8

347 14 12
                                    

Stołówka była dosyć dużym miejscem. Chyba największym w całej szkole, a patrząc na wielkość każdego miejsca w tej placówce dla wszystkich było to normalne. Dostałam wcześniej kasę od chłopaków na obiad, dlatego ruszyłam w stronę kolejki, a koło mnie szedł Noah. Od kilku godzin lekcyjnych łaził za mną. Nie wiem czy to co mówił, było prawdą, ale wolałam go nie pytać o to. Ani go pospieszać w powiedzeniu reszty.

Gdy doszliśmy w stronę kolejki, wszyscy widząc naszą dwójkę zrobili nam miejsce z przodu. Widocznie chłopak miał jakąś władzę nad dzieciakami w tej szkole. Lekko się zdziwiłam, jednak nie zamierzałam tego okazywać.

Po wzięciu swojego jedzenia, którym była jakaś sałatka, mięso, ryż oraz Sprite, rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu wolnego stolika.

- Chodź - odezwał się Santan, ruszając w kierunku wolnego stolika  pod oknami w zaciszu. Ruszyłam za nim. Gdy usiedliśmy zaczęliśmy jeść, wtedy chłopak postanowił ponowić wcześniejszy temat.

- Teraz, gdy nie ma niepotrzebnej widowni, możemy na spokojnie pogadać. - zaczął.

-  O czym? - powiedziałam, zaczynając jeść.

- No o pracy naszych braci. O tej jakże tajemniczej Organizacji. - powiedział, też jedząc ze swojej tacki.

- Organizacji? - spytałam, udając obojętność, choć w środku, aż gotowałam się z ciekawości.

- Tak, jest podobno tajna i mało kto tam pracuję. Dużo się tam zarabia, ale nie można tam nagle trafić. - powiedział. - Pracuję się tam z pokolenia na pokolenie czy coś.

- Aha. Czyli nasze rodziny siedzą w tym od lat?

- Właśnie. Miło, że nadążasz - dodał, na co wetchnęłam, czekając na kontynuację - Wśród wielu jest to uważane, że nasze rodziny to po prostu mafia. - pociągnął łyk swojej Coli, po czym dodał - I nie zdziwię się jakby tak było. Między innymi, dlatego można powiedzieć, że jesteśmy lepsi. Choćby tu. - pokazał dłonią na tłum uczniów. - Cokolwiek byśmy zrobili dostaniemy dużo mniejszą karę od reszty i nie tylko dlatego, że nasi bracia tu dopłacają spore sumki. Po prostu mamy dobre kontakty, nawet z policją. Dużo lokali jest naszych itp.

- Czyli jakby nie było, mafia - odpowiedziałam.

- No. A i jest jeszcze jedna kwestia. W organizacji są prawa, zasady czy coś. Jedną z nich jest brak tykalności wśród jej członków. - powiedział.

- A skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? Może robisz sobie ze mnie jaja czy coś. - odpowiedziałam.

- Może. Chociaż mało prawdopodobne. Raczej bym o tym wiedział. Poza tym dalej tu siedzisz, - podał dobrą ripostę. - więc mogę ci udowodnić, że twoi bracia i moje rodzeństwo byli tu wysoko. Spójrz - wskazał na stół. Dopiero wtedy dostrzegłam, że gdzie nie gdzie ma on wyryte imiona i nazwiska. Dostrzegłam min imię Shane, Tony, Adrian, Dylan, Vince, Grace, Maya, Will, Keira, Monty, Cam i parę innych imion.

- Ciekawe. - odpowiedziałam - reszta osób to twoje rodzeństwo? W sensie poza moimi braćmi.

- Część. - odpowiedział, kończąc posiłek. - Adrian to mój najstarszy brat, a Grace i Keira też w sumie są ode mnie starsze, a te dwa imiona - wskazał na imię Cam i Monty - to twój ojciec i wujek. Resztę mało znam. Poniekąd ta Maya - wskazał na damskie imię - miała być zaręczona z moim bratem, ale uciekła z domu, więc no. Mało w ogóle jest młodych osób w organizacji. W sensie w naszym wieku, oprócz nas najmłodsi są twoi bracia, więc ten..

- ...Więc czekałeś na mnie. Jak się dowiedziałeś o mnie, bo na pewno nie dziś, to czekałeś na dzisiejsze spotkanie. - stwierdziłam, a chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Szybko przewidujesz. - odpowiedział tylko. - Prawda. Wiesz samotność mi nie sprzyja, a sprawiło mi radość, że jest jeszcze ktoś w podobnym wieku do mnie z Organizacji. - powiedział. - Chyba mnie za to nie winisz?

- Niby dlaczego? Nie zabronię Ci przecież się cieszyć. - odpowiedziałam spokojnie.

- Cóż za ulga - złapał się teatralnie za serce, na co się uśmiechnęłam. Od razu Santan to dostrzegł. - Kurde, ty się uśmiechasz! - westchnęłam.

- Potrafię się uśmiechać częściej, choć w towarzystwie osób, które uważam za swoich przyjaciół.

- Czyli mogę, już przyjąć do wiadomości, że zaczynam wchodzić w grono twoich znajomych. - zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, chłopak dodał. - Miło mi.

Westchnęłam, choć tym razem z uśmiechem na twarzy.


______________________________________

Witajcie,

postanowiłam robić trochę krótsze rozdziały choć częściej. Pasuje wam to, czy powinnam pisać dłuższe, ale rzadziej?

Napiszcie w komentarzu co o tym myślicie i co w ogóle myślicie o ty m wszystkich. Choćby o nowym znajomym naszej bohaterki.

opętana_przez_książki

Rodzina Monet - Historia Maise MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz