Rozdział 22
Dana
Za oknem zapadł wieczór nim ktoś ponowie przekręcił klucz w zamku drewnianych drzwi. Ostatnie godziny spędziła w bezruchu, wpatrując się w ścianę. Zamknęła się w tym miejscu za murem, który kiedyś stworzyła dla siebie w Instytucie. Żeby przeżyć. Żeby przetrwać.
Ku jej zdziwieniu do środka wszedł Jonasz. Brązowo oki mężczyzna posłał jej delikatny uśmiech nim przeszedł przez sypialnię i usiadł na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie a Dana bez słowa przyłączyła się do niego. Przez kilka chwil w pokoju panowała cisza przerywana tylko ich oddechem a Dana zastanawiała się, czy Jonasz został przysłany tutaj by przekazać jej jakieś wieści. Dziwne, przecież teraz jako oficjalna członkini Ruchu podlegała prawom i zasadom wyznaczonym przez te grupę. Nie musieli się starać o jej komfort. Nie musieli przesyłać tu Jonasza, który stał jej się bliski niczym brat, odkąd go poznała. Jego cierpienie i tęsknota spowodowana aresztowaniem Ewy była jednym z tych rzeczy, które motywowały Dane do tego by opanować swój dar szybciej. Wszystko po to by być gotowa, kiedy przyjdzie czas, aby móc pomóc ukochanej Jonasza. Potrafiła dostrzec to jak próbował ukryć swój ból, radzić sobie z nim – sama działała podobnie. Właśnie dlatego z łatwością przejrzała jego grę podczas jej odwiedzin – te momenty, w których jego twarz przybierała zasępiony wyraz, gdy bladł znienacka podczas normalnych czynności. Chciała, żeby odzyskał ukochaną. Widziała ich razem, wiedziała, że są dobrymi ludźmi i jak nikt zasługiwali na rodzinne szczęście.
- Wiesz, że znam prawdę - wyszeptał Jonasz, ale przez to, że siedział tak blisko dokładnie słyszała każde słowo.
Spięła się na moment i zerknęła na niego spod bladych rzęs, lecz on nie wyglądał jakby był zły czy rozczarowany.
- Wiem co chcesz osiągnąć – na chwilę przerwał i sięgnął po jej dłoń, na której zacisnął swoją – I gdyby nie to, że naprawdę wierzę, że to się może udać pewnie bym cię przekonywał, żebyś zmieniła zdanie. Wierzę, że to się uda i...potrzebuje cię. Wiem też, że...Jesteś silna. Silniejsza niż ci się wydaje, tak sadzę.
Jego usta wykrzywiły się w niezręcznym uśmiechu a Dana słuchała jego słów czując swego rodzaju ulgę, że ktoś zaakceptował jej wybór, że ktoś zrozumiał. Po ataku Artema, łagodność i zrozumienie Jonasza sprawiły, że nieomal wybuchnęła płaczem.
- Gdybym był na twoim miejscu zrobił bym to samo – dodał a Dana podniosła na niego wzrok.
Jego oczy był zaszklone, a gdy zamrugał z kącików jego oczu pociekły ciurkiem łzy. Sama poczuła to znajome pieczenie w kącikach, ale odgoniła łzy szybkim mruganiem. Była pewna, że jeśli teraz się rozklei to nie będzie w stanie się pozbierać. „Uratuj ich" ostatnia prośba Irminy znów rozeszła się echem w jej głowie a Dana zacisnęła dłonie, gdy dostrzegła, że jej palce drżą z wstrzymywanych emocji.
- Muszę cię o coś poprosić – wyszeptała Dana po czym rzuciła ukradkowe spojrzenie w kierunku drzwi, nie wiedziała, czy ich podsłuchiwano czy nie.
Jonasz nachylił się do niej a dziewczyna wyszeptała mu kilka słów na które wpierw zmarszczył czoło lecz potem jego oczy zamigotały zrozumieniem.
Ktoś nacisnął klamkę i drzwi się uchyliły.
- Nie powinno cię tu być – skomentowała poważnie Sasza przekraczając próg sypialni a za jej plecami Dana dostrzegła Teona i Janniego.
- Dana ma prawo do odwiedzin tak samo jak do reprezentacji podczas rozprawy – Jonasz wstał a z jego twarzy zniknął wszelki ślad czułości i empatii, który jeszcze przed chwilą ogrzewał zmarznięte wnętrze Dany.
CZYTASZ
Zderzenie
Teen FictionCzy ucieczka może być rozwiązaniem? A co, jeśli przed tym kim jesteś nie możesz uciec? Pozostaje ci zderzyć się z rzeczywistością i sprawdzić co będzie potem. Dana i Zahar zostali uwolnieni z Instytutu, lecz tylko fizycznie. Ich myśli wypełnione są...