Rozdział 3

474 31 3
                                    


Życzę wam Wesołych Świąt kochani! 

LILI

Rano budzi mnie jedyny budzik, który jest w stanie postawić mnie nogi. Jest najsłodszy na świecie czyli gaworzenie mojego syna. Zrywam się z łóżka i przeciągając się wstaję podchodząc do łóżeczka Oliviera, który wymachuje w moją stronę swoimi rączkami.

- Dzień dobry proszę pana - Chwytam go na ręce, po czym wychodzę z pokoju słysząc już muzykę grającą w kuchni. Claudia uwielbia to robić, czyli pierwsze co to wstaje, puszcza muzykę i parzy swoją ulubioną kawę. Uwielbiałam tą dziewczynę może dlatego, że była strasznie podobna z charakteru do mojej kuzynki. Zabawna, ciągle tryskała entuzjazmem i choćby miała pod górkę to nie załamywała się tylko szła dalej z podniesioną głową. Byłyśmy przeciwieństwami i zastanawiałam się czy byłoby coś co by ją w ogóle złamało.

Wątpię.

- Hej - uśmiecham się do czarnowłosej na co ta w odpowiedzi od razu zabiera mi małego i zaczyna z nim tańczyć - Ciotka wariatka - mówię sama do siebie i siadam do stołu, nalewam sobie kawy i zerkam za okno gdzie ludzie tu już o świcie uprawiają sport i wychodzą na świeże powietrze.

- Mam dla Ciebie niespodziankę! - Claudia piszczy podekscytowana i układa małego w jego krzesełku. Następnie siada do stołu, a jej piękny uśmiech nie schodzi jej z twarzy

- Rosi odezwała się do mnie z samego rana, że masz być gotowa na 19 bo jedziesz na rozmowę o prace. - Otwieram szerzej oczy, po czym szeroko się uśmiecham. Zasłaniam usta dłonią by zatrzymać pisk, który chciałby się wydostać z moich ust.

- Nie mów - zrywam się na równe nogi, a szczęście które teraz wokół siebie mam jest nie do opisania. - Tak szybko?!

- Tak, jej kuzyn potrzebuje pilnie kogoś za bar, a jak zobaczył twoje zdjęcie to długo nie myślał- dziewczyna zaczyna chichotać śmiesznie podnosząc brwi do góry. Karcę ją wzrokiem, bo nie chciałabym, by powtórzyła się sytuacja, która miała zdarzenie na początku mojej przygody tutaj.

- Nie patrz tak - Claudia podaje mi zrobione jedzenie dla Oliviera i siada do stołu - znam go, jest kobieciarzem, ale nie jest takim typem co myślisz - Przytakuje głową i chwytam małego na ręce chcąc go nakarmić. Dopiero chwile później orientuje się co powiedziała Claudia.

- Czyli będę pracowała na nockach?

- No tak.

- Co z małym? To nie idzie w parze Claudia.

- Przecież ja jestem wariatko - przyjaciółka przerywa mi z uśmiechem na ustach - przecież nie pracuje, siedzę cały czas w domu. Tym bardziej wieczorami, jak będę chciała gdzieś wyjść to moja mama się nim zaopiekuje, przecież go uwielbia. - Zerkam na Oliviera, który chce mi zabrać łyżeczkę z ręki, jego oczka są szeroko otwarte, które patrzą na mnie z miłością nie do opisania.

- No czym się martwisz? - unoszę wzrok do góry i uśmiecham się lekko do czarnowłosej. - Damy radę Lili, przecież nie będziesz pracować codziennie.

- Wiem, wiem - mówię bardziej do siebie by przekonać się, że faktycznie dam radę.

Codziennie zastanawiam się jakby potoczyły się nasze losy z Nathanem. Jakby to było gdybym dowiedziała się o ciąży w San Diego. Jakby on się zachował? Jakby zareagował? Co by powiedział? Czy wtedy jeszcze trudniej byłoby mi odjeść - zapewne tak.

Czy mogłabym z premedytacją odebrać mojemu synkowi ojca? Nie mogłabym.

Wtedy pewnie bym została i męczyła się przy nim mając w głowie tylko to co się stało, a wtedy trudniej by nam się żyło.

Cenny Dług Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz