Rozdział 13

1 0 0
                                    

Chciała otworzyć oczy. Od razu zrozumiała, że będzie to trudne z powodu dużego światła. Mimo to z trudem uchyliła powieki. Był ranek, słońce powoli zaglądało przez okno do jej pokoju. Była w świecie, który znała, a którego szczerze nieznosiła. W "rzeczywistości".
Zeszła na dół i zjadła śniadanie. Rutyna. Nawet nie zauważyła jak przeżyła tu ten ostatni czas. Ale nie obchodziło ją to teraz. Sięgnęła po telefon. Nie miała żadnej wiadomości. ,,Czy to możliwe, że jeszcze śpi?" potrząsnęła głową i napisała wiadomość. Prawie od razu napisał: ,,Nie pamiętasz? Mówiłem ci już, nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Daj mi spokój." . Poczuła łzy powoli pchające się jej do oczu. ,,A wiec to prawda... Ty... Joel... Nie..." zacisnęła powieki. Nie mogła płakać. Rozejrzała sie po domu. Nikogo nie było, nie rozumiała dlaczego. Dopiero po chwili zorientowała sie, że są wakacje. Nie ma szkoły, a rodzice zapewne są w pracy. Popatrzyła sie dookoła siebie. Nie znosiła tu być. Chciała tam wrócić, ale wiedziała, że powrotu nie ma. Nagle wszystko straciło sens, zmieniło się. Postanowiła napisać do Alyse. Po chwili dostała wiadomość: ,,Nie pisz do mnie, Yen. To nie ma sensu. Daj spokój." . ,,No tak." pomyślała ,,Wszyscy sie boją. Znowu zostaje sama. Co za pech..."
Wstała od stołu. Poszła do pokoju i usiadła na łożku. Wyjrzała przez okno. Mimo ładnej pogody nie miała ochoty wychodzić na dwór. Położyła sie i zamknęła oczy.

Była zamieć, bardzo silna. Prawie nic nie było widać. Szła zasłaniając sie przed siejącym ją w twarz śniegiem i okruszkami lodu. Wiatr wył wydając dźwięki podobne do jęku. Nie wiedziała gdzie jest. Szła przed siebie. Po prostu czuła, że musi iść. Stanęła na chwile. Chciała sie rozejrzeć, ale to było bezcelowe działanie. Nic nie było widać. Szła dalej po omacku gdy nagle potknęła sie. Podniosła sie powoli z ziemi i zobaczyła przed sobą chatkę. Wymacała klamkę od drzwi i nacisnęła. Otworzyły sie i szybko weszła do środka. Panowała tam cisza i ciepła atmosfera. Poczuła palone drewno, delikatny dym o przyjemnym zapachu, zioła i jeszcze coś...
-Witaj - w drzwiach przedpokoju w którym sie znalazła stanął mężczyzna w średnim wieku - Bardzo zmarzłaś? Zapraszam, właśnie zapaliłem w kominku. Zaraz znajdę ci koc, zrobię kakao... Masz ochotę na kakao? - uśmiechnął sie i zniknął w głębi domu. Oniemiała ruszyła za nim. Pokój był duży i przytulnie urządzony. Mężczyzna wskazał jej fotel. Usiadła uśmiechając sie z wdzięcznością.
-Dawno cie nie widziałem. -powiedział niedbale mężczyzna znikając w kuchni.

Otworzyła oczy. Było już zupełnie jasno. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 14. Wzruszyła ramionami. ,,Co mi po tym."

-Hej nie zasypiaj mi tam! - usłyszała wesoły śmiech. Wszedł i podał jej do ręki kakao. Pachniało cudownie.
-Dziękuje panu - uśmiechnęła sie. Mężczyzna machnął ręką.
-Jakiemu panu. Nie postarzaj mnie aż tak bardzo!
Zaśmiali sie.
-Jestem Phaan.
-A ja...
-Yennefer. Wiem, wiatr mi o tobie powiedział.
-Czyli znasz mnie? - upiła łyk napoju - Jest przepyszne.
-Niestety nie. Tylko twoje imię. Cieszę sie, że ci smakuje.
Siedzieli przez chwile w milczeniu słuchając nawzajem swoich oddechów, wiatru i ognia trzaskającego w kominku. Znowu upiła łyk z kubka.
-Chcesz posłuchać o mnie?
-Czemu nie.
-Mam wrażenie, że mnie zrozumiesz?
-Tak myślisz? - uśmiechnął się.
-Tak. Myśle, że sam kiedyś to przeszedłeś.
Popatrzył na nią zaciekawiony. Yennefer wypiła kolejny łyk znowu rozkoszując sie smakiem napoju. Westchnęła i zaczęła opowiadać. Od samego początku.

                             KONIEC

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 17, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

...istniejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz