Stołówka była dosyć dużym miejscem. Chyba największym w całej szkole, a patrząc na wielkość każdego miejsca w tej placówce dla wszystkich było to normalne. Dostałam wcześniej kasę od chłopaków na obiad, dlatego ruszyłam w stronę kolejki, a koło mnie szedł Noah. Od kilku godzin lekcyjnych łaził za mną. Nie wiem czy to co mówił, było prawdą, ale wolałam go nie pytać o to. Ani go pospieszać w powiedzeniu reszty.
Gdy doszliśmy w stronę kolejki, wszyscy widząc naszą dwójkę zrobili nam miejsce z przodu. Widocznie chłopak miał jakąś władzę nad dzieciakami w tej szkole. Lekko się zdziwiłam, jednak nie zamierzałam tego okazywać.
Po wzięciu swojego jedzenia, którym była jakaś sałatka, mięso, ryż oraz Sprite, rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu wolnego stolika.
- Chodź - odezwał się Santan, ruszając w kierunku wolnego stolika pod oknami w zaciszu. Ruszyłam za nim. Gdy usiedliśmy zaczęliśmy jeść, wtedy chłopak postanowił ponowić wcześniejszy temat.
- Teraz, gdy nie ma niepotrzebnej widowni, możemy na spokojnie pogadać. - zaczął.
- O czym? - powiedziałam, zaczynając jeść.
- No o pracy naszych braci. O tej jakże tajemniczej Organizacji. - powiedział, też jedząc ze swojej tacki.
- Organizacji? - spytałam, udając obojętność, choć w środku, aż gotowałam się z ciekawości.
- Tak, jest podobno tajna i mało kto tam pracuję. Dużo się tam zarabia, ale nie można tam nagle trafić. - powiedział. - Pracuję się tam z pokolenia na pokolenie czy coś.
- Aha. Czyli nasze rodziny siedzą w tym od lat?
- Właśnie. Miło, że nadążasz - dodał, na co wetchnęłam, czekając na kontynuację - Wśród wielu jest to uważane, że nasze rodziny to po prostu mafia. - pociągnął łyk swojej Coli, po czym dodał - I nie zdziwię się jakby tak było. Między innymi, dlatego można powiedzieć, że jesteśmy lepsi. Choćby tu. - pokazał dłonią na tłum uczniów. - Cokolwiek byśmy zrobili dostaniemy dużo mniejszą karę od reszty i nie tylko dlatego, że nasi bracia tu dopłacają spore sumki. Po prostu mamy dobre kontakty, nawet z policją. Dużo lokali jest naszych itp.
- Czyli jakby nie było, mafia - odpowiedziałam.
- No. A i jest jeszcze jedna kwestia. W organizacji są prawa, zasady czy coś. Jedną z nich jest brak tykalności wśród jej członków. - powiedział.
- A skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? Może robisz sobie ze mnie jaja czy coś. - odpowiedziałam.
- Może. Chociaż mało prawdopodobne. Raczej bym o tym wiedział. Poza tym dalej tu siedzisz, - podał dobrą ripostę. - więc mogę ci udowodnić, że twoi bracia i moje rodzeństwo byli tu wysoko. Spójrz - wskazał na stół. Dopiero wtedy dostrzegłam, że gdzie nie gdzie ma on wyryte imiona i nazwiska. Dostrzegłam min imię Shane, Tony, Adrian, Dylan, Vince, Grace, Maya, Will, Keira, Monty, Cam i parę innych imion.
- Ciekawe. - odpowiedziałam - reszta osób to twoje rodzeństwo? W sensie poza moimi braćmi.
- Część. - odpowiedział, kończąc posiłek. - Adrian to mój najstarszy brat, a Grace i Keira też w sumie są ode mnie starsze, a te dwa imiona - wskazał na imię Cam i Monty - to twój ojciec i wujek. Resztę mało znam. Poniekąd ta Maya - wskazał na damskie imię - miała być zaręczona z moim bratem, ale uciekła z domu, więc no. Mało w ogóle jest młodych osób w organizacji. W sensie w naszym wieku, oprócz nas najmłodsi są twoi bracia, więc ten..
- ...Więc czekałeś na mnie. Jak się dowiedziałeś o mnie, bo na pewno nie dziś, to czekałeś na dzisiejsze spotkanie. - stwierdziłam, a chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Szybko przewidujesz. - odpowiedział tylko. - Prawda. Wiesz samotność mi nie sprzyja, a sprawiło mi radość, że jest jeszcze ktoś w podobnym wieku do mnie z Organizacji. - powiedział. - Chyba mnie za to nie winisz?
- Niby dlaczego? Nie zabronię Ci przecież się cieszyć. - odpowiedziałam spokojnie.
- Cóż za ulga - złapał się teatralnie za serce, na co się uśmiechnęłam. Od razu Santan to dostrzegł. - Kurde, ty się uśmiechasz! - westchnęłam.
- Potrafię się uśmiechać częściej, choć w towarzystwie osób, które uważam za swoich przyjaciół.
- Czyli mogę, już przyjąć do wiadomości, że zaczynam wchodzić w grono twoich znajomych. - zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, chłopak dodał. - Miło mi.
Westchnęłam, choć tym razem z uśmiechem na twarzy.
______________________________________
Witajcie,
postanowiłam robić trochę krótsze rozdziały choć częściej. Pasuje wam to, czy powinnam pisać dłuższe, ale rzadziej?
Napiszcie w komentarzu co o tym myślicie i co w ogóle myślicie o ty m wszystkich. Choćby o nowym znajomym naszej bohaterki.
opętana_przez_książki
CZYTASZ
Rodzina Monet - Historia Maise Monet
Fiksi RemajaNiby jestem jedną z nich, ale tego nie czuję. Niby jestem Monet, choć jestem inna... Czy to źle? 🥉w kategorii "shanemonet" 10.04.2024 🥈w kategorii "shanemonet" 14.04.2024 🥇w kategorii "dylanmonet" 09.07.2024 🥇w kategorii "tonymonet" 29.08.2024 �...