~Its okay to not be okay~

8 0 0
                                    

Dopiero teraz sobie zdałam sprawę ,że straciłam przytomność i nie było ze mną kontaktu parę dni. Nawet dostałam kwiaty od księcia, był bardzo dobrym człowiekiem, ale go nie kochałam. Mam nadzieję ,że przekonam ojca żeby nie dawał mnie jeszcze do ożynku. Już dzisiaj miał odbyć się bal, czułam się o wiele lepiej ,niż parę dni temu. Miałam po prostu pójść na bal ładnie wyglądać i rozmawiać z innymi, oczywiście tylko z paniami. Nawet już nie liczyłam na spotkanie Elijaha, próbowałam go odszukać za pomocą zaklęcia, ale wyszło na to ,że był cały czas w domu. Ten wieczór miałam cały spędzić z księciem. Zjadłam do końca kruche ciasto i spojrzałam w lustro. Musiałam się ubrać, i zapiąć gorset nienawidziłam tego. Niestety zaczym włożyłam suknie do końca, weszła jakaś służka. Podeszła mnie od tyłu i kazała wstrzymać oddech.

-Oh, za mocno. Rozluźnij

-Nie mogę dostałam jasne instrukcje od pana ,idealna talia. Przykro mi .

-Dobrze...Dziękuję, możesz iść.

Nawet nie próbowałam za pomocą magii, rozluźnić go. Nie zależało mi już na tym aż tak. Założyłam rękawiczki i spiełam włosy, które oczywiście potem uległy zmianie. Bo nie podobało się ojcu. Gdy wyszłam z domu ostatni raz popatrzyłam na pokój Elijaha, było w nim ciemno.
Weszłam do białego powozu, i usiadłam obok ojca.

- Jeśli książe się ciebie spyta, to odpowiedz mu tak. Niezależnie czy będziesz chciała.

-Ale o co chodzi ojcze ?

- Będziesz w tedy wiedzieć.

Niecałe pięć minut później dojechaliśmy na miejsce, wyszłam z karety i zostaliśmy zaprowadzeni do rezydencji ciotki. Ożeniła się ze szlachcicem ,więc teraz mieszkała w wielkiej rezydencji z ogrodem niczym królowej. Już z daleka czuć było tyle istot magicznych ,że głowa mała. Czarownice, wampiry... Miejmy nadzieję ,że nie będzie ,żadnego polowania na istoty ponad przyrodzone, na przyjęciu. Widok sali mnie mocno skrępował. Była wielka, wysoka, tyle świec ją oświetlało ,była po prostu piękna. Ciocia oczywiście gdy mnie zobaczyła, to wyściskała i oczywiście zachwalała ,że mam urodę po matce. Później ktoś ją zaczepił i tyle z naszych rozmów, zostałam sama. Potem książe do mnie podszedł i minęło bardzo dużo czasu. Nie rozmawiało mi się z nim jakoś cudownie, ale nie był też nachalny, miał spokojny głos. Poszliśmy nawet na spacer do ogrodu gdzie inni się przechadzali, a za mną oczywiście jakaś dziewczyna,cnotka. Gdy zdobiło się ciemno weszliśmy spowrotem do budynku, gdzie już było sporo osób. Książe podszedł do napojów i wziął łyżeczkę, następnie delikatnie w nią stuknął zwracając uwagę innych, znajdujących się na sali.

-Chciałbym podziękować za zaproszenie oraz pochwalić bal. Ale nie po to zwróciłem państwa uwagę. Jest pewna dziewczyna, a raczej kobieta ,która podoba mi się od dłuższego czasu. Dopiero teraz jestem tego pewny ,więc, mam was jako świadków. Elizabeth Rouseau ,moja wybranko, zadaje Ci najważniejsze pytanie i wiem z jakim się to zobowiązaniem mierzy. Dlatego czy zaszczycisz mnie i zostaniesz moją narzeczoną?

W mojej głowie działo się za dużo, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co wypowiedział. Zakręciło mi się z tego w głowie. Popatrzyłam na ojca,a on patrzył na mnie ,z wyższością jakiej ode mnie oczekiwał. To o tym mi wcześniej mówił, to na to miałam się zgodzić, niezależnie od mojej woli. Popatrzyłam w lewo, i zobaczyłam... Elijaha. Był zły ale wpatrywał się we mnie wzrokiem pełnym współczucia i ... zazdrości?

- Zgadzam się.

Jeszcze tego nie wiedziałam,ale od tej pory ,moje życie miało pędzić jak szalony mustang. Nie wiem co miałoby się stać jakbym odpowiedziała inaczej, ale ...

Co ja będę opowiadać?




~Przeczytajcie dalej, bo dopiero teraz zacznie się dziać...
Jakieś domysły ?
~Od Autorki

 ~Lady Oy Like That~ E.M (W Trakcie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz