Wstała i rozejrzała sie. Słońce świeciło jasno. Zmarszczyła brwi. Już dawno powinni ją obudzić. Usłyszała ciche pukanie do drzwi.
-Prosze.
W drzwiach pojawił sie Joel. Uśmiechnęła sie do niego. Nie odwzajemnił.
-Musimy pogadać. - zamknął drzwi i usiadł na krześle. Iola czekała.
-Wiem co chcesz, żebym ci dał, demonie. - zaczął -Ale to złudna nadzieja. Nie zatracaj się w niej.
Iola zmarszczyła brwi.
-O czym ty mówisz?
-Mówię o nas. - drgnęła -Nigdy nie będziemy razem. Nigdy nie będę cie kochać i nigdy nie kochałem. Nie kochałem tak jak kobietę.
-A jak co. Zwierzątko domowe? - parsknęła. Czuła jak zbiera jej sie na płacz.
-Nie. Jak moje dziecko... - podniósł sie powoli -Iola, ty...
-Wyjdź. - syknęła a czując, że zaraz sie rozpłacze krzyknęła -Wynocha!!!
Wyszedł szybko, nie oglądając sie za siebie. Rzuciła sie na poduszkę i zaniosła sie płaczem.-...powiedziałeś jej? - schowała sie przed strugą światła.
-Nie. Może lepiej żeby nie wiedziała.
Joel...
-Jak to?! Chłopie, miałeś sie zebrać i jej powiedzieć a nie Bóg wie co robic u niej w pokoju. Tak dziecina płakała, że myślałem, że już wie. Sam bym tak ryczał jakbym sie dowiedział, że moim ojcem jest...
,,Co?!" poczuła jak oblewa ją zimny pot. Nie, to nie jest prawda, Hamms żartował...
-Zamknij sie, człowieku. - odparł z gniewem i pogardą -Nie powiem jej tego i tyle. Niech ona to zrobi.
-Jak chcecie. - parsknął Hamms -W ogóle cała ta wasza historia jest mocno naciągana. Ty i ona...
-Nie wracajmy do tego. - Joel wstał. Był bledszy niż zwykle.
Iola odwróciła sie i pobiegła na górę. W drodze zastanawiała sie: ,,Kim ja do cholery jestem?"Stukot butów na schodach. Znowu jej nie obudzili. Wstała z łóżka, założyła sweter i wyszła ma korytarz. Wychyliła sie przez balustradę schodów.
-Witaj.. - Hamms odsunął sie od drzwi i wpuścił czarna postać. Była przy nim bardzo drobna. Musiała coś powiedzieć, bo rycerz odpowiedział:
-Jest u siebie. A nie chcesz...?
Postać ruszyła w głąb domu. Hamms zamknął drzwi. Iola szybko zbiegła po schodach. Złapała go za łokieć.
-Hamms. Kto to?
Odwrócił sie powoli w jej stronę. Miał smutną twarz.
-Wracaj do siebie, Iola. Dzisiaj zaczniemy trening później.
-Ale..
-Zmywaj sie! - ryknął. Odsunęła sie zaskoczona. Ruszył w stronę jadalni. Skrzyżowała ręce na piersi i powoli ruszyła w stronę schodów.
-...uprzedzić, że przyjedziesz! - usłyszała przejęty głos elfa. Zatrzymała sie. Wytężyła słuch.
-Mam cie ukrywać?! Czy ty rozumiesz co ty mówisz?! Wiesz co ona... - urwał. Iola wstrzymała oddech.
-Dobrze... Rób co uważasz za słuszne. Ale pamiętaj: inni w przeciwieństwie do ciebie mają uczucia. - wyszedł na korytarz i od razu ją zauważył. Od razu pobiegła schodami na górę nie odwracając się za siebie.