Położyła jej ciało na ziemi. Westchnęła.
-Jestem twoim dłużnikiem, mutancie.
Popatrzyła na niego z pogardą. Nie miała ochoty na rozmowę, nie teraz. Kiedy chciała odejść zatrzymał ją. Zawsze zastanawiało ją jak duch może dotykać istotę żywą.
-Jesteś inna, wampirze. Nie zmarnuj tego. Nawet nie wiesz jak niewielu już was zostało...
-Wiem. - rzuciła, wyrwała swoją rękę. Ruszyła przed siebie.
-Będę cie ochraniać. - usłyszała. Uniosła brew.
-Jesteś inna, powiedziałem ci to . Fascynuje mnie twoja historia.
Wzruszyła ramionami.
-To jest życie. Ciągła walka o przetrwanie.
-Tyle, że jedni mogą walczyć jako przegrani, a inni jako wygrani. Ty należysz do tych drugich. Zniszczmy tych słabych razem. - szeptał tuż przy jej uchu. Uśmiechnęła sie nieśmiało, potem zaczęła chichotać by na koniec wybuchnąć śmiechem. Spojrzała w jego stronę.
-Tak, zniszczmy to ścierwo raz na zawsze.Zastukała w duże, drewniane drzwi. Rozejrzała sie i uśmiechnęła słabo sama do siebie. ,,Tu nigdy nic sie nie zmieni." pomyślała. Usłyszała jej kroki. Po chwili zobaczyła jej twarz. Była wychudzona i szaro-sina.
-Alyse..
Dziewczyna odsunęła sie bez słowa. Jennefer weszła do środka. Od razu wyczuła, że ktoś tu jeszcze jest. Poczuła zapach kawy. I lasu.
-Kto u ciebie jest? - szepnęła, lecz przyjaciółka zignorowała ją i weszła do salonu. Nagle zrozumiała dlaczego Alyse tak sie zachowuje. ,,Ona już wie." zdała sobie sprawę. A jedyną osobą, która mogła jej powiedzieć to...
-Witaj w domu. - Joel oparł sie o framugę drzwi. Spojrzała na niego z furią.
-Co ty tu robisz. - warknęła.
-Przyjechałem do ciebie. Hamms wrócił do armii. To koniec, Jen. Już nie ma tamtego miejsca.
,,A wiec wszystko sie skończyło. Zawsze wszystko kończy sie w tym samym momencie..." . Nagle poczuła jak ją obejmuje i przytula do siebie. Nie broniła sie przed nim. Pocałował ją w czoło.
-Czekałem na ciebie, Jen...
-Jak mogłaś... - usłyszała cichy szept. Odsunęła go od siebie. W drzwiach stała Alyse.
-Nie dość, że ją zabiłaś... To jeszcze ty... Ty znowu odejdziesz... Zostawisz... - ukryła twarz w dłoniach. Podeszła do niej i przytuliła ją do siebie.
-O czym ty mówisz?
Alyse bez słowa podała jej kopertę. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać. Uśmiechnęła sie do siebie. Joel wyrwał jej list z ręki.
-A wiec gra rozpoczęta, Chloe