4

541 17 2
                                    

-...Jest ok. - powiedział, normalnie. Usiadł przy stole i zaczął sobie nakładać jedzenie. Wszyscy na niego patrzyli. Wzruszyłam ramionami i dalej jadłam. Tę niezręczną ciszę przerwał Shane.

- Tylko tyle - warknął do swego bliźniaka. Ten na niego spojrzał z lekka zdziwiony.

- O co Ci chodzi? - spytał.

- O to, że to ty wymusiłeś na niej na siłę, by Ci coś udowadniała, a gdy to zrobiła to tylko "Jest ok". - dodał Dylan. Było mi trochę miło, że bracia stanęli po mojej stronie w tej sytuacji, ale nie chciałam by rozpoczynali przez to jakąś kłótnię.

- A co miałem powiedzieć? - odwarknął, przerywając jedzenie.

- Na przykład jej pogratulować, bo szczerze było to zajebiste. - powiedział Shane, na co szepnęłam.

- Nie musicie na nim niczego wymuszać. - chłopaki chyba nie przyjęli moich słów na serio.

- Przepraszam, bardzo, ale nie będę rzygać z radości na byle występek przedszkolaka... - odpowiedział Tony, przeglądając coś na telefonie. Wtedy dopiero przyjęłam jego słowa ze złością, spojrzałam na niego z nienawiścią i chłodnością w oczach.

W tym momencie wszystko nastąpiło bardzo szybko. Shane rzucił się na Tonego, zwalając go ze stołka. Zaczęli się bić i szamotać. Will i Vince podeszli do nich by ich rozdzielić, a ja skorzystałam z sytuacji i ruszyłam na górę, do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, biorąc głęboki wdech. Po chwili usłyszałam pukanie.

- Proszę - odpowiedziałam po chwili wahania. W drzwiach stanął Dylan. Usiadłam po turecku na środku łóżka, a on zamknął cicho drzwi. Podszedł do mojego łóżka i podał kartkę.

- Zapomniałaś wziąć ten rysunek - wzięłam kartkę z szkicem nastolatka.

- Dzięki. - westchnęłam, uśmiechając się cicho.

- Nie musisz się przejmować Tonym. - powiedział. - On taki zawsze był. A ten rysunek wyszedł genialnie.

- Dzięki - odpowiedziałam - Ale nie przejmuję się nim. Po prostu nie chciałam powiedzieć czegoś czego później bym żałowała, dlatego wyszłam. Poza tym i tak dziś wieczorem, będzie mnie czekało to wyjście do restauracji.

- A nie chcesz tam iść? - spytał. Pokręciłam głową.

- Nie chodzi o to, tylko... Będę musiała założyć sukienkę. - powiedziałam niechętnie. Spojrzał na mnie z lekka zdziwiony.

- A nie lubisz? No bo zazwyczaj dziewczyny lubią tego podobne ubrania.. - powiedział drapiąc się po głowie.

- No ja akurat nie lubię, ale jakoś wytrzymam to...

- Najwyżej na reszcie takich sytuacji możesz założyć jakieś eleganckie spodnie i koszulę czy coś. - kiwnęłam głową, dalej pamiętając o tym, że Will zamówił mi kilka sukienek. Będę musiała z nim o tym pogadać.

- To może masz ochotę coś obejrzeć? - spytał, a a wzruszyłam ramionami.

- No, możemy. - odpowiedziałam, a on uśmiechnął się.

Ruszyliśmy na dół, a on po drodze zaszedł do kuchni po jakieś chrupki. Chłopaków już tam nie było, i szczerze nie miałam pojęcia, gdzie mogą być. W każdym ruszyliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy, a Dylan włączył jakąś księżniczkę. Chyba Roszpunkę. Nie zbyt kojarzyłam te tematy. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.

- No co? - odpowiedział w swojej obronie. - Zawsze chciałem to obejrzeć, a że przy chłopakach byłoby to dziwne to nigdy nie mogłem. Teraz mogę to zrzucić na ciebie.

Rodzina Monet - Historia Maise MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz