Rozdział 6

20 3 0
                                    


- Kurwa 

Ja pierdole. Głośny syk ucieka mi z warg wraz z przekleństwem. Automatycznie łapie się za nos i spoglądam z furią na stojąca przede mną dziewczynę i jej dwie koleżanki. Kavanah wlepia we mnie wielkie oczy, wyglądając przy tym jak sarna złapana w sidła. Wokoło zaczyna gromadzić się mały tłumek gapiów, ale w dupie mam ich zainteresowanie. Kurewsko boli mnie nos i nie do końca wiem, co się w sumie wydarzyło. To jakiś absurd! 

- Jezu, przepraszam cię - odzywa się blondynka, a kolory zaczynają wracać na jej twarz. Nie wygląda już jak przerażone zwierzątko, ale nadal na jej twarzy widnieje poczucie winy. Nie żebym w nie wierzył, bo co jak co, ale na niewinną to ona nie wygląda. Wiedziałem, że zwiastuje tylko kłopoty, nie sądziłem jednak że jest też zagrożeniem dla swojego otoczenia. Bo kto normalny wymachuje rękami na korytarzu pełnym ludzi, do cholery? 

- Kurwa, nie umiesz uważać ? - warczę wkurwiony, nie przejmując się że nie brzmię w tej chwili zbyt grzecznie. Laska uderzyła mnie bez powodu, każdego wytrąciło by to z równowagi. 

W chwili gdy chce coś dodać, czuję na dłoni coś mokrego, a Kavanah jeszcze bardziej wytrzeszcza oczy. I jeśli sądziłem, że nie może mnie jeszcze bardziej zaszokować, myliłem się. 

Dziewczyna rozgląda się w koło, a następnie bez namysłu ściąga z siebie bluzkę i zwijając ją w kulkę, przykłada do mojej twarzy, podchodząc naprawdę blisko. Czuję jej ciepło tuż przy swoim ciele, co wywołuje dreszcze na moim kręgosłupie, a zapach docierający do moich nozdrzy odurza lepiej niż narkotyk. Bezwiednie wciągam powietrze, delektując się słodką wonią mandarynek i jaśminu. Wpatrujemy się w swoje oczy zahipnotyzowani tym niespodziewanym kontaktem, a szum wokół nas milknie, jakby ktoś nagle wyłączył głośność. Plamki w jej niebieskich oczach sprawiają, że moja fascynacja wzrasta, a pełne usta ułożone w tej chwili w dziubek budzą głód, którego jeszcze nigdy nie czułem. Ogromny, nieposkromiony, wręcz krwiożerczy, karzący mi pochylić się i przygryźć wargę. Czuję na swojej twarzy jej szybki, ciepły oddech, z którym nieświadomie się synchronizuje. Jesteśmy jak jeden organizm, tak blisko jak tylko blisko można być na środku szkolnego korytarza. Źrenice dziewczyny powiększają się, a ja zaczynam się zastanawiać, czy czuję to samo co ja. 

Tę przedziwną chwilę zawieszenia przerywa ostry głos dyrektora Phillipsa.

- Panno Kavanah! Co to ma znaczyć ?! 

Odwracamy się zaskoczeni, a głosy uczniów ponownie zaczynają docierać do naszych uszu. Dyrektor wyłania się zza moich pleców, patrząc to na mnie, to na dziewczynę, choć od niej dosyć szybko odwraca wzrok, czerwieniejąc na twarzy. Zerkam na nią i już wiem, skąd ta reakcja. 

Blondynka ściągnęła z siebie bluzkę, którą przykładam teraz do nosa, zostając tylko w pastelowym, koronkowym staniku. Jej pełne piersi przyciągają wzrok, na co kutas w moich spodniach drga zachęcony. Również szybko odwracam wzrok, przełykając ciężko ślinę. 

Cholera, ona naprawdę jest niebezpieczna. 

- Panno Kavanah, czy możesz coś na siebie założyć ? Szkoła to miejsce publiczne ! - grzmi Phillips, a dziewczyna spuszcza nic niewiedzący wzrok, również zaskoczona co ja czy dyrektor. Nie mogę się powstrzymać, więc robię to samo, ponownie spoglądając na jej cycki. 

- O kurwa... Panie dyrektorze, ja... - blondynka zaczyna się tłumaczyć, ale Philips nie daje jej dojść do słowa.

- Proszę iść coś na siebie założyć. 

Ta kiwa głową i szybko się odwracając, otwiera swoją szafkę. Obserwuję jak wyciąga ze środka ciemną bluzę, zasłaniając tym samym całe swoje ciało. Mam ochotę jęknąć w proteście, ale tego nie robię. Zamiast tego piorunuje wzrokiem grupkę chłopaków stojących niedaleko, którym ślinka wręcz cieknie z ust. Aż mnie trzęsie z wściekłości, czego nie rozumiem. Kavanah w końcu zamyka szafkę, po czym ponownie do nas podchodzi, odzywając się już spokojnie. 

- Panie dyrektorze, to był wypadek. Wygłupiałam się z dziewczynami i przez przypadek wpadłam na Ashera, którego uderzyłam. Z nosa zaczęła lecieć mu krew, a ja nie wiedziałam co robić. 

- I postanowiłaś rozebrać się na środku szkolnego korytarza ? - dyrektor z niedowierzaniem patrzy na nią, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Faktycznie, patrząc na to z boku, cała sytuacja wydaje się absurdalna. 

- No cóż, tak - dziewczyna wzrusza ramionami, a jej oczy kierują się w moim kierunku. Krzywie się, czując ponownie ból, ale gdy wzdycham, ponownie dociera do mnie jej zapach. Cholera, chyba się uzależniłem ! 

- Cheryl, nie chce obrażać twojej inteligencji, ale to nie był najmądrzejszy pomysł. Wystarczyło użyć chusteczki. Proszę cię, żebyś po lekcjach przyszła do mojego gabinetu. 

Cheryl. A więc tak na na imię to diabelskie stworzenie. Pasuje do niej, to trzeba przyznać. 

Wokół rozbrzmiewa dzwonek na lekcje, przez co wokół robi się zamieszanie. Uczniowie zaczynają przeciskać się do swoich sal, zerkając na nas ze smutkiem. Zapewne chcieliby dalej obserwować to przedstawienie. 

- A pan, panie Komer uda się do szkolnej pielęgniarki. Ten nos musi zobaczyć ktoś kompetentny. 

Słysząc jego słowa, zaczynam protestować. Nie uśmiecha mi się opuszczanie lekcji. 

- Nic mi nie jest, naprawdę. Krew przestała już lecieć. 

Mężczyzna jednak nie zważa na moje słowa, łapie mnie po prostu za ramię i mówi : 

- Możliwe. Wolę jednak sprawdzić. Proszę ze mną. 


Drive onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz