Rozdział 23 ➰

225 74 5
                                    

Gdy tylko drzwi zamknęły się za młodą, rudowłosą łowczynią, mężczyzna ze smutkiem opadł na łóżko i chwycił głowę w dłonie. Jak teraz przeklinał się za wszystko, co powiedział jej dosłownie kilka minut wcześniej.

Alec siedział teraz na swoim łóżku i nie mógł zrozumieć, co się z nim stało, dlaczego nie mógł się powstrzymać i powiedział te wszystkie bolesne słowa w twarz Clary. Rozumiał doskonale, że obraził ją całą swoją wypowiedzią, a teraz pewnie nienawidziła go jeszcze bardziej, ale wtedy nie kierował się zdrowym rozsądkiem, ale emocjami, nerwami i złością. Nie panował nad sobą i to był jego główny błąd. Nie wolno tracić nad sobą kontroli, nigdy!

W całym swoim życiu Alec nigdy nie stracił kontroli nad sytuacją, nad własnymi emocjami i słowami. Zawsze działał spokojnie, rozważnie, kierując się przepisami i prawem. I tak było dokładnie do chwili, gdy ten niespokojny huragan, mała ruda dziewczynka Clary Fray, wdarła się w jego życie. Zmieniła jego życie i, ku przerażeniu Aleca, zmieniła jego. A może swoją obecnością po prostu pomogła odsłonić drugą stronę faceta, którą ukrywał nawet przed samym sobą.

Alec zawsze uważał miłość za słabość i to już zostało powiedziane nieraz. Po prostu nie mógł znieść nawet myśli o zakochaniu się, nie mówiąc już o zakochaniu się tak bardzo. A teraz wszystko było dla niego zupełnie inne. Inaczej patrzył na świat, inaczej czuł, inaczej myślał. Zaczął inaczej reagować na to małe światełko, które nigdy nie przebiera w słowach, kiedy do niego mówi. Jego zmysły na poziomie percepcji otaczającego świata stały się niezwykle wyostrzone, a kula Nexusa tylko to wszystko spotęgowała. A teraz Alecowi tysiąc razy trudniej było się opanować.

Wrogość Clary była generalnie spowodowana nieuczciwymi atakami Lightwooda. W końcu początkowo szczerze próbowała znaleźć z nim wspólny język, ale jak to zrobić, jeśli każde słowo i spojrzenie niesie wyrzut i wrogość? Sam Alec był tym bardzo zaskoczony. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nie czuje już tej samej nienawiści i pogardy do Clary, a niegrzeczne słowa kierowane do niej z jego ust wypływały raczej z przyzwyczajenia niż ze szczerej chęci urażenia. Może dlatego, że przestał wewnętrznie drżeć, kiedy otwierając usta, czuł emocje Clary? Być może dlatego, że kiedy teraz patrzył na Clary, widział podobną maskę obojętności do swojej. Trudno nienawidzić kogoś, z kim łączy cię wieczność. A może dlatego, że mogli być sobą tylko przy sobie? Alec nie wiedział dlaczego, ale to była prawda. Z dawnej nienawiści nie pozostało nic.

Jednak to go nie uspokoiło, bo obraził Clary, a to z każdą minutą pogarszało sytuację. Lightwood nagle wstał z łóżka i podszedł do okna, wkładając ręce do kieszeni dżinsów. Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Zżerało go od środka poczucie winy i złość na siebie, a brubetowi chciało się wyć do księżyca albo kilka razy uderzyć głową w ścianę, a jeszcze mocniej, nagle zmądrzał i głowa mu się rozjaśniła. Wziął głęboki oddech i skrzywił się z bólu, bo nawet wdech powodował ból z powodu niedawno zadanej mu rany. I wtedy przypomniał sobie, jak Clary go bandażowała.  Skóra wciąż pamiętała jej delikatne i niemal nieważkie dotknięcia, które dosłownie paliły. Alec przymknął na chwilę oczy i ponownie westchnął. Wszystko jest zbyt ciężkie i zagmatwane.

Łucznik nie mógł normalnie i odpowiednio się zastanowić, nie potrafił uporządkować swoich myśli. I gdy tylko wyobraził sobie, jak zła była teraz Clary, jego dusza została po prostu rozdarta na kawałki, a chęć uderzenia w ścianę szybko przerodziła się w chęć zastrzelenia się na miejscu. Mężczyzna zaczął nerwowo chodzić po pokoju, nie mogąc ustać, a tym bardziej usiedzieć w jednym miejscu. Alec próbował uporządkować swoje myśli lub po prostu wyrzucić wszystko z głowy, ale nic nie działało. Takie rzucanie trwało nieco ponad pół godziny, aż w końcu podjął decyzję.

I Hate, I Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz