w rodzaju sarkazmu. Ale ona nie podniosła powiek. Jej oczy były zamknięte, a jej ciało było nieruchome. Dłoń dziewczyny zwisała bezwładnie z sofy, a jej włosy były rozsypane na poduszce. W tym momencie coś w Alecu pękło i zaczął być zły na cały świat za jej śmierć. Chciał zniszczyć wszystko wokół siebie, ale zamiast tego wstał, usiadł obok niej na sofie i chwycił ją za ramiona. Zaczął nią potrząsać, mówiąc:

— NIE! Nie możesz umrzeć, nie możesz tak odejść. Nie wkurzaj mnie, Przyziemna! Otwórz oczy. Otwórz swoje cholerne oczy, przestań być głupia! Otwórz je!

Ujął jej obie dłonie w swoje i ścisnął je, mówiąc bardzo cicho. Tak cicho, że nikt go nawet nie usłyszał. Ale powiedział to nie komuś, ale jej. Jego głos był skurczony i pełen goryczy.

— Nie możesz odejść... Kto mnie wkurzy? Z kim będę się cały czas kłócić? Jak możesz nas opuścić? Nie możesz umrzeć, musisz żyć... Proszę Cię, otwórz oczy... Nie odchodź... Proszę Cię...

I Hate, I Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz