Rozdział 8

24 2 0
                                    


Dudnienie. 

Suchość w ustach. 

Ból głowy, od którego robi mi się niedobrze. 

Wszystko to jednocześnie mnie atakuje, a ja mam ochotę umrzeć. Nawet nie uchylam powiek, dobrze wiedząc, że skończy się to ostrym atakiem kaca. Przekręcam się jednak na bok, w razie gdyby jednak mdłości ze mną zwyciężyły, bo nie uśmiecha mi się zadławienie. 

Zastanawiam się, jak wyglądał mój wczorajszy wieczór, skoro budzie się w tak paskudnym stanie. Jednak niewiele pamiętam, jedynie początek imprezy. Przekomarzanie się z chłopakami z drużyny, próba ucieczki przed wszędobylskimi dłońmi Monici. Niebieska otchłań oczu Cheryl, która również pojawiła się na imprezie. Na jej widok zrobiłem się boleśnie twardy, co podniosło mi poziom wkurwienia. Postanowiłem w tamtej chwili, że moje picie ograniczy się do minimum, bo doskonale wiedziałem jak wielki błąd mógłbym popełnić będąc pod wpływem. Potem były tańce, jakieś zawody, rozmowa z Monicą w kuchni, która praktycznie się rozpłakała, ściągając na nas uwagę większej liczby osób niż bym sobie tego życzył. A potem? Pustka. Czarna dziura niewiedzy, przez którą czułem dziwny niepokój. 

Co takiego działo się później i jakim cudem aż tak się najebałem, skoro wypiłem zaledwie kilka drinków i to w dużych odstępach czasowych ? 

Próbując zebrać w sobie całą odwagę uchylam w końcu ciężkie powieki, oczekując bólu. Pojawia się, bo przecież jego brak byłby zbyt piękny. Pojawia się jednak coś jeszcze, co odbiera mi dech i wrzuca mnie w otchłań rozpaczy. 

Blond włosy na poduszce obok mnie. Duże malinowe usta, proszące by je przygryźć i całować. Zamknięte powieki, chowające najbardziej hipnotyzujące niebieskie tęczówki jakie w życiu widziałem. 

Co do kurwy? 

Zrywam się z łóżka, co wywołuje zawroty głowy. Zataczam się, w ostatniej chwili łapiąc się nocnej szafki. Dziewczyna wybudzona hałasem otwiera oczy, w pierwszej chwili również zdezorientowana. 

Spoglądam w dół, na swoje rozpięte spodnie i jęcze sfrustrowany. Jak mogłem być aż takim debilem? 

Zapinam szybko rozporek, w tym czasie Cheryl podnosi się do siadu i patrząc na mnie z mieszaniną litości i kpiny, mówi: 

- Coś ty taki nerwowy z rana? 

Nie odpowiadam. Nie dlatego że nie chce, bo przecież nawet wściekły, nadal pamiętam o dobrym wychowaniu. Nie jestem w stanie wyrzucić z siebie nawet jednego słowa, bo żółć podchodzi mi do gardła, grożąc wydostaniem się gdy tylko uchylę wargi. 

- Hej, Asher. Coś ty się zrobił taki zielony? Dobrze się czujesz? - Cheryl widzi mój stan i zaniepokojona podnosi się, zapewne chcąc do mnie podejść. Zatrzymuję ja ruchem dłoni, rozglądam się po nieznanym mi pokoju i w jednej chwili podejmuje decyzję. 

- Zapomnij o tym, dobra ? Może i udało ci się trafić do mojego łóżka, ale nie licz na nic więcej. A teraz będę się zbierać. Na razie 

Ruszam w stronę drzwi i otwieram je zamaszystym ruchem. Słyszę za plecami wołanie blondynki ale nawet się nie odwracam, ignorując ją po chamsku. I chociaż wiem, że źle robię, a cała sytuację należałoby wyjaśnić, choć raz wybieram bycie nieodpowiedzialnym. 

Dzwonie po taksówkę, a pół godziny później jestem już w domu. Wita mnie cisza, która dziś wręcz dzwoni w uszach. Idę do swojego pokoju, gdzie opadam na łóżko i automatycznie zapadam w sen. Jestem wycieńczony. 

*** 


Budzę się gdy słońce zachodzi na niebie. Musiałem przespać cały dzień, choć w sumie nawet nie wiem, o której opuściłem dom Steela. Nie ważne. 

Biorę długi, gorący prysznic a potem schodzę na dół by wypić kawę i coś zjeść. Mój żołądek wbija się już w kręgosłup, a to znak że minęło zbyt wiele godzin od ostatniego posiłku. Jedząc zastanawiam się jakim cudem znalazłem się w łóżku z Kavanah. Naprawdę starałem się tego uniknąć, specjalnie mniej piłem i trzymałem się od niej z daleka. Najwidoczniej wystarczyła sekunda mojej nieuwagi, by pragnienie przejęło nade mną kontrolę. I gdy teraz o tym wszystkim myślę, robi mi się głupio, że tak po prostu uciekłem dziś rano. Przecież to nie tylko jej wina, nie zmusiła mnie do seksu. 

Cholera! 

Dopada mnie myśl, chyba bardziej tragiczna niż sam fakt, że wylądowaliśmy w łóżku. Bo nawet tego nie pamiętam, więc nie wiem czy było mi dobrze. Czy zająłem się nią zanim sam doszedłem, czy może zachowałem się jak skończony fiut? Jak wyglądała gdy orgazm pochłaniał jej ciało? Jej głos był ochrypły od jęków i krzyków, czy może wolała się hamować, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi?

Ja pierdole, na żadne z tych pytań nie znałem odpowiedzi ! I wkurwiało mnie to nawet bardziej niż sam fakt, że między nami do czegoś doszło. 

Nagle moje myśli odciąga dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerkam na niego szybko, a widząc ciąg cyfr, czuję jak moje ciało ogarnia adrenalina. 

Już wiem, jak pozbędę się z ciała tego całego napięcia. 

A w poniedziałek zachowam się w końcu jak człowiek i porozmawiam z Cheryl o tym, co się między nami wydarzyło. I mam nadzieję, że nie okaże się kolejną pijawką, bo naprawdę ją polubiłem. 

Drive onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz