Rozdział 18. - Noc żywych trupów

10 1 0
                                    

Tego dnia słońce nad Zamkiem Redcliffe zachodziło krwawo.

Promienie wyciągały się nad taflę, rzucając refleksy na wodę. Ellen musiała mrużyć oczy, żeby dobrze widzieć masywną bryłę twierdzy. Cichą, ciemną, jakby nikogo nie było wśród tych murów od przynajmniej tygodni.

Alistair ustawił się przy niej. Majstrował coś przy osłonie miecza, chyba próbował ją nieco wygodniej ułożyć.

— I jak? Gotowa?

— A jak się przygotować na żywe trupy? — mruknęła z przekąsem.

Alistair wzruszył ramionami.

— No, na przykład wstrzymać oddech. Chociaż nie powinno być gorzej niż z pomiotami.

Marne pocieszenie.

— Przyniesiono olej!

Krzyk przetoczył się po wzgórzu. Od razu zrobiło się zamieszanie, rycerze sir Pertha ruszyli do beczek. Wśród trzasków otwieranych wiek rozlegały się też stłumione przekleństwa. Komuś olej chlusnął na ręce i te rękawice zdecydowanie się już nie nadadzą do walki.

Alistair westchnął.

— Pójdę im pomóc. Mamy mało czasu.

Ellen skinęła głową.

Leliana przeglądała strzały w kołczanie. Przy nogach miała jeszcze dwa komplety – chyba obdarowali ją rycerze sir Pertha. Spodziewali się aż tylu trupów? Czy może... trudno było je zarąbać? Pomioty przynajmniej krwawiły jak ludzie. A coś takiego?

Leliana uniosła głowę znad swoich strzał i olśniła ją uśmiechem.

— Jak tam?

— Niby...

Ellen zassała powietrze i ucichła.

Powinna sobie z nią tak gawędzić? Po tym, jak podburzała Alistaira? Ale jeśli będzie się tak obrażać na każdego, nie zostanie jej zbyt wiele osób.

Wzruszyła ramionami.

— Mniej więcej.

Leliana skinęła głową. Albo niczego nie zauważyła, albo świetnie udawała.

— Rycerze sir Pertha wiedzą, co robią — rzuciła. — Bardzo uważnie przygotowali obronę, patrz. Mają nawet zasieki.

Ellen zabłądziła spojrzeniem na drogę prowadzącą do Zamku Redcliffe. Rzeczywiście, w gęstniejącym półmroku dało się zauważyć cienie jakichś konstrukcji. Rycerze kręcili się tam, wylewając olej z beczek.

— Radzą sobie z tym od tygodni — mruknęła. — Czegoś się już nauczyli.

— Myślę, że nawet wcześniej...

— Dwyn, co ty tu robisz?

Sir Perth zabrzmiał, jakby zobaczył ducha. Porzucił beczkę z olejem, wychodząc naprzeciw wspinającym się na wzgórze postaciom. Dwyn i jego dwóch kolegów wyłonili się z półmroku w pełnym majestacie. I rynsztunku.

Cholera, mieli naprawdę porządny sprzęt. Ellen przyjrzała się napierśnikom i błyszczącym ostrzom mieczy i topora. Pewnie krasnoludzkie wyroby. Podobno ich stal była jedną z najlepiej obrabianych w Thedas.

— Pytaj tej, o, tam. — Dwyn machnął ręką. — Uparta cholera.

Chwila, że – że ona?

Sir Perth obrócił się do niej, obrzucając ją tak zaskoczonym spojrzeniem, jakby prędzej spodziewał się żywego trupa. Ellen uśmiechnęła się krzywo, unosząc dłoń.

Szara StrażniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz