10. nie zniszczysz czegoś co już jest zniszczone

18 2 0
                                    

Obudziłam się w łóżku już sama. Przetarłam oczy i poszłam na dół zrobić sobie śniadanie, ale zastałam Rossi'ego i dwa talerze z jedzeniem.

- co jest kurwa? - powiedziałam zaspanym tonem.

- zrobiłem ci śniadanie. - omiełam kuchnie i weszłam do salonu, a potem walłam się na kanapę. - ty tak zawsze wstajesz? - zapytał i jęknął.

- dokładnie. - powiedziałam.

- ej no ja się starałem. - podszedł do kanapy, a potem mnie podniósł i usadził na krześle barowym w kuchni. Jebłam twarzą o ladę.- coś się dzieje? nie chcesz śniadania nie chcesz kolacji. - powiedział.

- zachowujesz się jak mój stary. A no tak ja nie mam starego. - zjadł do końca śniadanie i znowu mnie podniósł. - umiem chodzić przypominam.

- z twoją energią w tej chwili wątpie w to. - powiedział, a potem wszedł do mojego pokoju. Posadził mnie na łóżku, a ja walnęłam do tyłu.

Chłopak zaczął przeglądać moją szafę.

- patrz jaką ładną sukienkę znalazłem. - pokazał mi wyblakłą czerwoną sukienkę do ud z marszczeniami i pięknymi ramionczami oraz głębokim dekoltem. Była bardzo ładna, ale nie.

- nie założe jej. Nigdy. - odpowiedziałam mu.

- ale dlaczego? - zapytał.

Westchnełam.

- bo jestem na nią za gruba. - odpowiedziałam.

Rozszerzył oczy i odwieził sukienkę, a potem podszedł do mnie.

- co ty wygadujesz? - zapytał.

- to, że jestem za gruba na tą sukienkę. - powiedziałam.

Usiadł obok mnie, a potem mnie podniósł i posadził sobie na kolanach obracając moją głowę w stronę swojej twarzy.
- słyszałaś, że nie wolno kłamać? Tulipanku jesteś piękna i cudowna. Kto tak ci nagadał? Przecież widzisz jaka jesteś chuda? Idiotko jak możesz tego nie wodzieć? A teraz przymierzaj tą sukienkę i bez gadania. - pondiosłam się i wziełam sukienkę z wieszaka i poszłam do łazienki. Umyłam przy okazji zęby i doproawdziłam moje włosy do pożądku. Wyszłam z łazienki.

Aron leżał teraz na moim łóżku przeglądając coś na telefonie. Kiedy wyszłam spojrzał na mnie i się usmiechnął.

- wyglądasz cudownie, kochanie. - wstał i podszedł do mnie, a potem mnie pocałował. - widzisz mówiłem, że będzie wyglądać pięknie. Ale na wesele Davida potrzebujesz jakiejś bardzo wykwintnej sukni. - zamrszczyłam brwi.

- ale o czym ty do mnie kurwa pierdolisz? - powiedziałam.

- no cóż może tak z dwa tygodnie temu powiedziałem, że przyjdę na wesele kuzyna z moją nową dziewczyną, a ja nie mam dziewczyny więc ty będziesz ją udawać. - powiedział.

- japierdole. Wyjebe ci obiecuje. - podeszłam do szafy i wyjełam czarną długą sukienkę z wycieńciem na nodze na ramionczka oraz koronką. - masz oceń.

- przymierzaj, Tulipanku. - westchnełam i z rezygnacją weszłam do łazienki. Przebrałam się w sukienkę i wyszłam.

Stanełam przed nim i się obróciłam.

- czyli masz już sukienkę. - powiedział.

Podeszłam do szafy i wyjełam szarą bluzę białą za dużą bluzkę i czarne dresy przebrałam się w łazience i odwiesiłam sukienki do szafy.

Wyszłam na dwór, a potem do ręki chwyciłam konewkę po czym napełniłam ją wodą.

Zaczełam podlewać kwiaty. No bo co mogę zrobić, żeby ten dupek nie siedział ze mną.

how fire fell in love with water     broken promises#1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz