Sięgnęłam po kolejną sztalugę, po czym chwilę się zastanowiłam co tym razem namalować. Po chwili nieco zdenerwowana westchnęłam, po czym zgarniając mój nowy notes od Dylana (w starym skończyło się już miejsce) ruszyłam na dół. Na pierwszy rzut oka można byłoby pomyśleć, że w domu nikogo nie ma, jednak ja dobrze wiedziałam o tym, że Vince i Will siedzieli w zakazanym skrzydle i pracowali. Święta Trójca (zaczęłam tak nazywać Tonego, Shane i Dylana) była na jakiś imprezach, dlatego tak czy siak zostałam sama.
Przeszłam się po paru pomieszczeniach szukając czegoś co mogłabym namalować. Wpierw oczywiście planowałam zrobić szybki szkic ołówkiem, jednak póki co nie mogłam niczego znaleźć. Zrezygnowana weszłam do salonu i postanowiłam włączyć sobie jakiś film.
Zanim jednak to zrobiłam wróciłam do kuchni, po jakieś przekąski. Wtedy usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na niego i na video ukazał mi się Noah.
- Siemka
- Hej, coś się stało? - spytałam nieco zdziwiona.
- Nie, chciałem po prostu pogadać. W zasadzie nie licząc Adriana pracującego gdzieś w domu, to jestem tu sam. Całkiem nudno mi
- Mogę ciebie pocieszyć tym, że u mnie jest tak samo. Starsi bracia pracują, a młodsi poszli na imprezy
- Nie dziwię im się. W końcu jest Sylwester. Gdybym był w ich wieku też bym poszedł na imprezę
Zaśmiałam się pod nosem. Jego wzrok "w ich wieku" brzmiało jakby co najmniej miał z 40 lat.
- A ja szczerze nie. Wolę szczerze przebywać w domu niż wśród ludzi. W ogóle to szkoła wśród obcych ludzi jest koszmarem
- A ja to co? Kosmita? - spytał siadając na swoim łóżku.
- Nie, ale dalej chce ci przypomnieć, że i tak nasza relacja jest póki co koleżeńska, a i tak na granicy. Bracia i tak jakby nas zobaczyli razem to była by niezła zadyma. A i tak to nie ma nawet związku z tym. Po prostu jest introwertykiem
- E tam.. Nikt tak naprawdę nie jest introwertykiem. Każdy potrzebuje chociaż jednego człowieka do życia.
- Może, ale i tak bardziej wolę od imprezy w gronie pijanych nastolatków, siedzenie w domu rysując, czytając książki czy rozmawiając przez telefon z przyjacielem..
- Ooo czyli już awansowałem na przyjaciela?
- Nie, podałam tylko przykład. Nie zapędzaj się - westchnęłam. Dobrze, wiedziałam, że chłopakowi bardzo zależy na naszej relacji, jednak wciąż nie ufałam mu w 100 procentach zresztą jak każdemu w moim nowym życiu.
- Dobra, dobra, a co robisz?
- Szczerze zamierzałam najpierw coś porysować, ale nie miałam jakoś takiej weny do tego, a teraz gdy planowałem coś obejrzeć to zadzwoniłeś..
- Jestem ciekawszy dużo od jakiegoś filmu, poza tym zadzwoniłem do ciebie po to byś dożyła północy.
- I tak bym dożyła - zaśmiałam się, postanawiając ściągnąć sobie jakieś słodycze czy chipsy. Chwilę rozmawiałam z Noahem o wszystkim i niczym, gdy doszłam już do pokoju. Usiadłam na łóżku przykrywając się kocem i kładąc obok tackę z różnymi rodzajami słodyczy, chipsów, popcornu. Obok położyłam kilka butelek różnorodnych gazowanych, słodkich napoi.
- Mimo, że jesteśmy na wideo to, aż czuje ten zapach tych chipsów i słodyczy - zaśmiał się chłopak.
- A ty nie masz niczego u siebie?
- Nie, co ty. Może znajdzie się jakiś popcorn czy coś, ale tak czy siak mieszkając u mnie, to mało kto je takie żarcie. Aż ci zazdroszczę..
- No to możesz sobie niestety tylko pomarzyć - uśmiechnęłam się. Szczerze nie byłam jakoś głodna, a jedzenie i picie miało mi jedynie pomóc nie zasnąć przed północą.
- Ale jesteś miła - powiedział, a jego słowa ociekały sarkazmem.
- A jakże inaczej - roześmiałam się.
******
Pierwsze dni nowego roku przebiegły w dosyć przyjemny sposób, tak samo jak sam Sylwester. Razem z Noahem spędziliśmy miło cały wieczór na video, rozmawiając, grając w szachy (była to ciekawa rozrywka i możliwa dzięki temu, że każde z nas miało zestaw szachów w domu) i obżerając się słodyczami (okazało się, że chłopak jednak też miał dużo fastfoodowego jedzenia u siebie). Razem też odliczaliśmy sekundy do końca starego roku. Był to mój najlepszy Sylwester życia, którego raczej nigdy nie zapomnę.
Drugiego stycznia odbyły się urodziny Vinca, które uczczono tak samo jak urodziny każdego z nas. Kolacja w tej samej drogiej restauracji co zawsze. Był to przyjemny wieczór. Co raz bardziej przyzwyczajałam się do nowego życia wśród pięciu starszych braci, przez co również w miarę się do nich przywiązywałam. Przykładowo nigdy obecnie nie mogłabym żyć bez gotowania z Shanem, rysowaniem z Tonym, kłóceniem się z Dylanem (tak kłóceniem się), spacerami pełnych przyjemnych i ciekawych rozmów z Willem oraz mimo, że z najstarszym bratem miałam najmniejszą relację to i tak sama obecność Vinca, była dla mnie już czymś codziennym bez czego moje życie nie byłoby takie samo.
Do szkoły wróciłam po kilku dniach i to tylko na tydzień. Mimo tak krótkiego czasu to i tak wystarczyło to na polepszenie się mojej relacji z Noahem. Mogłam też szczerze powiedzieć (oczywiście nie przy młodym Santanie), że naprawdę lubiłam chłopaka. Rozmowy z nim, żarty, które sobie opowiadamy nie byłby takie same, gdyby, któregoś z nas zabrakło w tej relacji.
W każdym razie gdy nastały ferie zimowe, usłyszałam od braci, że w najbliższym czasie miał odbyć się wyjazd do Tajlandii. Mimo, że nie dowiedziałam się tego od braci wprost to miałam wrażenie, że nie był to zwykły wyjazd. Chłopaki mi mówili, że będzie naprawdę "czadersko". Nie wypowiadali tego słowa w zasadzie nigdy, a w zasadzie mówimy tu głównie o Shanie, który wypowiedział to słowo po raz pierwszy i to w dosyć dziwny sposób. Od razu po tym dostał kuksańca od Tonego, co jeszcze bardziej mnie zastanowiło. Coś musiało się wydarzyć ważnego na tym wyjeździe. Żałowałam tylko, że nie wiedziałam jeszcze o co chodzi.
______________________________
Witajcie kochani,
muszę was ogromnie przeprosić, za to, że przez tak długi czas nie wstawiałam, żadnej nowej części, ale po pierwsze nie miałam dosyć weny co do tego opowiadania, a po drugie mimo, że są wakacje to dużo rzeczy spowodowało, że musiałam to odłożyć na inną okazję.
Kolejne dwie lub trzy części spróbuje wsadzić jak najwcześniej, gdyż dużo ciekawych sytuacji się w nich wydarzy (możecie obstawiać co, kto trafi, zostanie oznaczony w następnej części).
Miłego dnia/popołudnia/nocy
opętana_przez_książki
CZYTASZ
Rodzina Monet - Historia Maise Monet
Novela JuvenilNiby jestem jedną z nich, ale tego nie czuję. Niby jestem Monet, choć jestem inna... Czy to źle? 🥉w kategorii "shanemonet" 10.04.2024 🥈w kategorii "shanemonet" 14.04.2024 🥇w kategorii "dylanmonet" 09.07.2024 🥇w kategorii "tonymonet" 29.08.2024 �...