Przez cały weekend biłam się z myślami.
Choć Asher zareagował zbyt impulsywnie w sobotę rano, gdy się obudził i nie dał mi dojść do słowa, bym mogła mu cokolwiek wyjaśnić, zastanawiałam się czy tak nie jest lepiej. Nie miałam problemu z poświęceniem własnej reputacji, a jeśli miałabym udawać że pieprzykami się z Asherem tylko po to by nie poznał prawdy, mogłam to zrobić. Tyle że jeśli będę milczeć, chłopak znienawidzi mnie jeszcze bardziej niż do tej pory, a występek dziewczyny, która z nim tamtego wieczoru była, zostanie zamieciony pod dywan. I tak naprawdę ten fakt przeważył szale na rzecz prawdy. Nie miałam ochoty udawać, że niczego nie widziałam.
Dlatego właśnie wchodząc w poniedziałek do szkoły, od razu zaczynam rozglądać się za szatynem. Po drodze witam się z kilkoma uczniami, którzy również byli na imprezie u Steela i których udało mi się poznać trochę bliżej. A przynajmniej na tyle blisko, na ile pozwolił alkohol, głośna muzyka i setka spoconych ciał wokoło.
W końcu dostrzegam mój cel. Asher stoi wraz z kumplami z drużyny przy szafkach, śmiejąc się z czegoś głośno. Jak zwykle wokoło nich znajduje się kilka dziewczyn, nie dostrzegam jednak tej która mnie interesuje. Może to i dobrze, na trzeźwo mogłabym nie być aż tak spokojna.
- Musimy pogadać - nie witając się, łapie chłopaka za ramię i zaczynam ciągnąć za sobą. Ten jednak wyrywa mi się i rechocząc, rzuca.
- Hola, kochanie. Wiem że seks ze mną może być naprawdę niezły, ale mówiłem ci już żebyś na więcej nie liczyła. Było, minęło.
Odwracam się do niego i mierząc go ostrym spojrzeniem, warczę przez zaciśnięte zęby.
-Rusz się idioto, albo zaraz połowa szkoły dowie się co tak naprawdę wydarzyło się w piątek. I wierz mi, nie ma to nic wspólnego z przyjemnością.
Asher marszczy brwi zdezorientowany, spoglądając przez ramię na kumpli. Liczę do trzech by zachować resztki samokontroli, potem pytam samą siebie w myślach, czy naprawdę jest tego wart. Gdy w końcu dochodzę do wniosku, że tak, ponownie łapie go za ramię i ciągnę w stronę damskich toalet. Chyba jest zaskoczony, bo tym razem posłusznie rusza za mną.
Gdy wchodzimy do pomieszczenia, od razu zmierzam do drzwi kabinowych, by sprawdzić czy ktoś jest w środku. Na szczęście dochodzi godzina, w której lekcje mają się zacząć, więc toalety są puste.
- Laska, zwariowałaś? Rozumiem, że czujesz się urażona i w ogóle, ale to nie powód byś mną dyrygowała.
Głos Ashera w końcu zmusza mnie, bym na niego spojrzała. Oparty o parapet patrzy na mnie spod zmarszczonych brwi. Ubrany w czarną bluzę, jeansy i wysokie adidasy prezentuje się naprawdę nieźle, a rozczochrane oczy i lekko zamglone zielone oczy sprawiają, że chcę się go całować do utraty tchu. I może właśnie to bym zrobiła, gdyby nie drobne nieporozumienie ciągle wiszące nad naszymi głowami.
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie, bo to co teraz powiem zapewne cię zszokuje. Nie pieprzyliśmy się.
Chłopak patrzy na mnie jakby wyrosła mi druga głową a następnie pyta:
- Jak to nie? Obudziłem się obok ciebie, w dodatku miałem rozpięte spodnie. Skoro się nie pieprzyliśmy, to co twoim zdaniem robiliśmy razem w jednym łóżku ?
Jego zadowolony uśmieszek działa mi na nerwy.
- Cóż, gdybyś poświęcił w sobotę rano choć sekundę by spojrzeć na mnie, zamiast panikować jak dziewica po swoim pierwszym razie, zauważyłbyś, że byłam w pełni ubrana. Raczej mało prawdopodobne bym uprawiała seks mając na sobie wszystkie ciuchy. - kpię sobie z niego, również opierając się o parapet. Teraz widzę go kątem oka, co dodaje mi odwagi, bo nie chce widzieć jego miny gdy wyznam mu całą prawdę.
- No dobra, to jakim cudem znaleźliśmy się w jednym łóżku ? - pyta w końcu po kilku sekundach myślenia. Chyba go zaintrygowałam, bo w jego głosie pobrzmiewa ciekawości.
- Poprosiłeś mnie, żebym została. Trochę dziwna prośba, ale kim ja jestem by oceniać ludzi? - odwracam twarz w jego stronę, szczerząc się w uśmiechu. Trwa to kilka sekund, a potem na powrót poważnie i kontynuuje: - W każdym razie nie planowałam z tobą spać. Miałam zaczekać aż zaśniesz j się wymknąć, powiedzieć twoim kumplom gdzie cię znajdą. Przeceniłam jednak swój stan i jak się okazało rano, zasnęłam. Oto cała historia naszej interakcji.
Szatyn milczy, a ja widzę kątem oka jak przypatruje mi się z niedowierzaniem. Gdy wybucha śmiechem, który niesie się po łazience, zaciskam zęby.
- Kurwa, masz wyobraźnię, nie powiem. Jeszcze żadna laska nie uraczyła mnie tak chujową wymówka. A teraz serio, masz do mnie żal o tę noc? Jeśli tak to przepraszam, ale szczerze mówiąc nie za...
- Kurwa, Asher, mówię poważnie. Nie uprawialiśmy seksu! - przerywam mu wkurwiona i wyciągam telefon z kieszeni. Grzebię w nim szukając tego co mnie interesuje, a potem podaje mu go, dodając:- Chciałam tylko odpocząć i wrócić na imprezę, ale jak sam za chwilę zobaczysz, lepiej że tego nie zrobiłam.
Chłopak bez słowa bierze ode mnie telefon i puszcza play. A łazience niesie się głos tej blondyny, oraz bełkot Komera. W ciszy obserwuje jego reakcje i co mnie wcale nie dziwi, trochę się obawiam, co się stanie gdy dotrze do końca. Znam ten film na pamięć, więc wiem kiedy nadchodzi ten moment. Patrzę na blado zieloną twarz Ashera i robi mi się go szkoda.
Nagranie się kończy, a chłopak oddaje mi telefon. Chce coś powiedzieć, cokolwiek, co złagodzi tą całą sytuację, ale nie mam okazji. Szatyn zrywa się, wpada do jednej z kabin a chwilę później do moich uszu dochodzą dźwięki, mogące sugerować tylko jedno. Cholera, nie jest dobrze. I choć powinnam zapewne zapytać, czy wszystko w porządku, nie ruszam się ze swojego miejsca. Niech się spokojnie wyrzyga, do tego nie trzeba widowni, zwłaszcza że jestem dla niego obca.
Wyłania się z kabiny dziesięć minut później, a ja bez słowa podaje mu małą buteleczkę z płynem do ust, który zawsze przy sobie nodze. Takie moje zboczenie. Bierze ją bez słowa i idzie do części z lustrami, gdzie spędza kolejne pięć minut zapewne dochodząc do siebie.
Gdy wraca, jego postawa jest zgarbiona, wygląda wręcz żałośnie. Nie chcąc go dłużej męczyć, mówię cicho:
- Nie chciałam ci tego pokazywać, skoro niczego nie pamiętałeś. Mogłam nawet zrobić z siebie ofiarę, zakochaną idiotkę, która po jednym razie chce ślubu i domku z białym płotem. Ale zasługiwałeś na prawdę Ash, a ona zasłużyła na karę.
- Po co to nagrywałaś? Chciałaś pochwalić się w Internecie? - jego żal mnie nie dziwi, szkoda tylko że skierowany jest w moją stronę.
- Gdybym chciała to zrobić, już od wczoraj byłbyś gwiazda. Nie mierz mnie na równi ze wszystkimi, bo słono się przejedziesz. Filmik zaraz usunę, bo go nie potrzebuję. A ty się zastanów, z kim się zadajesz.
Podnoszę się, zarzucam torbę na ramię i ruszam do wyjścia. Słysząc jak mnie woła, przystaje jednak i się odwracam.
- Nie mów i tym nikomu.
Kręcę głową i wychodzę. Może i to nie moja sprawa, ale wkurwia mnie jego bierność.
Prawie go zgwałciła, do cholery!
W dodatku nie usłyszałam nawet dziękuję, choć to właśnie ja go od tego uchroniłam, naprawdę zajebisty przykład idealnego prymusa. Nic tylko bić brawo.
CZYTASZ
Drive on
RomanceAsher Komer to uosobienie paradoksu. Szkolna gwiazda, przystojniak którego usidlić chce nie jedna. Jego wygląd nie sprawia jednak, że stał się playboyem. Wręcz przeciwnie, chłopak kocha się uczyć i ma do tego talent, więc ksywka kujona jest dla nieg...