Obudziłam sie później niż zwykle. Podał mi coś na sen, to było oczywiste. Mam nadzieje, że już go nie ma... Wstałam i wyszłam z pokoju. Czy Jennefer jeszcze jest? Zapewne nie. Ona nigdy sie nie żegnała, zawsze po prostu odrodziła, znikała.
Zeszłam na dół, postanowiłam zrobić sobie herbatę. Spojrzałam na siebie w lustrze, pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Wyglądałam jak zombie. Za bardzo sie przejmuje tym wszystkim. W końcu ona... Poczułam cisnące mi sie łzy do oczu. Przecież Iola nie musiała umierać... Jen, jak mam ci ufać?! Drgnęłam. Usłyszałam tupot i cichy jęk. Odwróciłam sie i zobaczyłam Joela. Był nagi, mogłabym przysiąc. Odwróciłam wzrok, zaczerwieniona i zauważyłam, że ja też nie mam nic na sobie. Zaczęłam czerwienić sie jeszcze bardziej, próbowałam zasłonić sie rękami. Błagam, nie patrz sie na mnie. Nie wierze facetom, mają jedno w głowie i są brutalni. Jen jest inna, nie ufam facetom. Nie... Prawie podskoczyłam gdy poczułam na sobie coś ciepłego. Chwyciłam koc, którym mnie okrył i zawinęłam sie w niego jak najszczelniej. Dopiero teraz sie odwróciłam i zauważyłam, że ma na sobie spodnie. Uśmiechnął sie do mnie przepraszająco. Wiedziałam, że sie rumienię, nie lubiłam tego.
-Dziękuję... - szepnęłam i pobiegłam szybko na górę. Gdy tylko wbiegłam do pokoju zaczęłam sie w panice ubierać. Kim on jest?! Żaden facet by tak nie zrobił. A może mam tylko fatalne doświadczenia..? Albo... albo on po prostu tak bardzo ją kocha. Westchnęłam. Usłyszałam ciche pukanie.
-Proszę!
Stanął w drzwiach z kubkiem herbaty. No tak, herbata!
-Może zjesz coś? Mogę przygotować coś dla nas obojga.
Znowu sie zarumieniłam! Zwariuje, ale on mnie onieśmiela, jest cudowny. Ma piękny uśmiech... Wzięłam kubek i skinęłam głową na zgodę. Zaśmiał się i przepuścił mnie w drzwiach.Spędziliśmy strasznie miło dzień. Zaczęłam z nim normalnie rozmawiać, a nawet śmiać. Byliśmy na zakupach, ugotowaliśmy obiad. Opowiadał mi o sobie, ja jemu o mnie. Nawet nie zauważyłam jak ten dzień minął. Gdy siedzielismy przy kominku, każde z kubkiem herbaty zaczął śpiewać. Śpiewał świetnie, jakąś starą elficką piosenkę. Słuchałam wpatrzona w ogień. Ten mężczyzna... Boże, o czym ja myśle, skarciłam sama siebie w myślach. Nawet nie zauważyłam kiedy skończył.
-Idę się wykąpać. - rzucił wesoło i odstawił kubek na stolik. Gdy zamknął za sobą drzwi ja rownież dokończyłam herbatę i poszłam umyć kubki. Potem weszłam na górę. Czułam sie strasznie dziwnie. Czy on mi sie podoba? Czyżby jakiś mężczyzna tak po postu mi się podobał?!Siedziałam u niego na łożku w samym szlafroku. Wszedł w ręczniku i zatrzymał sie w drzwiach. Uśmiechnęłam sie zalotnie, wstałam i rozwiązałam sznurek. Szlafrok opadł miękko na podłogę. Chciałam do niego podejść, ale on zrobił to pierwszy. Czułam prawie jego ciepło. Schylił sie. Czekałam, że zaraz dotknie mojego ciała. Zamknęłam oczy z roznamiętnionym uśmiechem na ustach.
-Lepiej idź już do siebie... - usłyszałam szept. Otworzyłam oczy. Stał ze szlafrokiem wyciągniętym w ręku, patrzył sie w bok.
-Joel...? - byłam zszokowana - Myślałam, że... Tak dobrze nam sie gadało... I...
-Włóż to i idź. - jego ton wydał mi sie szorstki i zimny. Ubrałam sie, walcząc z łzami ciągnącymi mi sie do oczu. Nim wyszłam przytrzymał mnie w drzwiach za rękę. Staliśmy bardzo blisko. Był sporo wyższy.
-Alyse... Lubię cię, możemy się nawet przyjaźnić. Ale nie dam ci tego, czego chcesz. Ja...
-Wiem, kochasz tylko ją. - wychrypiałam i wybiegłam z pokoju. Gdy wbiegłam do siebie, rzuciłam sie na łóżko i zaczęłam płakać.Musiałam spać ze dwie godziny. Mimo to dalej było ciemno. Ale świt był już blisko. Zobaczyłam, że jestem w piżamie, przykryta kołdrą. Usiadłam. Na szafce stał kubek z mlekiem i kartka. Sięgnęłam po te dwie rzeczy. Był to list od niego.
,,Alyse, chyba będzie lepiej kiedy wyjadę. I tak muszę ją odnaleźć. Może zginąć, ale wiem, że kiedy będę z nią nie umrze. Nie pozwolę na to. Trzymaj sie ciepło. Joel"
Mleko. Dopiero teraz zauważyłam, że kartka jest cała mokra. Odłożyłam je na półkę i położyłam sie z powrotem. Nigdy nie będę miała takiego życia, jak ona...