Rozdział 21 ➰

230 75 4
                                    

Po powrocie od maga Alec postanowił trochę odpocząć, aby jakoś przetrawić w głowie wszystkie otrzymane informacje i w ogóle wszystko, co się wydarzyło. Dziś po raz kolejny przekonał się o słuszności swojej decyzji, aby nie powiedzieć Clary, że naprawdę umarła i o tym, jak została uratowana. Teraz Lightwood na własnej skórze doświadczył, jak to jest być martwym, a potem zmartwychwstać. Nie ma w tym nic dobrego, poza tym, że prawdopodobnie zaczniesz bardziej doceniać to, co masz. Nie Twoje życie, nie, ale ludzi, dzięki którym chcesz żyć.

Sam Alec był bardzo zaskoczony tym co się ostatnio działo. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nie czuje już tej samej nienawiści i pogardy do Clary, a niegrzeczne słowa kierowane do niej z jego ust wypływały raczej z przyzwyczajenia niż ze szczerej chęci urażenia. Może dlatego, że przestał wewnętrznie drżeć, kiedy otwierając usta, słyszał w swojej głowie głosy, a może dlatego, że potrafił dostroić się do emocji Fray. Być może dlatego, że kiedy teraz patrzył na Clary, widział dziewczynę z którą złączył go los. Trudno nienawidzić kogoś, kto jest twoją drugą połówką przeznaczoną przez Niebiosa. A może dlatego, że mogli być sobą tylko przy sobie? Alec nie wiedział dlaczego, ale to była prawda. Z dawnej nienawiści nie pozostało nic.

Dziś Lightwood spojrzał na swoją siostrę, parabatai, Clary, nieco innymi oczami. Uświadomił sobie, jak bardzo te osoby były mu drogie i jak bardzo bał się ich stracić. Ale wciąż nie może zdobyć się na odwagę, żeby wyznać wszystko Clary i powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha.

Tak, Lightwood w końcu przyznał, przynajmniej przed sobą, że kocha tę młodą nocną łowczynię, kocha całą duszą i jest gotowy dla niej wypowiedzieć wojnę całemu światu. W ciągu ostatnich kilku dni zdał sobie sprawę ze wszystkich rzeczy, które starał się ignorować od czasu ich pierwszego spotkania.

Teraz nie może zignorować faktu, że ona ma tak piękne zielone oczy, taki delikatny uśmiech, cudowne usta. Teraz musi się za każdym razem powstrzymywać, żeby nie przesunąć dłonią po jej jedwabistych i ognistych włosach, żeby nie przytulić się i nie zatopić nosa w jej szyi, wdychając tak piękny i odurzający aromat, żeby nie zwariować, będąc tak blisko, ale nie mając możliwości i prawa, aby jej dotknąć. Teraz musi kontrolować swój oddech, który zostaje przerwany, gdy Clary pojawia się gdzieś w pobliżu. Teraz coraz trudniej mu jest zaprzeczyć faktowi, że jest nie tylko zakochany, ale dosłownie ma obsesję na punkcie tej rudowłosej pół–łowczyni, którą tak bardzo chce pocałować i nie wypuszczać z ramion do końca życia. Teraz powoli zaczyna szaleć, a może już całkiem oszalał.

➰➰➰


Alec spędził cały dzień w swoim pokoju, pogrążony we własnych myślach. Kilka razy próbował iść do Clary i wyznać wszystko, powiedzieć o swoich uczuciach, ale za każdym razem zatrzymywał się w progu własnego pokoju, prowadzony niezdecydowaniem i strachem. Jednak gdy już dotarł do jej drzwi i już miał zapukać, jego dłoń zamarła bez dotykania drewna, a łowca, cicho przeklinając, wrócił do swojego pokoju. Mimowolnym świadkiem tej chwili był Jace, który tylko się gorzko uśmiechnął, myśląc, że musi jakoś postawić kropkę nad i w ich trójkącie.

A teraz Alec stał przed lustrem i próbował się zabandażować. Rana zaczęła boleć bardziej. Dlatego teraz Lightwood cierpiał, stojąc przed lustrem i zdejmując bandaże. Rana znajdowała się w bardzo niewygodnym miejscu, z którym Alecowi trudno było sobie poradzić samemu, a nie był przyzwyczajony do proszenia kogoś o pomoc. Jednak po kilku próbach udało mu się jakoś zdjąć bandaż, który Magnus nałożył rano, a nawet zdjąć bandaż z gazy, na który nałożono maść. Teraz musi jakoś poleczyć ranę i nałożyć nowy bandaż. Alec skrzywił się z bólu, ale nie miał nawet czasu, żeby naprawdę przyjrzeć się ranie, bo rozległo się pukanie do drzwi. Chciał założyć koszulę, żeby ukryć plecy, ale nie miał na to czasu, bo gość natychmiast otworzył drzwi, nie czekając na odpowiedź. A kiedy Lightwood usłyszał tak znajomy głos, naprawdę miał ochotę wyć do księżyca. Kiedy Clary weszła, stał tyłem do drzwi, a fakt, że nagle przestała mówić i zakryła usta dłonią, jakby bała się krzyczeć, tylko potwierdził fakt, że widziała ranę w całej okazałości. Najwyraźniej nie ma tam wystarczająco dużo piękna. Dlatego Alec odwrócił się do niej przodem, odsuwając plecy od widoku, ale Fray nadal patrzyła w jeden punkt, wciąż zakrywając sobie usta dłonią.

I Hate, I Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz