~ Lady Elizabeth ~

43 2 0
                                    

Zeszłam ze schodków, z gracją oraz powagą. Oczywiście czekał już na mnie książe. Był idealnym kandydatem za męża był przystojny ,miły. Nie wiem czy wytrzymałabym presję księżnej, być może późniejszej królowej. Wymagano by ode mnie urodzenia potomka, mogliby ze mną zrobić co będą chcieli, nawet zabić. Mój ojciec na pewno by się nie przejął. Chciałam tylko miłości ,której tak mało zaznałam. Taniec się zaczął. Poszczególne pary dołączały do nas w tańcu. Poruszałam się tak jak uczyła mnie matka. Gdy muzyka przestała grać ukłoniłam się nisko i odeszłam. Zaczęłam powitanie gości których niejednokrotnie widziałam na bankietach. Ojciec przyciągnął mnie za ramię ,po czym wysoko uniósł trunek.

- Za szczęście oraz długie życie mojej córki Elizabeth !

Każdy na sali uniósł szklanę naczynie i wypił za moje zdrowie. Zrobiło mi się tak duszno ,że posranowiłam wyjść z sali.
Jakiś mężczyzna zapytał się czy chciałabym z nim zatańczyć, ale szybko go zbyłam. Na polu było zimno ale wkońcu mogłam normalnie oddychać. Za pomocą magii rozluźniłam sobie ciut gorset. Ulga. Usiadłam na pobliskiej ławeczce pacząc się w piękny księżyc. Nagle usłyszałam za mną cichy szelest, podszedł do mnie elegancki mężczyzna. Wstałam z niej i ukłoniłam się.

-Jestem Elijah Mikaelson.

- Elizabeth Rouseau.

-Dobrze się panienka miewa? Widać było ,że trudno jest złapać oddech.

- Tak, ale już lepiej.

- Strasznie dużo tu ludzi i oczów wgapionych w nas aby zobaczyć choć jeden malutki błąd aby zrobić wielką sensację .

- Zgadzam się, takie przyjęcia są organizowane tylko po to aby zrobić interesy albo się potargować. Teraz liczyć na jakieś prawdziwe szczere życzenia, trzeba tylko szczęścia.

Zamilkłem. To co mówiła to prawda damy takie jak ona są tylko do przetargów lub zysków.

- A zatem życze ci szczęścia, zdrowia, oraz długiego życia. Abyś mogła wyjść za kogoś z milości.

- Dziękuję ci panie ...

- Mów mi Elijah.

- Dziękuję Elijah,.

- Przepraszam za dociekliwość ,ale jesteś kimś nowym w mieście ? Nie widziałam cię tu wcześniej.

- Tak właśnienie zatrzymałem się tu z bratem zwiedzam świat.

- To musi być ciekawe, jeździć po świecie odkrywać nowe rzeczy i kultury.

- Tak, chociaż nie zawsze jest to łatwe. Czasami myśle o miejscu w ,którym osiadłbym się na stałe. Ale nie jest śpieszno mi.

- A ty pani, interesujesz się czymś ?

- Tak szczerze zawsze wpajano mi poglądy o byciu dobrą żoną, i jak nie schańbić dobrego imienia.

- Na pewno jest coś co lubisz robić.

- Tak ale nie wiem czy mogę się przyznać.

- Spokojnie nikomu nie powiem. To będzie baza tajemnica.

- Lubię bardzo jeździć konno choć panną nie przystoi takie zachowanie, uspokajają mnie też spacery na łonie natury, najlepiej w lesie.

- Zatem czy mógłbym cię jutro zaprosić na przejażdżkę?

- Nie wiem czy ojciec mi pozwoli możesz powiedzieć ,że będziesz sama.

- Dobrze, tak zrobię.

Rozmawiało mi się z nim całkiem przyjemnie, wiele tematów poruszyliśmy ,mam nadzieję ,że jak wyjdę za mąż będę mieć z nim nadal kontakt. Jest szlachetnym i eleganckim mężczyzną a do tego jest całkiem przystojny. Ciekawi mnie jego życie, zwiedzanie świata musi być takie cudowne.
Elijah odprowadził mnie do środka jak poczułam się o wiele lepiej. Pamiętam ,że miałam z kimś zatańczyć taniec, ale niestety nie udało mi się zobaczyć twarzy. Właśnie wtedy usłyszałam ten głos.

- Czy mogła by pani zatańczyć ze mną walca?

-Elijah ukłonil się nisko i podał nie rękę.

- Oczywiście.
Uśmiechnęłam się szeroko.

Muzyka zaczęła grać nasze ruchy były powolne, delikatne ,ale idealne. Taniec był zawsze moją dobra stroną ale nie interesowałam się nim zbytnio. Nauka jego to po prostu muj obowiązek. Jego twarz była poważna, wpatrywał się w moje oczy, tak głęboko. Nagle poczułam ucisk w żołądku. Czy to możliwe czy ja go polubiłam ? Może posunę się znacznie dalej. Czy ja się w nim nie zakochałam, ale to nie może tak wyjść, to nie ma prawa istnieć. Zdaje mi się tylko. Jego uczy były tak piękne nie mogłam oderwać wzroku, poczułam jakby cała sala znikła, nikogo nie było. Czy to możliwe? Z tarnsu wybudziło mnie skończenie się w końcu melodii. Ukłonilam się i podeszłam do ojca z zamiarem poproszenia go o odejście z balu. Byłam przemęczona czynami i myślami akurat rozmawiał z jakimś gościem gdy mnie zauważył.

- O Elizabeth, właśnie miałem ci przedstawić Lorda Klausa Mikaelsona.

- Witam, ukłoniłam się.

To pewnie brat Elijaha, ale coś mi w nim je pasuje , źle mu z oczu patrzy.

-Nie wiem czy wiesz ale właśnie ten walc zatańczylaś z moim starszym bratem Elijahem.

- O naprawdę? Doskonale sobie radził.

- W dzieciństwie brał dodatkowe lekcje tańca.

- Chciałem cię powiadomić Elizabeth ,iż zaprosiłem braci Mikaelsonów do naszej rezydencji ,bo właśnie mają ze mną podbić interesy oraz oferuje im nocleg na czas ich pobytu.

Zaczęłam cała się parzyć od środka, wiem ,że to miły gest ale dopiero co poznałam jednego z nich i chyba go polubiłam.

- Jakże milo z twojej strony ojcze, mam nadzieję ,że to pomili wam pobyt w ..... Przepraszam teraz ale czy mogłabym porozmawiać z ojcem na osobności?

- Oczywiście.

- Ojcze mogłabym się udać do sypialni jestem strasznie zmęczona.

- Jeszcze nie za godzinę gości już tu nie bedzie. Musisz dać radę.

- Dobrze.


 ~Lady Oy Like That~ E.M (W Trakcie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz