2

267 10 0
                                    

                                                                        Tess

Mało co się mówi, o zaburzeniach lękowych. Co jest dużym, minusem. Często, możemy stać obok naszej bliskiej osoby, nie wiedząc że je właśnie posiada i nadmiernie myśli nad następnym słowem lub krokiem. Zaburzenia lękowe można dostrzec, u osoby której występuje lęk, bądź strach.

Jeśli je posiadasz, to nie bój się sięgnąć po pomoc. To nic złego, będziesz bohaterem choćby dla samego siebie.

Zamknęłam drzwi, prowadzące do mojej łazienki, zapaliłam lampkę, i położyłam się pod kołdrą, rozglądnęłam się wokół.

Moja sypialnia jest zachowana w białym/złotym/ szarym oraz zielonym kolorze. Na jej środku, leży biały dywan. Szare panele. Wszędzie wisi, sztuczny bluszcz, łóżko mam duże białe, jak i toaletkę. W rogu, pomieszczenia jest parapet z złotymi i szarymi poduszkami, a do tego jest tam kilka miśków. Po bokach łóżka, stoją dwie szafeczki nocne z złotymi lampkami, w całym pokoju jest od groma złotych dodatków. Obok toaletki, jest moja garderoba.

Chwyciłam telefon, odpaliłam go. Zamarłam. Ktoś do mnie napisał, i to pod nazwą ,,nieznajomy''. Chciałam skasować jego numer, lecz przez przypadek weszłam w konserwację z nieznajomym.

Nieznajomy

Witaj, hieno.

Hieno ? Nie zna, mnie a piszę witaj, hieno. Nie rozumiem. Może mnie z kimś, pomylił ?

Tak, to na pewno to pomyłka.

Tess

? To chyba, pomyłka, nie znam cię

Odpowiedź, przyszła niemal od razu.

Nieznajomy

Nie sądzę

Zdezorientowana, wychodzę z konserwacji z nim. Nie znam go, a on pewnie mnie też nie. To na sto procent jakaś pomyłka, lub żart. Zaczęłam przeglądać instagrama, kiedy przyszła kolejna wiadomość, na szczęście ta była od ojca, na rodzinnej grupie.

Papa smerf

Rodzinne spotkanie, już. Salon.

Lekko się zaśmiałam na jego nick. Po chwili, przyszła kolejna.

Papa smerf

Czas tyka, inaczej żegnacie się z swoimi samochodami

i pieniędzmi.

Doskonalę wiedziałam, żę jest do tego zdolny. Nie jeden raz, zabrał chłopakom samochody, przez co drętwy szofer nas zawoził do szkoły, bo Nathaniela wtedy nie było, był w innym kraju na przygotowaniach do przyjęcia posady ojca. Już za niedługo będzie Donem Los Angeles.

Wstałam leniwie z łóżka, i zaczęłam się kierować na dół do salonu, w między czasie się przeciągać. Nikt normalny, o 22:30 nie robi spotkania rodzinnego.

W salonie, każdy już siedział na swoim miejscu, jedynie mnie brakowało, szybkim krokiem usiadłam obok Nathaniela. Każdy się, na mnie patrzał.

-Hm ?

-Tess, dlaczego tak długo ?-spytał, ojciec.

-Bo na gwiazdy się czeka, tato.-wzruszyłam ramionami. Dałam nogę, na nogę i zapytałam.

-Więc ? Po co to spotkanie ?

Ojciec, wziął głęboki oddech, po czym głośno je wypuścił. Już wiedziałam. Znałam go. Za dobrze, go znalazłam. Dokopał się do czegoś, do czego nie powinien.

-Chodzi o Merry..-zaczął, i zmierzył mnie wzrokiem.-Jest już grudzień, zawsze w tym miesiącu wysyłam jej list z zaproszeniem na święta Bożego Narodzenia. W trakcie pisania, napisał do mnie Charli, że mu bardzo przykro, nie rozumiałem o co mu chodziło. Potem wysłał zdjęcie. Była na nim Merry, z mężczyzną.. i dzieckiem.

Zamarłam, kolejny raz. Ma dziecko ? Czyli to, oznacza że..

-Mamy brata ?-zapytał z niedowierzaniem Luuk. Ojciec pokiwał głową, i spojrzał na mnie.

-Prawdopodobnie.-odpowiedział, na wcześniejsze pytanie Luuka.-Nie jestem, tego w stu procentach pewny. Dlatego, zaraz będziemy z nią rozmawiać, na kamerce. Tess, księżniczko, chcesz uczestniczyć w tej rozmowie ?

Przełknęłam nerwowo ślinę, i powiedziałam:

-Tak, chcę.

-Na pewno ?-tym razem były to słowa Nathaniela.-Wiesz, nie musisz w tym ucze..

Nie dałam mu dalej dokończyć.

-Możecie, mnie przestać traktować jak dziecko ?-spytałam z wyrzutem. Irytowało mnie to już. Ciągle, traktowali mnie jakbym dalej była tą małą dziewczynką ze znęcającą się matką. Nie byłam nią. Byłam teraz, zupełnie inna.

-Dalej, nim jesteś.-wtrącił Luuk, spiorunowałam go wzrokiem.

-Luuk !-podniósł głos, Thomas.

-A ty, niby nie ?

Otworzył usta, by mi odpyskować, lecz przerwał mu donośny głos, Nathaniela.

-Możecie się zamknąć ? Kurna, dajcie już spokój, chociaż dzisiaj.

-Nathaniel, ma rację stulcie w końcu pysk.-poparł go, Noah.

-Noah, słownictwo.

Przewrócił oczami. Akurat w tym momencie, do ojca przyszło powiadomienie.

-Zaraz wracam.-powiadomił nas, i wyszedł. Po chwili, wrócił z laptopem, w dłoniach, położył go na szklanym stole, i odpalił po czym na ekranie pojawia się ona. Merry Chadburn. Osoba, przez którą przeżyłam zdecydowanie za dużo, jak na swój wiek. Była jak mój, cień.

Usiedliśmy wszyscy, obok siebie.

-Co wy, tacy ponurzy ?-zapytała, a ja walczyłam by nie przewrócić oczami.

-Nie ważne. Odpowiedz, na moje pytanie.

-Słucham uważnie.

-Masz, dziecko z innym mężczyzną ?

-Co ?

-Masz, dziecko z kimś innym ?-powtórzył, Thomas.

-Owszem, z kimś kto jest wart mojej uwagi. Joe, choć tutaj !-zawołała, po kilku sekundach, stał przy niej blondyn na oko miał cztery lata. Ciemne jak węgiel oczy.-Widzisz tamtych ludzi.-pokazała na nas. Zmarszczyłam brwi.

-Mhm.

-Nigdy, ale to nigdy z nimi nie rozmawiaj.

-Dlaczego ?

-Są, okrutni.

-Dobrze, mamo.

-Mój, kochany synek. Leć się bawić, dalej.-złożyła na jego czole, buziaka. W tym momencie, coś zakuło mnie w serce patrząc na to. Ja nigdy, nie dostałam od niej buziaka w czoło. To bolało, cholernie bolało. Bolało, że aż miałam ochotę wyrwać sobie serce i zobaczyć czy chociaż jedna gorzka łza jej poleci.

Po czym się rozłączyła.

Świetny prezent na święta, mamo.

                                                                Ig. zuzi_booktok_

Black RedstartWhere stories live. Discover now