Wróciłam do rezydencji bo domem nie mogłam tego nazwać. Moim domem był Charlie mój chłopak.
Dobrze, że nie wiedział o tym jak siedziałam na kolanach Arona Rossi'ego w kinie.
Ale nie miał dla mnie ostatnio czasu.
Czułam dziwny niepokój.
Bardzo dziwny niepokój.
Weszłam do mojego pokoju. Zdjęłam bluzę i popatrzyłam na rany po samookaleczeniu i gniewie ojczyma. Wzięłam słuchawki, a następnie włączyłam moją ulubioną playlistę. Zawsze kochałam ją włączać. Uspokajała mnie.
Położyłam telefon na poduszce i słuchałam rozmyślając nad różnymi rzeczami.
Co by się stało jak nie uciekła bym z domu?
Też zostałabym zamordowana?
A, może ten ktoś chciał ukrócić moje cierpienie?
Wogóle cała moja matka wraz z ojczymem, byli patologiczni.
Co jeśli byłabym po prostu normalna?
Życie jest piękne, ale nie moje, ale może kogoś kurwa innego jest. Życie zawsze było piękne, tylko to różne osoby w naszym życiu sprawiały, że stawało się złe. Umiałam docenić je, mimo tego, że sama go nienawidziłam. Próbowałam pare razy popełnić samobójstwo, jednak zawsze ktoś mnie ratował, więc musi to oznaczać, że chcą mnie tutaj.
3.4
2021- co ja wam zrobiłam? - spytałam.
- zniszczyłam nam życie. - odpowiedział mi ojczym. Takie słowa zawsze na mnie działały. Sprawiały, że czułam się tak jakbym rujnowała życia innym ludzią.Żyletka mocno wbiła się w moje ręce. Dziesięć razy z rzędu. Wychowywałam się przy tych oczach wyprutych z emocji. Moja twarz nie drgnęła. Moje ciało również nie. Nie pozwoliłam sobie na słabość. Na ani jedną spadającą łzę. Żadne zaciśnięte powieki. Nawet na zaszklone oczy. Nic. Nic, a nic. Bo z, każdym razem czułam mniej. I powoli zaczynało mi brakować liczb do odejmowania.
Musiałam żyć przez całe życie w taki sposób.
Bądź we wszystkim najlepsza. Nie umiałam. Dlatego musiałam dostawać kary. Kiedyś byłam dzieckiem, które myślało, że kiedyś jej rodzice ją pokochają. Jednak wiem, że się myliłam. Bo skoro mnie nie kochają to musiałam zasłużyć na to by być nie kochaną. Z czasem stałam się nastolatką i zaczęłam się buntować, wytykać im błędy jednak moje kary zmieniły się do nawet żyletki. Bo nawet pasek już nie wystarczał.
ω♡✿ ♡♡
Samobójcy to nie osoby chore psychicznie, które są uważane za psychopatów. To trochę jak z zapałką. Chcą, wygasnąć szybciej, aby ukrucić cierpienie, które ich spotyka.
Gdybym poszła do księdza pewnie powiedziałby mi, że samobójcy idą do piekła, ale czy to na pewno prawda?
Słuchałam playlisty przez godzinę,
dwie a, nawet i trzy. Kiedy skończyła sięgnęłam po telefon. Jedna wiadomość od Charlie'ego Vaioley i pewnie z milion na grupie, którą wyciszyłam.
Weszłam na konwersacje z moim Charlie'm i zamarłam. Automatycznie łzy napłyneły mi do oczu.
CZYTASZ
how fire fell in love with water broken promises#1)
RomansKażda zabawa kiedyś się zaczyna „uważaj, bo jeśli zajedziesz za daleko będzie to twój autentyczny koniec" Lizzy & Aron „ dwódziesty siódmy maja. Godzina jedenasta jedenaście w nocy. Jedenaście ran cientych w okolicy klatki p...